ROZDZIAŁ 4 - MIA

199 47 3
                                    

Jestem podekscytowana!

Cholernie podekscytowana faktem, że zostałyśmy zaproszone na konferencję APA. Poruszam energicznie nogami pod biurkiem, zerkając na listę osób, które zostały zaproszone. Aż nie mogę uwierzyć w ilość znanych nazwisk, które tam widnieją. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła porozmawiać z tymi osobistościami. Obym tylko znalazła w sobie odwagę, bo nie chcę, aby uznali mnie za jakąś wariatkę.

Po drugiej stronie korytarza w gabinecie Isy rozlega się głośny kaszel. Przyjaciółka od rana czuła się niewyraźnie i choć twierdziła, że nie potrzebuje wolnego, to w tym momencie mam zamiar interweniować. Wstaję z krzesła, obchodzę biurko i ruszam do gabinetu naprzeciwko. Pukam kilka razy, a następnie wchodzę do środka. Kiedy tylko dostrzegam Isę bladą i totalnie rozwaloną przez chorobę, coś ściska mnie w żołądku.

– Masz pięć minut na spakowanie się i pojechanie do domu – oznajmiam stanowczo. – Nie mam zamiaru patrzeć, jak się męczysz!

Isabella opiera się o zagłówek fotela, a w ręku trzyma chusteczkę higieniczną. Mam wrażenie, że każdy najmniejszy ruch sprawia jej dyskomfort.

– Dam radę. Nie jest tak... – Kicha. – Źle.

Parskam śmiechem.

– Masz rację, nie jest źle. – Podchodzę bliżej. – Jest fatalnie i nie mam zamiaru z tobą dyskutować.

Kobieta uśmiecha się do mnie słabo. Widzę, że pod wpływem moich słów jej silna wola słabnie.

– Mama mówiła, że panuje jakaś grypa. Nie ma żartów, Isa. Ogarnę twoich pacjentów albo przełożymy im wizyty, ale nic tutaj po tobie, jeśli ledwo siedzisz za biurkiem i jesteś chodzącą bombą zarazków.

– Nie chcę cię ze wszystkim zostawić – mówi z wyrzutem. – Już ostatnio wzięłaś za mnie więcej pracy, kiedy musiałam jechać z tatą do lekarza.

Wzruszam ramionami. W tym momencie mnie to nie interesuje. Jedyne, czego chcę, to aby Isa znalazła się teraz w łóżku.

– I teraz też potrzebujesz mojej pomocy. Poza tym... kiedyś mi się odwdzięczysz. – Uśmiecham się do niej ciepło. – Nie bądź uparta jak Luke, tylko idź i się wykuruj.

Po chwili, która moim zdaniem trwa wieczność, przyjaciółka kapituluje, zaczynając zbierać rzeczy do swojej torebki. Nie jestem pewna, czy prowadzenie auta w jej stanie to dobry pomysł, dlatego zostawiam ją samą i idę do swojego gabinetu, gdzie zgarniam telefon do ręki, po czym wystukuję wiadomość.

Do Damon:

Kod czerwony – Isabella jest chora i nie chcę, aby prowadziła samochód. Dasz

radę ją zawieźć do domu?

Odpowiedz przychodzi po niespełna minucie.

Od Damon:

Już jadę. Ma się stamtąd nie ruszać.

Do Damon:

Tak jest, generale. 😊

Uśmiecham się pod nosem. Damon jest facetem z gatunku takich, których spotyka się naprawdę rzadko. Gdyby każda z nas miała tak opiekuńczego i cudownego mężczyznę, to świat byłby piękniejszy. To ten typ, który rzuci wszystko, aby uratować kobietę, na której mu zależy. Kiedy słyszę dźwięk kroków, od razu wpadam na korytarz.

NIEOBLICZALNY / W&L&C MEDIA#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz