ROZDZIAŁ 7 - TREVOR

113 42 16
                                    

– Co za sterta bzdur...

Te słowa odbijają się od ścian sali konferencyjnej, a oczy wszystkich zwrócone są w stronę kobiety, która je wypowiedziała. Kiedy nasze spojrzenia się spotykają, piorunuję ją wzorkiem, jednak ona odważnie na mnie patrzy i ani na moment nie spuszcza ze mnie oczu. Zastanawiam się, kim ona jest i dlaczego, do chuja, mi przerwała.

– Słucham? – pytam pozornie spokojnym głosem.

Kobieta nadal nie zrywa kontaktu wzrokowego i nawet dziewczyna siedząca obok niej i szturchająca ją w ramię nie sprawia, że jej waleczna postawa maleje.

– Zechce się pani przedstawić?

Na moje słowa wstaje i krzyżuje ręce na piersi.

– Mia Green.

Tym razem słyszę ją wyraźnie. Jej głos jest bardzo stanowczy, jednak nuta delikatności gdzieś wybija się ponad ten pewny siebie głos. Nagle obok mnie zjawia się konferansjer, który próbuje ratować sytuację. Najwidoczniej panna Green złamała zasadę niewpierdalana się, kiedyś ktoś przemawia.

– Miejsce na pytania otrzymają państwo w wyznaczonym czasie, dlatego...

– Rozumiem, że nie zgadza się pani z moją wypowiedzią. Chętnie posłucham, dlaczego. – Przerywam pieprzenie tego gościa, skupiając się na kobiecie.

Widzę ten ogień w jej oczach, które przewiercają mnie na wskroś. Teraz kiedy się jej przyglądam, dostrzegam jej niesamowitą figurę i talię. Jej niebieskie oczy błyszczą, a brązowe włosy opadają kaskadą na ramiona. Ubrana jest elegancki, jednoczęściowy, czarny kombinezon. Kobieta przygryza wargę, jednak nadal nic nie mówi.

– Teraz już nie jest pani taka odważna? – Opieram dłonie na mównicy.

Pani Green prostuje się i posyła mi lekceważący uśmiech.

– Oczywiście że jestem, jednak w rozmowie z panem wolę zachować stonowane kroki.

Unoszę wysoko brwi.

– Uważam, że odwaga to bardzo ważna cecha, która potrafi sprawić, że ludzie dokonują niesamowitych dokonań. – Wskazuję dłonią na profesorów, którzy siedzą po przeciwnej stronie sali. – Wszyscy ci, których dzisiaj podziwiacie, kiedyś wykazali się odwagą i być może poświęcili wiele, aby być dzisiaj tutaj i świecić przykładem dla młodych wyjadaczy tego zawodu.

Wiem, że w tym momencie wszyscy po mojej lewej stronie zapewne robią sobie dobrze, ale mam to w dupie. Jeśli panna mądralińska chce wygrać ze mną potyczkę słowną, to zaproszę ją do tego tańca. I bardzo, ale to bardzo szybko zrozumie, jak się pomyliła.

– A więc pani Green... – Ponownie skupiam się na swojej rozmówczyni. – Jakie zarzuty ma pani do moich słów? Z tego, co pamiętam, w ostatniej wypowiedzi mówiłem o W&L&C Media.

– Dokładnie tak, nie zgadzam się z wieloma kwestiami poruszanymi w dzisiejszym przemówieniu.

Na sali ponownie słychać szmer, który ukierunkowany jest na kobietę, która wdaje się ze mną w dyskusję. Nie ukrywam, że w jakiś sposób imponuje mi jej postawa. Jakieś dziewięćdziesiąt procent sali nie odważyłaby się nawet do mnie odezwać.

– Przede wszystkim kwestia przedstawiania prawdy oraz piętnowania tych, którzy zawinili. Zgadzam się z tym, że szkodników trzeba usuwać z życia publicznego, aby nie dawali złego przykładu młodemu pokoleniu. Ale warto pomyśleć też o tych, którzy zostają zranieni po drodze – stwierdza pewnie. – Jestem psychologiem od trzech lat, skończyłam studia na tym kierunku i codziennie mierzę się z ofiarami hejtu, również tego, który wstępuje w Internecie. Pomagam im wyjść na prostą i codzienne obserwuję, jak walczą o siebie i swoją przyszłość.

NIEOBLICZALNY / W&L&C MEDIA#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz