ROZDZIAŁ 6 - MIA

138 36 12
                                    

W sobotę rano trudno mi się na czymkolwiek skupić. Chodzę tam i z powrotem po sypialni, starając się opanować nerwy. Cholera! Przecież tam nawet nie przemawiam, jednak sam fakt, że będę tam sama reprezentować naszą poradnię, nieco mnie przytłacza i stresuje. Isa nadal czuje się źle i choć pytała, czy ma się pojawić, to nie miałam serca targać jej ze sobą. Widzę, że choć czuje się lepiej, to nadal boryka się mocnym kaszlem. Wątpię, że w tej kondycji dałaby radę pojawić się tam i przesiedzieć kilka godzin. Poza tym Damon zapewne wolałby, żeby została domu i wróciła na spokojnie do formy.

W swoich myślach afirmuję sobie wszystko to, co chcę, aby się wydarzyło. Poznam wiele wspaniałych badawczy, osób z kręgu moich zainteresowań. Mam nadzieję, że będę miała na tyle odwagi, aby podejść i pokusić się o kilka chwil rozmowy chociażby z Laylą Perry, która zajmuje się psychologią kliniczną i opisuje w swoich badaniach pacjentów chorujących na depresję, stany lękowe czy inne zaburzenia. Ma w swoim portfolio wiele prac, które są literaturą obowiązkową na studiach. W mojej pracy spotykam się właśnie z takimi osobami, dlatego móc zamienić choć kilka zdań z panią profesor Perry – to będzie coś!

W kontrze do mediów zaproszenie przyjął nie kto inny, jak profesor James Peterson, który zajmuje się szeroko pojętą psychologią społeczną. Nikt do końca nie wiedział, czy pan Peterson przyjmie zaproszenie, ponieważ jest on osobą, która stroni od różnego rodzaju konferencji czy spotkań. Zdecydowanie jest typem samotnika, który woli skupić się na nauce i badaniach, niż świecić twarzą w telewizji. Choć jego osiągniecia są spektakularne, to i tak wybiera spokój.

Zerkam na torbę, która leży otwarta na łóżku. Choć mogłabym wrócić się do domu po dzisiejszym pierwszym dniu konferencji, to jednak za namową Madison postanawiam zostać w hotelu. Jak to stwierdziła moja koleżanka, musimy się napić winka i nadrobić stracony czas. Na początku byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, jednak kiedy okazało się, że mama w ten weekend ma dyżur za dyżurem i nie będzie jej w domu, przystałam na jej propozycję.

Upijam łyk melisy, aby jakkolwiek się wyciszyć, jednak jeśli ktoś z natury jest tak mocno nabuzowany emocjami jak ja, ciężko jest się uspokoić. Uwielbiam swoje emocje, bo są one pozytywne. Podekscytowanie miesza się z niepewnością, ponieważ będę chciała jak najlepiej zaprezentować siebie i Isę. Biorę głęboki oddech, po czym odkładam kubek na komodę i idę do łazienki, gdzie pakuję wszystkie potrzebne kosmetyki oraz prostownicę. Wracam do sypialni, wrzucam kosmetyczkę i prostownicę do torby, a potem rozglądam się po pokoju.

Jestem fanką minimalizmu, dlatego mój pokój jest pomalowany na biało. Meble kupiłam na targu staroci, a potem poddałam je renowacji. Udało mi się kupić cały komplet mebli do sypialni, tak więc łóżko, duża szafa i komoda to wszystko, co mam. Czuję się tutaj naprawdę dobrze. Świetnie mi się w tym miejscu odpoczywa oraz pracuje. Nie mam żadnego biurka, bo większość pracy wykonuję na laptopie, a papierkową robotę ogarniam w gabinecie.

Zerkam w kierunku moich ubrań, które kupiłam na tę okazję. W tym momencie są starannie zapakowane w pokrowce, aby podczas transportu nic się nie pogniotło. Nienawidzę prasować tak delikatnych sukienek, bo przy moim szczęściu spaliłabym te cacka, zanim bym je zdążyła założyć. Nagle mój telefon się rozdzwania, a na wyświetlaczu dostrzegam zdjęcie Isy. Biorę go do ręki i klikam zielony przycisk.

– Co tam, skarbie? – pytam łagodnym głosem.

– Na pewno sobie poradzisz?

Głos Isy jest lekko zachrypnięty, jednak jej troska o mnie zawsze jest wzruszająca. Ona ma tak dobre serce, że aż trudno mi to czasami zrozumieć.

– Nie idę na wojnę, tylko na konferencję naukową – odpowiadam z rozbawieniem, pakując trzy komplety bielizny do torby. – Poza tym Madison obiecała, że nie będzie opuszczać mnie na krok.

NIEOBLICZALNY / W&L&C MEDIA#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz