Życie

68 4 1
                                    

Kiedy spoglądam na moją egzystencję z perspektywy czasu, odnoszę wrażenie, że to po śmierci zaczęło się dla mnie prawdziwe życie. Wcześniej było ono raczej pustą, egzystencją pełną rutyny właściwie przypominało ono bardziej trwanie niż życie. Żeby zrozumieć samo słowo życie, trzeba znać inne takie jak przygoda, szaleństwo, miłość- tym jest życie. Jeśli nie pozna się tych trzech wcześniejszych słów nigdy nie będziemy żyć, tylko trwać, a trwasz gdy bije twoje serce pompując krew do mózgu. Żyjesz gdy twoje serce bije dla kogoś, dla czegoś, po coś. Pragnę opowiedzieć wam historię o tym jak przestałem trwać z chwilą kiedy moje serce przestało pompować krew a zacząłem żyć. Opowiem wam o mnie i dziewczynie zwanej krwawą Mery. Pierwszy raz usłyszałem o niej po śmierci moich rodziców. Kiedy wydawało mi się że cały, świat zwalił mi się na głowę i nic nie ma sensu.

 Pewnie chcecie wiedzieć jak zginęli nic, w tym nadzwyczajnego. Kierowca ciężarówki pracował kilka godzin za długo ,bo chciał sprawić sobie nowy telewizor a pozbawił życia dwie osoby a jednej zafundował piekło na ziemi. Ale przejdźmy do Mery. Bardzo nie lubi być pomijana a wierzcie mi nie chcecie denerwować dziewczyny o przydomku krwawa. Kiedy samotnie spędzałem dni w domu spoglądałem w niebo, smutno brzękałem na gitarze, albo spoglądałem w lustro patrząc na szczupłego chłopaka o piwnych oczach, blond włosach i wiecznie przygnębionym uśmiechu. Trwałem a dni zmieniały się w jedną szarą, bezkształtną masę. Dokładnie pamiętam dzień, który wyrwał mnie z tej szarości. Były to moje dwudzieste urodziny. Wstałem rano, wziąłem prysznic, zjadłem śniadanie spojrzałem w kalendarz odkrywając ,że to już od dwudziestu lat bije moje serce. Dlaczego, po co, wtedy tego nie wiedziałem. Odwróciłem głowę i popatrzyłem na stare lustro o czarnej ramie i wyrytymi w szkle symbolami układającymi się w finezyjne wzory, przez co zniekształcało odbicie. Było ono jednocześnie piękne i mroczne,  ukochane lustro, moje babci które dostała od dziadka- przywiózł je prosto z USA. Po jego śmierci babcia, cały czas się w nie wpatrywała z czułym spojrzeniem. Kiedy ona umarła wraz z rodzicami zostawiliśmy je w sypialni dziadków postanawiając nic nie zmieniać, niedługo potem umarli i oni a ja, snując się po domu, natknąłem się na nie i postanowiłem przenieść do salonu. Miałem nadzieje że, odnajdę w nim to samo ukojenie, które odnalazła moja babcia. Kiedy się w nie wpatrywałem postanowiłem życzyć, wszystkiego najlepszego swemu odbiciu powiedziałem:

 -Wszystkiego najlepszego stary, bo chyba wyczerpałeś swój limit pecha.
 I smutno się zaśmiałem myśląc jakie żałosne musi być, życzenie wszystkiego najlepszego swemu odbiciu. Wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi pomyślałem że to listonosz albo sąsiad chcący oddać narzędzia które pożyczyłem mu dwa dni wcześniej do naprawy przebitej rury ściekowej na jego podwórku. Kiedy je otworzyłem okazało się że na zewnątrz nikogo nie ma, zamknąłem drzwi myśląc że zaczynam wariować kiedy usłyszałem dziewczęcy głos.

Martwa miłośćWhere stories live. Discover now