Rozdział 14

19 4 2
                                    

Liam

Przychyliłem głowę, by położyć ją na ramieniu Lydii.

Dziewczyna od razu uniosła rękę, by położyć ją na moim ramieniu i zacząć bawić się moimi włosami nucąc coś pod nosem. Przymknąłem powieki owijając swoje dłonie wokół jej talii.

Gdzieś obok słyszałem kłótnie Leona siedzącego obok Lydii. Diego siedział z przodu i był obrócony w stronę Leona, zaś auto prowadził Owen, który po tym jak przyjechaliśmy do McDonalda pojawił się razem z innymi.

Tylko jego imię pamiętałem. Cud, że w ogóle jego zapamiętałem pamiętam, że był jeszcze jakiś Enzo chyba Cezary i jakaś tam Ryan. Nawet nie wiem czy dobrze to powiedziałem. Nie wiem, który to który i kto jest kim.

Nawet nie chce poznawać innych. Wolałem zostać z przyjaciółmi takimi jakich miałem.

Tak jak kiedyś.

Poradzilibyśmy sobie bez nich. Nie potrzebujemy ich. Wyciągnąłbym nawet Nik bez nich.

Poruszam się niewygodnie odwracając głowę tak, by schować twarz zagłębieniu szyi Lydii. Zaciągnęłam się jej zapachem unosząc kącik ust i dając jej buziaka w miejsce, gdzie znajdowała się malinka, którą zrobiłem jej trzy lub dwa dni temu.

Jakoś tak, ale dalej się trzymała i to był znak, że była zajęta więc nikt jej nie mógł mi odebrać.

Była moja.

-Liam! - Leo okrzykną moje imię, na co podskoczyłem uderzając Lydię w szczękę.

-Co chcesz do chuja? – zapytałem unosząc dłonie, by złapać Lydię za bolące miejsce i złożyć tam kilka buziaków. Pomasowałem jeszcze to miejsce, gdy na dziewczyny twarzy zawitał lekki uśmiech. – Przepraszam, nie chciałem – szepnąłem, gdy Leo zaczął mówić swój powód krzyczenia mojego imienia.

-Liam, słuchałeś mnie! – chłopak znów uniósł głos, na co moje ciśnienie się podniosło jeszcze bardziej.

-Zamknij pysk! – odkrzyknął mu Owen, który był już chyba sam zirytowany jego zachowaniem.

Przeniosłem na niego wzrok, a on już spoglądał na mnie w lusterku.

Uniosłem brew do góry, a on od razu przeniósł wzrok na drogę. Nie byłem najmilszy, przez ostatnie dwa dni. Nie byłem też jakoś bardzo wypoczęty. Raczej zmęczony, ale starałem się być chociaż odrobinę przytomny, by myślami nie odlatywać gdzieś, gdzie była Nikola. Tak bardzo chciałem, by tu była ze mną.

Chciałem znów do niej napisać, mając nadzieję, że za chwilę przyjdzie do mojego pokoju i po prostu będzie. Nic więcej. Jedynie zacznie opowiadać jakieś głupkowate historie, swoje plany albo zacznie mnie wypytywać o to co się dzieje w moim życiu.

Nocy, której jej rodzice mieli wypadek, znów chciałem do niej napisać, by do mnie przyjechała. Tamtej nocy znów czułem się źle, ale wtedy nie zadzwoniłem. Nie zrobiłem tego, ponieważ obok mnie miałem Lydię, która przytulała się do mojego boku i mamrotała co jakiś czas coś niezrozumiałego. Wtedy uświadomiłem sobie to, że będę musiał jej kiedyś powiedzieć o swoim problemie z nadmiernym myśleniu o tym, że po prostu czuje się źle.

Powinienem był to powiedzieć komuś innemu oprócz Nikoli już dawno, ale coś mnie przed tym wstrzymywało. Dalej wstrzymuje i raczej nie zmieni się to przez najbliższy czas, mimo, że bardzo bym chciał, by już inni o tym wiedzieli. Bez Nik, chyba się nie odważę. Jak już będę musiał to tylko z nią. Dodaje otuchy, a wiedza, że ona mnie zrozumie, jest o wiele lepsza niż ta, że sam muszę sobie z tym radzić.

Odnajdź mnie nawet jeśli zniknęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz