4. zwykły poranek

1 0 0
                                    

Kiedy usłyszałam dźwięk budzika od razu Otworzyłam oczy. To nie tak, że byłam rannym ptaszkiem. Po prostu mam telefon prosto koło ucha i dźwięk ustawiany na maksymalną głośność, więc jeżeli nie wyłącze go od razu dostane zawału lub ogłuchne. Skutki tego przynajmniej są takie, że nie ma problemu z oburzeniem. Gorzej z funkcjonowaniem w ciągu dnia. Szóstka trzydzieści pora na śniadanie.
Zaspana wstałam z łóżka i powoli podeszłam do mojej świnki morskiej.
- Cześć Igusia jak zjem to ci nasypie jedzonko.-gdy świniuśka odeszła do mnie lekko ją pogłaskałam. Idąc przez korytasz, aż do kuchni myslałam o tym co ziem na śniadanie. Nie postanowiłem na nic wyrafinowanego, ponieważ nie zbyt mi się chciało coś robić oraz nigdy nie mam apetytu o tej rodzinie. Postanowiłem, że dziś zrobię sobię tosty. Po zjedzeniu i umyciu zębów poszłam do pokoju dosypać warzywek i ziarenek Igusi. Jak zwykle wylegiwała się na hamaczku. Kiedy tak leży to się tak rozplaszcza i wygląda jak bochenek chleba. Moje siostra przez to czasami nazywa ją hampter.
Oczywiście to małe coś spośród: marchewki, ogórka, jabłka, sałaty pierwsze wzięła to pierwsze. To małe gowienko mogło by oddać za sałatę życie.
Ja za to powróciłam do szykowania się do szkoły. Oczywiście nie obeszło by się bez muzyki. Kocham muzykę. Muzyka do sprzątania, spania, szykowania i jedzenia. Wszędzie mogłabym słuchać muzyki. Włączając słuchawki i spotify puściłam Nirvane. Zrobiłam gdy nakładałam korektor zaczęła ulecieć piosenka "About a girl", więc zaczełam sobie ją śpiewać sobie pod nosem
-I need an easy friend
I do, with an ear to lend
I do think you fit this shoe
I do, won't you have a clue.
-Nadya wychodzę. Chodź zamknij.- to moja siostra prawdopodobnie wychodzi dziś wcześniej by pogadać pod szkolą jeszcze przez telefon z jej chłopakiem Paulem. Jak to jest, że moja siostra jest ode mnie o rok młodsza a ma od dwóch i pół roku chłopaka a ja nie mam go w ogóle? No ale trudno. Nie to, że wcale a wcale nie interesuje się chłopakami ale też nie stawiamy ich na pierwszym miejscu jak moja przyjaciółka. A jeżeli chodzi o Paula to jest bardzo sympatycznym i małym chlopakiem. Autora bardzo często go przeprowadza a ja mam z nim bardzi dobry kontakt często jak jest u nas to gadamy i się razem śmiejemy.
Wyszłam z pokoju i przybiłam żółwika z siostrą. To była nasza tradycja zawsze, kiedy któraś z nas wychodziła do szkoły.
- Powodzenia dziś w szkole. I nie zagadaj się dziś z Paulem bo znowu się spóźnisz- ta pokazała mi język. Czasem mam jej dość.
- Co do tego pierwszego to sie przyda bo mam dziś sprawdzian z matematyki. A co do tego drugiego to spadaj to było tylko raz.
- Ale było.- zaśmiałyśmy się.
- Dobra pędzę na pociąg bo jak nie zdąże na ten' to spóźne się na lekcje nie przez Paula tylko dlatego, że kolejny mam dopiero 2 minuty przed dzwonkiem. Papa.
- Papa.- I zamknęłam za nią. Wróciłam do malowania się.
Gdy byłam już pomalowana, uczesana, i ubrana była dopiero siódma dziesięć. Dziś do szkoły szłam na ósmą czyli wychodziłam pół godziny wcześniej.
Przęglądałam przez chwile telefon. Dziesięć minut później Podeszłam do lustra przejrzeć się jeszcze przed wyjściem. Założyłam dziś na siebie białą bluzkę z napisem "the rolings concert" i z logiem zespołu The Rolings Stones, a do tego zwykłe jasne jeansy z kieszeniami po bojach. Włosy spięłam tylko klamrą. Na stopy włożyłam moje lekko styrane czarne tramki. Założyłam jeszcze tylko bluze i byłam gotowa do wyjścia. Wziełam, więc telefon, plecak i stacje ładowania słuchawek. Po zamknięciu drzwi mogłam już iść na stacje.

                             °~·~°
Pod szkołę oczywiście stała już Valerii i czekała na mnie. Zawsze tak robiła by razem wejść do szkoły.
- Cześć Valerii.
- Cześć misia.- kochałam gdy tak do mnie mówi, więc na moje usta niekontrolowanie wpłynął uśmiech.- Co się tak szczerzych.- ale oczywiście za długo miła być nie mogła.
- Bo zaczął się kolejny dzień, w którym mogę cię wkurzać na każdym kroku.- Nasza relacja troche przypominała tą moją z Aurora. Kochałyśmy się, lecz tak samo mocno kochałyśmy się nawzajem wkurzać i sobie odcinać.
- W tym dniu już nie tylko tu będziesz mnie wkurzać.- gdy posłałam jej pytające spojrzenie odpowiedziała o co jej chodziło.- mamy dzisiaj nie dwie matmy. Ja tego nie przeżyjemy przecież.
- Dasz radę. Dzisiaj może dokończe rozdział.
Obie nie byłyśmy jakieś wyśmienite w matmie ale nie szło nam najgorszej. Nie jechałyśmy na samych piątkach, ale one też się czasami zjawiają. Rzadko ale są. Tak samo nie miałyśmy samych dwój. Dlatego gdy pani zadawała jaką prace na lekcji kończyłyśmy ją szybko i mogłyśmy przez chwile robić co chcemy. Chodź bywały dni i tematy, na których Valerii marudziła mi do ucha, że ma dość tego i nic nie rozumie. Często robiłyśmy jakieś śmieszne konstrukcję, rysunki lub ja czasami pisałam rozdziały do swoich książek a Valerii pisała sobie z kimś na telefonie. Dzwonek. Czas zacząć kolejny dzień cyrk jakim jest nasza szkoła.  Tu zawsze sie coś dzieje

perfect imperfectionsWhere stories live. Discover now