rozdział 4

37 2 0
                                    


Kemping dzień 1

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov Lucek

Obudziłem się dość późno bo wszyscy oprócz mnie i Alastora byli już na dworze. Ruszyłem się by wstać ale coś mnie zatrzymało, Alastor był do mnie wtulony najpewniej całą noc i wciąż trzymał na mnie swoje ręce. Zacząłem go trącić ręką by się obudził i mnie puścił. Po kilku minutach obudził się i odskoczył ode mnie zdezorientowany - Czemu my spaliśmy razem?!- krzyknął Al - Spokojnie już zapomniałeś? Charlie się o ciebie martwiła dlatego poprosiła mnie bym spał z tobą a ty trzymałeś mnie całą noc - powiedziałem spokojnie a on kiwnął głową i zaczerwienił się na kolor swoich włosów. Wstałem i poszedłem się przebrać dzisiaj w jakąś luźną koszulkę i spodenki -Tato? Al? Już wstaliście? - zapytała Charlie -ta wstaliśmy - odpowiedział cicho Alastor
- To chodźcie zrobiłam kanapki - zawołała radośnie. Wychodziłem z namiotu gdy nagle usłyszałem dławiącego się czymś Alastora, szybko do niego pobiegłem i zauważyłem że kaszlał krwią - Hej wszystko w porządku?- zapytałem zmartwiony  -Tak tylko od wczoraj ona mnie zmusza do plucia krwią i ja już wiem kto to...- zamilkł z przerażeniem - Ja wiedziałem to od momentu w którym zobaczyłem te szwy na ustach, często robiła to osobą które według niej miały ładny uśmiech Lilith zgadza się? - powiedziałem a on tylko przytaknął głową - podobno jesteś kanibalem tak? - ponownie mi przytaknął - więc nie będziesz miał raczej problemu z wypiciem krwi - powiedziałem sam do siebie - Chodź na śniadanie bo Charlie będzie się martwić i spokojnie odzyskasz duszę - na te słowa Al przytulił mnie tak mocno jakby próbował mi złamać kości - Dziękuję - powiedział cicho i poszedliśmy na dwór

Pov Charlie

-W końcu jesteście - krzyknęłam z radością
- jedzcie przyda wam się na dzisiejsze plany energia - powiedziałam pełna entuzjazmu. Wszyscy zjedliśmy i zaczęłam wyjaśniać plany na dziś - Jako że jesteśmy w innym kręgu to mamy stąd bliżej do morza więc moim pomysłem było wybranie się na plażę - uśmiechnęłam się szerzej niż zwykle a reszta też zareagowała pozytywnie - wyjeżdżamy o 9:00 (była 8) więc przygotujcie się - powiedziałam zachwycona - Tato przeteleporujesz nas do hotelu bo musimy wziąć rzeczy na plażę?- powiedziałam podekscytowana -Okej- odpowiedział krótko i wyczarował portal przez który wszyscy przeszliśmy.

Pov Al

Gdy wszedliśmy przez portal pokazał nam się hotel. Zamurowało mnie - Lucyferze dlaczego wziąłeś mnie na plecy i poleciałeś zamiast stworzyć portalu?- zapytałem patrząc na niego zabójczo - To byłoby niemożliwe bo jakbyś przeszedł przez portal krew anioła z ran by zniknęła a rana by się otworzyła bardziej - odpowiedział mi patrząc w oczy. - Dobrze więc każdy niech weźmie sobie strój kompielowy i ręcznik a ja wezmę koce a i jak chcecie to możecie wziąć piłkę - powiedziała Charlie radośnie prawie krzycząc . Poszedłem do swojego pokoju wybrać strój gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem drzwi i spojrzałem niżej to był Lucyfer. -Co chcesz?- powiedziałem odrywając wzrok - Chcę ci przekazać zanim wybierzesz strój. Nie możesz wychodzić do wody gdy rana ci się nie wygoiła do końca - powiedział spokojnym głosem a ja kiwnąłem głową - Pomożesz mi coś wybrać bo dawno nie nosiłem nic innego od garniutura? - powiedziałem patrząc na Lucka - W porządku - odpowiedział mi z uśmiechem

Pov Lucek

Zdziwiło mnie to że Al poprosił MNIE o pomoc w wybraniu stroju na plażę ale zgodziłem się bo co w tym złego. Alastor wziął coś ze swojej szafy i poszedł do łazienki a ja w tym czasie czekałem rozglądając się po jego pokoju. Wyszedł w (zdjęcie na dole)

 Wyszedł w (zdjęcie na dole)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Walka z Przeznaczeniem | RadioApple Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz