KARTKI Z PAMIĘTNIKA²

65 8 7
                                    

Czasami wydaje mi się, że zapominam, jak to jest być dotykanym... normalnie. Każdy kontakt tutaj jest jak kara. Jak coś, przed czym nie ma ucieczki. Ich ręce są wszędzie — na moim ramieniu, moim nadgarstku, na karku. Zawsze zimne, zawsze obce. Nawet kiedy tylko stoją obok, nie muszą mnie dotykać, bo ja już czuję, jak zbliżają się te ręce, i wiem, że nie będę miał wyboru. Nigdy nie mam wyboru.

Kiedy mnie dotykają, zamykam oczy, bo wtedy mogę udawać, że to się nie dzieje. Ale moje ciało nie daje mi zapomnieć. Czuję, jak spinam się całkowicie, jak każdy mięsień we mnie walczy. Nie mogę im pokazać, że się boję. Boję się, że wtedy będą robić to jeszcze częściej. Ale w środku... w środku czuję, jak coś się łamie za każdym razem, gdy ich palce mnie znajdą.

Najgorsze są ich ramiona, kiedy mnie chwytają. Kiedy zamykają mnie w swoim uścisku, jakby chcieli przypomnieć, że jestem niczym. W tych momentach oddech staje się płytki, serce bije tak szybko, że nie mogę go uciszyć. Ich dotyk jest jak przypomnienie, że nie ma wyjścia, że jestem tu uwięziony. Nawet kiedy nie robią mi krzywdy, ja wciąż czuję, że ból jest na wyciągnięcie ręki.

Z czasem przestałem czekać na ten dotyk. Nauczyłem się, że zawsze nadejdzie. Nie ma znaczenia, jak cicho się poruszam, jak bardzo staram się być niewidzialny. Oni zawsze znajdą sposób, żeby przypomnieć mi, gdzie jestem. I kim dla nich jestem.

Czasami w nocy, kiedy leżę na materacu, próbuję sobie wyobrazić, że jestem gdzieś indziej. W miejscu, gdzie dotyk nie boli, gdzie nie czuję tej wiecznej groźby. Ale potem przychodzi poranek, a ja wiem, że znów ich spotkam. Znowu poczuję ich ręce na sobie, jakby to była jedyna rzecz, którą dla nich istnieję.

Nauczyłem się odsuwać. Gdy ktoś zbliża się do mnie zbyt szybko, moje ciało reaguje automatycznie. Cofa się, jakby próbowało uratować choć odrobinę przestrzeni. Ale to nigdy nie działa. Nie tutaj.

Czasami, gdy zamykam oczy, wyobrażam sobie, że mój własny dotyk jest inny. Że gdy kładę ręce na swoich ramionach, to jest to mój sposób na przypomnienie sobie, że wciąż tu jestem. Że jeszcze mam kontrolę. Ale nie mogę być pewien. Już nie wiem, gdzie kończę się ja, a gdzie zaczyna ten strach.

Jak długo jeszcze mogę to znosić? Ile jeszcze razy zniosę ich ręce, zanim przestanę czuć cokolwiek?

Cena nie gra roli, KochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz