|23|

241 12 37
                                    

- No skarbeńku, powiedz mi to jak się nazywasz? - kobieta zagadała do mnie siadając na kanapie w salonie.

Tiziano ich nie wyprosił, więc myślę, że mogą tu zostać.

- Jestem Milo, proszę pani - odpowiedziałem grzecznie.

Nie chciałem większych problemów.

- Co za piękne imię! - skomplementowała.

- No ale co robisz u Tizo? - wtrącił się Mattia. - Przygarnął cię z ulicy? Wyglądasz na 16 lat, więc...

- Mattia! Mógłbyś być milszy!

- No ale mamo! Jak miałem zapytać, noo!

- Nic nie szkodzi - odparłem. - Pani syn nawet dobrze to ujął, ale jestem już pełnoletni.

Przygarnął z ulicy?
Powiedziałbym, że jeszcze z gorszego miejsca.
Fakt, warunki jako jedyny miałem tam normalne, ale za jaką cenę...

- Tiziano to zawsze był taki miły chłopiec - mówiła radośnie. - Nie to co mój Mattia - spojrzała na syna.

- Oj tam - machnął ręką. - Przynajmniej mam co opowiadać. Może chcesz iść ze mną do galerii? - Mattia spojrzał na mnie.

- Do galerii..?

- Moją zgodę macie - kobieta wstała. - Za ten czas zrobię sernik. Mam nadzieję, że Tizo nie będzie miał problemu, że wezmę składniki z jego kuchni. O i Milo - zwróciła się do mnie. - Jak już pójdziecie, to pilnuj mi Mattia.

- Co! - oburzył się.

- Milo jest przynajmniej starszy i dobrze mu z oczu patrzy!

- Mamo! - na twarzy chłopaka pojawił się grymas niezadowolenia.

- Znaczy... Nie wiem czy mogę iść - wtrąciłem. - Nie mam kupionych żadnych ubrań i nie mam się nawet w co ubrać.

- To idź tak, jak teraz jesteś ubrany.

- Ale to piżama.

- A kto będzie wiedział, że to piżama? Nie idziemy do tej babki ze spożywczego! Ruszajmy!

Mattia złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.

- Masz tylko klapki? - skomentował.

- Tylko to znalazł Tiziano.

- Dobra, kupimy ci lepsze klapki!

- Tylko, że nie mam pieniędzy.

Chłopak spojrzał na mnie, gdy wyszliśmy już za bramę.
Nadal nie wiedziałem, czy mogę w ogóle iść.

- Nie? Przecież mieszkasz z Tizo!

- I? - zapytałem nie ogarniając.

- No on ma pełno kasy. Zadzwoń do niego to pewnie ci przeleję - skomentował i trzymając mnie za rękę, szliśmy jakimś chodnikiem ciągle prosto.

- Nie mam telefonu.

- Zostawiłeś w domu?

- Nie... Po prostu nie mam.

- Co! - spojrzał na mnie. - Jak ty funkcjonujesz bez medi? Trzymaj mój i dzwoń!

Chłopak wyciągnął z kieszeni telefon i mi go podał.

Przystanęliśmy, a on puścił moją dłoń.
Spojrzałem na urządzenie i kliknąłem z boku jakiś przycisk.

- A, czekaj - wziął telefon i szybko mi go oddał. - Musiałem wpisać hasło.

- O, okej...

Spojrzałem na telefon.

- Co dalej? - zapytałem.

- No... Miałeś zadzwonić.

- Jak?

- Ty to jakiś przytrzymany jesteś - wziął telefon i zaczął czegoś w nim szukać.

Zacząłem nerwowo bawić się rogiem koszulki.

- Nie moja wina, że nigdy nie miałem telefonu - odparłem.

- Wywalone w to. Sorki, poniosło mnie trochę z tym przytrzymanym. Fajny jesteś - oddał mi go. - Kliknij w zielone i dzwoń.

Tyle to potrafię...

Przyłożyłem telefon do ucha i ktoś odebrał.

- Mattia, czego ty do cholery znowu chcesz! Za dokładnie dwie minuty mam spotkanie z klientem! - mówił zdenerwowany.

Spojrzałem w lekkim szoku na Mattia.

- Ym, Tizi, to ja, Milo - powiedziałem.

- Och, Miluś, coś się stało, że dzwonisz z jego telefonu? - zapytał łagodnie.

- Bo chciałem się zapytać, czy mogę iść z Mattiem do galerii.

- Jasne, tylko go pilnuj. Przeleję wam parę groszy na jego konto, a w któryś dzień razem pojedziemy kupić ci telefon. Wybacz, ale muszę już kończyć. Uważaj na siebie i baw się dobrze - mówił czuło i się rozłączył.

- I jak? - zapytał, gdy oddałem mu telefon.

- Powiedział, że mam cię pilnować i że przeleję na twoje konto parę groszy na nasze zakupy.

- Kolejny! Przecież nie trzeba mnie aż tak pilnować... - mruknął i stukał coś w telefonie. - O kurwa! - krzyknął.

- Co się stało! - podszedłem do niego i spojrzałem w telefon.

Liczba na nim mnie zamurowała.

- Co to..? - zapytałem niepewny. - Co tu tyle cyfer?

- To dla Tizo jest parę groszy! Milo! Jesteś moim Bogiem od dziś! Wielbie cię! - przytulił mnie. - Nie wiem jak ty go namówiłeś na tyle pieniędzy, ale dziś idziemy wykupić całą galerię!

Schował telefon do kieszeni i podniósł mnie obracając dookoła.

- Woo!

- Jesteśmy bogaci! Nie jedziemy autobusem! Zamawiam nam kurwa taxi!

Z tego kręcenia zakręciło mi się aż w głowie.

- Mój ty przyjacielu!

- Okej, okej, Mattia! Ile on ci wyslał?

- Nie widziałeś?

- Bardziej ogarniam słownie.

- Dobra nawet nie pytam dlaczego, ale ponad czterdzieści tysięcy! Ja nie wiem co mu odjebało!

- Ile!?

- Nie wiem i w dupie to mam! Jesteśmy bogaci! Od początku cię lubiłem Milo!

Zapowiada się ciekawy dzień...

Cena nie gra roli, KochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz