- No skarbeńku, powiedz mi to jak się nazywasz? - kobieta zagadała do mnie siadając na kanapie w salonie.
Tiziano ich nie wyprosił, więc myślę, że mogą tu zostać.
- Jestem Milo, proszę pani - odpowiedziałem grzecznie.
Nie chciałem większych problemów.
- Co za piękne imię! - skomplementowała.
- No ale co robisz u Tizo? - wtrącił się Mattia. - Przygarnął cię z ulicy? Wyglądasz na 16 lat, więc...
- Mattia! Mógłbyś być milszy!
- No ale mamo! Jak miałem zapytać, noo!
- Nic nie szkodzi - odparłem. - Pani syn nawet dobrze to ujął, ale jestem już pełnoletni.
Przygarnął z ulicy?
Powiedziałbym, że jeszcze z gorszego miejsca.
Fakt, warunki jako jedyny miałem tam normalne, ale za jaką cenę...- Tiziano to zawsze był taki miły chłopiec - mówiła radośnie. - Nie to co mój Mattia - spojrzała na syna.
- Oj tam - machnął ręką. - Przynajmniej mam co opowiadać. Może chcesz iść ze mną do galerii? - Mattia spojrzał na mnie.
- Do galerii..?
- Moją zgodę macie - kobieta wstała. - Za ten czas zrobię sernik. Mam nadzieję, że Tizo nie będzie miał problemu, że wezmę składniki z jego kuchni. O i Milo - zwróciła się do mnie. - Jak już pójdziecie, to pilnuj mi Mattia.
- Co! - oburzył się.
- Milo jest przynajmniej starszy i dobrze mu z oczu patrzy!
- Mamo! - na twarzy chłopaka pojawił się grymas niezadowolenia.
- Znaczy... Nie wiem czy mogę iść - wtrąciłem. - Nie mam kupionych żadnych ubrań i nie mam się nawet w co ubrać.
- To idź tak, jak teraz jesteś ubrany.
- Ale to piżama.
- A kto będzie wiedział, że to piżama? Nie idziemy do tej babki ze spożywczego! Ruszajmy!
Mattia złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
- Masz tylko klapki? - skomentował.
- Tylko to znalazł Tiziano.
- Dobra, kupimy ci lepsze klapki!
- Tylko, że nie mam pieniędzy.
Chłopak spojrzał na mnie, gdy wyszliśmy już za bramę.
Nadal nie wiedziałem, czy mogę w ogóle iść.- Nie? Przecież mieszkasz z Tizo!
- I? - zapytałem nie ogarniając.
- No on ma pełno kasy. Zadzwoń do niego to pewnie ci przeleję - skomentował i trzymając mnie za rękę, szliśmy jakimś chodnikiem ciągle prosto.
- Nie mam telefonu.
- Zostawiłeś w domu?
- Nie... Po prostu nie mam.
- Co! - spojrzał na mnie. - Jak ty funkcjonujesz bez medi? Trzymaj mój i dzwoń!
Chłopak wyciągnął z kieszeni telefon i mi go podał.
Przystanęliśmy, a on puścił moją dłoń.
Spojrzałem na urządzenie i kliknąłem z boku jakiś przycisk.- A, czekaj - wziął telefon i szybko mi go oddał. - Musiałem wpisać hasło.
- O, okej...
Spojrzałem na telefon.
- Co dalej? - zapytałem.
- No... Miałeś zadzwonić.
- Jak?
- Ty to jakiś przytrzymany jesteś - wziął telefon i zaczął czegoś w nim szukać.
Zacząłem nerwowo bawić się rogiem koszulki.
- Nie moja wina, że nigdy nie miałem telefonu - odparłem.
- Wywalone w to. Sorki, poniosło mnie trochę z tym przytrzymanym. Fajny jesteś - oddał mi go. - Kliknij w zielone i dzwoń.
Tyle to potrafię...
Przyłożyłem telefon do ucha i ktoś odebrał.
- Mattia, czego ty do cholery znowu chcesz! Za dokładnie dwie minuty mam spotkanie z klientem! - mówił zdenerwowany.
Spojrzałem w lekkim szoku na Mattia.
- Ym, Tizi, to ja, Milo - powiedziałem.
- Och, Miluś, coś się stało, że dzwonisz z jego telefonu? - zapytał łagodnie.
- Bo chciałem się zapytać, czy mogę iść z Mattiem do galerii.
- Jasne, tylko go pilnuj. Przeleję wam parę groszy na jego konto, a w któryś dzień razem pojedziemy kupić ci telefon. Wybacz, ale muszę już kończyć. Uważaj na siebie i baw się dobrze - mówił czuło i się rozłączył.
- I jak? - zapytał, gdy oddałem mu telefon.
- Powiedział, że mam cię pilnować i że przeleję na twoje konto parę groszy na nasze zakupy.
- Kolejny! Przecież nie trzeba mnie aż tak pilnować... - mruknął i stukał coś w telefonie. - O kurwa! - krzyknął.
- Co się stało! - podszedłem do niego i spojrzałem w telefon.
Liczba na nim mnie zamurowała.
- Co to..? - zapytałem niepewny. - Co tu tyle cyfer?
- To dla Tizo jest parę groszy! Milo! Jesteś moim Bogiem od dziś! Wielbie cię! - przytulił mnie. - Nie wiem jak ty go namówiłeś na tyle pieniędzy, ale dziś idziemy wykupić całą galerię!
Schował telefon do kieszeni i podniósł mnie obracając dookoła.
- Woo!
- Jesteśmy bogaci! Nie jedziemy autobusem! Zamawiam nam kurwa taxi!
Z tego kręcenia zakręciło mi się aż w głowie.
- Mój ty przyjacielu!
- Okej, okej, Mattia! Ile on ci wyslał?
- Nie widziałeś?
- Bardziej ogarniam słownie.
- Dobra nawet nie pytam dlaczego, ale ponad czterdzieści tysięcy! Ja nie wiem co mu odjebało!
- Ile!?
- Nie wiem i w dupie to mam! Jesteśmy bogaci! Od początku cię lubiłem Milo!
Zapowiada się ciekawy dzień...
CZYTASZ
Cena nie gra roli, Kochanie
Romansa"- Boisz się mnie? - szepnął, a mnie przeszedł dreszcz. Może z zimna, a może ze strachu. Nie mam pojęcia. - Nie bój się... - kontynuował." Słodki i niewinny, a jednak pod wyglądem aniołka, krył się istny diabeł. A może jednak zranione dziecko? Anie...