Prolog

0 0 0
                                    

Dźwięki pianina rozlegały się po pokoju niczym ciepły wiosenny wiatr. Melodia grana przez elfa była spokojna i dostojna, nadająca się doskonale do rozmowy. Jednocześnie w powietrzu unosił się zapach herbaty z malin i pokrzyw.
-Dziękuje - powiedział do służącej Klaudiusz, biorąc do ręki filiżankę.
Jego gość patrzył na niego niepewnym wzrokiem. Emily nie mogła uwierzyć, że ten młodo wyglądający mężczyzna jest Artańskim hetmanem oraz że ma nieco ponad trzydzieści lat. Ona również wzięła filiżankę, biorąc łyka herbaty.
-A więc panno Emily, ma pani mój szacunek. Zabicie Juliana Straussa to nie lada osiągnięcie. Tym bardziej jako ktoś kto był u jego boku - powiedział spokojnym głosem - zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Dlaczego?
Emily nie wiedziała co odpowiedzieć. Sama nie była pewna co nią kierowało.
-Po prostu czułam, że muszę to zrobić.
-Nikt niczego nie robi po prostu. Nawet jeśli o tym nie wiesz, zawsze jest jakiś powód. Siedzi to głęboko w twoim sercu. Więc, co to było? Żal? Chęć zemsty? Desperacja? A może to on zaatakował pierwszy?
Przez długi czas Emily nie odpowiadała, ale wreszcie wzięła głęboki wdech.
-Chęć przeżycia.
Klaudiusz na te słowa uniósł brew.
-Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi, panno Cornac.
-Nie jestem już Cornaciem. Rodzina mnie wydziedziczyła.
-Rozumiem - powiedział Klaudiusz, biorąc kolejny łyk filiżanki - teraz już wszystko rozumiem.
-Niby co?
-Zabiłaś go, ponieważ chciałaś się uwolnić? Nie wątpię, że podróżowanie z tym szczurem było traumatyczne i niebezpieczne. A skoro rodzina cię odrzuciła, nie miałaś, dokąd indziej pójść, prawda?
-Tak...
Klaudiusz zaśmiał się lekko.
-Więc co teraz? Wiesz, panno Emily co kiedyś powiedział mi mój nauczyciel? “Są ludzie którzy mają po co żyć, po co umierać i po co zabijać.” Nie masz żadnej z tych trzech rzeczy, prawda? Dlatego przyszłaś tu do mnie.
-Sugerujesz, że przyszłam tu szukać pomocy? Sensu? - powiedziała, czując się lekko urażona.
-A nie? Nie oszukuj się, doskonale wiedziałaś jaki los czeka cię przy nim. Albo śmierć, albo życie szczura.
Emily spuściła głowę.
-Masz rację. Julian był zwykłym wściekłym dzieciakiem który sam nie wiedział czego chce. Ciągnął nas wszystkich na dno.
-Was, tak? A co z resztą? Nie szkoda ci ich zostawiać?
-Nie chce o tym mówić - powiedziała, unikając tematu oraz wzroku mężczyzny.
-Dobrze. Przejdźmy jednak do meritum. Ja wiem czego chcesz i mogę ci to dać. Przyszłość - zaczął Klaudiusz, wstając z fotela i podchodząc do kobiety - dołącz do mojej misji. Słyszałem wiele o twoich umiejętnościach. Świetna z ciebie wojowniczka. Dlatego mam dla ciebie posadę. Widzisz, może i udało mi się dosłownie kupić ten kraj, ale tam gdzieś wciąż są ci, którym nie podoba się ich sytuacja i to już od wielu lat.
Elf grający na pianinie na chwile przestał, rzucając w stronę Klaudiusza gniewne spojrzenie. Jednak syczenie wydane przez ogromnego węża, wylegującego się w kącie pokoju, skutecznie zmusił go do dalszego grania.
-Co sugerujesz? - zapytała.
-Potrzebuje ludzi, którzy będą tłumić wszelki bunt. Aniołowie Stróżowie. Proponuje ci abyś została jedną z nich. Dostaniesz swój własny oddział i będziesz robić to w czym jesteś dobra.
Emily wydawał się zmieszana całą tą propozycją. Zdradziła swoich towarzyszy, aby uciec od walki a teraz Klaudiusz proponuje jej walkę u jego boku. Z drugiej strony wiedziała, że jej droga ku uciekaniu od swojej kobiecości doprowadziła ją do tego punktu. Poza walką, niczego innego nie potrafiła.
-Dobrze, zgadzam się.
-Doskonale, panno Emily - powiedział Klaudiusz, lekko dotykając jej dłoni, pomagając jej wstać z fotela.
-Chce wiedzieć tylko jedną rzecz. Dlaczego to robisz?
-Co dokładnie?
-Dlaczego chcesz przejąć Vortist? I dlaczego królowa się na to zgodziła.
-Ponieważ, nie chce zawieść mojej zmarłej matki. Miała wobec nas spore oczekiwania a ja nie chcę, jej zawieść.
Emily była zdziwiona tą odpowiedzią.
-Tylko dlatego? Myślałam, że to twój ojciec jako hetman miał wobec ciebie oczekiwania.
Klaudiusz roześmiał się serdecznie.
-Mój ojciec tylko na papierze był hetmanem – powiedział, gdy jego dłoń zaczęła płonąć. Unosząc ją w górę, w powietrzu utworzył się ognisty obraz kobiety podnoszącą rękę na mężczyznę - to moja matka podejmowała wszystkie decyzje. Nie zliczę, ile razy ojciec dostawał po gębie, gdy okazywał nieposłuszeństwo. Zabawne jak później tłumaczył się swoim podwładnym, że tak naprawdę podbił sobie oko podczas bójki,
Emily patrzyła na obraz oraz słuchała słów Klaudiusza z szokiem. Nie mogła uwierzyć, że takie rzeczy działy sie w tak wpływowej rodzinie. Wtedy obraz zmienił się. Teraz przedstawiał dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę, stojącymi przed kobietą ze spuszczonymi głowami.
-To ona nas szkoliła abyśmy osiągali wielkie rzeczy. Abyśmy pewnego dnia przynieśli dumę całej rodzinie. Uczuła mnie wszystkiego o byciu hetmanem a moją siostrę o byciu królową. Były to bardzo surowe, ale skuteczne lekcje. To co teraz robimy, to list miłosny dla naszej ukochanej matki.
Po jego monologu obraz ponownie się zmienił. Jednym ruchem ręki, ogień przybrał kształt leżącej kobiety oraz stojącym nad nią chłopakiem, trzymającym w ręku tępy przedmiot.
-A przez tego śmiecia ona nie może być z nas dumna ten jeden raz w życiu - powiedział Klaudiusz z zaciśniętymi zębami. Zamykając dłoń, sprawił, że płomienie zgasły.
-To Julian ją zabił, prawda? - zapytała Emily, nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć.
-Ten szczur nie umiał się dostosować i nigdy nie spełniał jej oczekiwań. A on zamiast być lepszym lub się zabić, odebrał nam ją. Dlatego dziękuje ci za zabicie go.
Gdy Klaudiusz chciał ją przytulić, Emily cofnęła się z szerokimi oczami. Klaudiusz na ten widok jedynie poprawił swoje włosy.
-Rozumiem. No nic... Możesz odejść. Na drugim piętrze jest krawiec. Zleciłem mu uszycie dla ciebie munduru zgodnie z twoimi upodobaniami, musi tylko pobrac pomiary.
-Dziękuje, hetmanie - powiedział Emily, wychodząc z pokoju.
W głowie kobiety roiło się od wszelkich myśli. Bała się tego w co właśnie weszła i na co się zgodziła. Jednocześnie po usłyszeniu historii Klaudiusza, mimowolnie zaczęła rozumieć Juliana i skąd w nim były te ogromne pokłady gniewu. Dodatkowo wciąż miała w głowie słowa Klaudiusza o swoim bez sensie. Nie tylko prawda ją zabolała, ale i fakt, że Julian miał wszystkie z tych trzech rzeczy.

Cień i Triumf: Zwiatun Lodu Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz