Rozdział 3

13 2 0
                                    


Jesienny wiatr smagał twarz Madelaine, gdy przyspieszała kroku, opuszczając mury zamku. Zimne powietrze niosło ze sobą zapach wilgotnych liści i mokrej ziemii, który wypełniał jej płuca. Za kilka minut miała zrealizować swój plan, który, jak na ironię, dotyczył jedynie „lekkiego nawodnienia" Rabastana piwem kremowym.

Zauważając swoje przyjaciółki czekające przy wejściu do Pubu Pod Trzema Miotłami, przyspieszyła kroku i z podstępnym uśmiechem chwyciła je za ramiona, wciągając do środka. Ciepłe powietrze pubu, wypełnione aromatem piwa i kurzu otuliło je, a dźwięki wesołych rozmów wprowadzały w beztroski nastrój. Mimo to, Madelaine wypatrywała tylko jednej osoby.

W końcu jej się to udało znajdując w tłumie dobrze jej znane kasztanowe, kręcone włosy. Siedział w kącie w towarzystwie Averego i Notta popijając piwo kremowe.

To będzie łatwiejsze niż myślałam.

- Patrzcie i uczcie się. - Mruknęła, rzucając ostatnie spojrzenie na swoje przyjaciółki, które wymieniły między sobą rozbawione spojrzenia, i ruszyła w stronę właściwego stolika zarzucając swoje blond loki na plecy. Kiedy w końcu stanęła przy stoliku spojrzenia mężczyzn skupiły się na niej, a ona z wyraźnym kokieteryjnym uśmiechem wygodnie usadowiła się obok swojego kuzyna.

- Co za niespodzianka. - powiedział ze zdziwieniem odkładając na stół kufel piwa kremowego. - Myślałem, że utknęłaś w jakiejś księdze.

- Nie tym razem. - rzuciła, spoglądając kątem oka na dwie dziewczyny siedzące kilka stolików dalej entuzjastycznie podnoszące kciuki w górę. Miała ochotę się roześmiać na ten widok lecz musiała zachować pełną powagę, brnąc dalej w swój plan.

- Skoro tak dawno się nie widzieliśmy, może chcesz mi coś zaproponować? - zapytał Avery po chwili żałując swoich słów i próbując rozmasować boląca kostkę.

- Coś zaproponować? - powtórzyła z figlarnym uśmiechem. - Cóż, może lekcje unikania ciosów wcale nie byłyby takim złym pomysłem. - dodała z rozbawieniem, opierając twarz na alabastrowej dłoni, jakby nonszalancko przyglądając się ich reakcji.

Kilka minut zamieniło się w kilkadziesiąt, a rozmowy przy stole stały się coraz bardziej rozluźnione. Madelaine umiejętnie kierowała rozmowę na odpowiednie tory, w końcu zdobywając odpowiednie informacje - choć nie obyło się bez kilku kufli piwa kremowego. Atmosfera wokół stolika stawała się coraz bardziej swobodna, a kiedy Rabastan podjął wyzwanie wypicia całego kufla na raz, ku jej zadowoleniu nieświadomie zdradził więcej, niż planował.

Madelaine oparła głowę o dłoń, starając się utrzymać powagę, chociaż lekki szum w głowie zaczął podpowiadać, że wypiła więcej, niż planowała. Rabastan, zupełnie nieświadomy wyjawienia miejsca pokoju życzeń, uśmiechał się szeroko, wyraźnie dumny z wygrania zakładu. Avery z kolei opierał się na łokciach, obserwując każdego z rozbawieniem, a Nott dotąd milczący, rzucił tylko:

- Czyli jednak masz słabszą głowę, niż myślałem, Lestrange.

Rabastan wzruszył ramionami, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo Madelaine, uśmiechając się pod nosem, przerwała:

- No, chłopcy - powiedziała próbując wstać, choć nogi lekko jej chybotały. - Było miło, ale czas się pożegnać.

Rabastan uniósł brew, z rozbawieniem przyglądając się swojej kuzynce próbującej utrzymać równowagę.

- Wygląda na to, że ktoś tu chyba jeszcze nie wygrał tej bitwy. - mruknął, uśmiechając się pod nosem. - Chcesz, żebym cię odprowadził, czy próbujesz ustanowić nowy rekord w chodzeniu zygzakiem?

Avery parsknął śmiechem, a Madelaine tylko machnęła ręką.

- Spokojnie, jak zawsze, mam wszystko pod kontrolą. - oświadczyła z dumą unosząc rękę w pożegnalnym geście omal nie wpadając na schludnie odzianego, wąsatego mężczyznę.

- Ostrożnie! - Fuknął mężczyzna, poprawiając kołnierz swojego skórzanego płaszcza.

Madelaine zachichotała, wykonując przesadny ukłon.

- Proszę wybaczyć. - mruknęła, z udawaną powagą. - To tylko chwilowa... niezgodność z grawitacją. - Dodała tańczącym krokiem kierując się w stronę wyjścia.

Rabastan tylko przewrócił oczami na tę sytuację, wzdychając ciężko. Traktował swoją kuzynkę niemal jak młodszą siostrę. Od dziecka był świadkiem jej nieskończonych intryg, pomysłów i niesfornych wybryków, do których musiał się przyzwyczaić, będąc pod nieustanną presją rodziców.

Pilnuj Madelaine

Słyszał to tak często, że mogło to brzmieć jak echo w jego głowie. Problem w tym, że kuzynka była jak huragan w sukience. Nikt nie był w stanie jej powstrzymać, a już na pewno nie on.

Następnego dnia, gdy zauważył ją siedzącą przy stole w Wielkiej sali, wyglądało jak zawsze - nienagannie. Jej jasne loki upięte w lekkiego koka lśniły w świetle, a małe diamentowe kolczyki, które zawsze kojarzył z jej matką, błyszczały subtelnie przy każdym jej ruchu.

- Myślałem, że po wczorajszym wieczorze będziesz potrzebować dnia wolnego. - zagaił Rabastan, spoglądając na nią z ukosa.

- Może i tak, ale dzisiaj mam do zrobienia coś znacznie ważniejszego niż spanie - odparła z cieniem uśmiechu, mieszając łyżeczką jaśminową herbatę.

- A co może być dla ciebie ważniejsze niż sen? - zapytał, z lekkim rozbawieniem wkładając do buzi kawałek tosta.

Gdy Madelaine już otwierała usta, by rzucić jakąś ciętą ripostą, kątem oka zauważyła ciemnowłosego chłopaka z oddali zmierzającego w stronę stołu Ślizgonów, na co westchnęła z niezadowoleniem, poprawiając niesfornego loka który opadł jej na twarz.

Z irytacją obserwowała, jak Riddle szedł z pewnością siebie uśmiechając się na pozór miło, co wydawało jej się aż nazbyt fałszywym gestem.

- Zobacz, jak się szczerzy - mruknęła, wzdychając z lekceważeniem. - Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. - dodała, w duchu sprzeciwiając się myśli że ktokolwiek mógłby go podziwiać. Jej zdaniem był tylko chłopakiem z urodą i talentem do manipulacji.

Rabastan, dostrzegając jej irytację, uniósł brew, delektując się smakiem tostów.

- Uważaj, bo się zakochasz. - mruknął do kuzynki, która wyglądała, jakby miała za chwilę wylać na Riddle'a filiżankę swojej herbaty.

Madelaine spojrzała na kuzyna z wyraźnym zdumieniem, myśląc, że jednak lepszym pomysłem byłoby oblanie herbatą jego niż Riddle'a.

- Bardzo śmieszne. - mruknęła sarkastycznie, myśląc, że byłoby to ostatnie, co mogłoby się jej przydarzyć w życiu.

Jak bardzo się pomyliła.

Shadows • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz