O władzy

7 1 0
                                    

Przyszły mi rozmyślania o władzy i o wojnie — tu będzie o władzy.

Zauważyłam to po czasie, że opowieści moje poruszają trochę tematy, które należy omówić o wiele szerzej.

Tu oprę się na opowiadaniu o przyjaźni i odpowiedzialności. Zauważyłam, że oczywiście zauważalnym wątkiem, jednocześnie gdzieś z boku jest władza.

Umrien jest zarządcą — ma władzę nad wyspą i ludźmi, którą wszyscy uznają.

Władca Marzeń — ma władzę nad tymi, którzy zawierają z nim pakty i mają z nim styczność, jakkolwiek spotka ich z nim los i przypieczętują z nim umowę — w przypadku Umriena on przyszedł z propozycją, ale po ugodzie ze zdrajcą, którym był jeden z doradców zarządcy.

Strażnik Wyspy — mamy dwóch strażników, jednego tylko opisanego — dodatkowo więcej i o nim wiemy i także rozmowy z Umrienem — nie wiemy nic o rozmowach Kernale ze strażnikami. Wiemy jedynie, że rozmawiała i w skrócie przytoczone, że prosiła o ochronę Umriena, a w drugim wypadku, że przygotowywała się na nieuniknione spotkanie z Władcą Marzeń.

Pyrne — władza nad prawdą — wie, jak widzieć prawdę, dodatkowo także dowiaduje się, co dzieje się na wyspach, do których dalej zdąża cała gromada tych, którzy musieli uciekać i czekać, aż minie dziesięć lat.

Wreszcie może niespodzianka, no bo jaką ona ma władzę, a mianowicie: Kernale — ale o tym blisko końca, dlaczego mimo wszystko posiada ona władzę, mimo, że bohaterka sama by temu zaprzeczyła.

Zacznijmy po kolei, jak wymieniłam postacie:

Umrien — ma władzę dziedziczną, czyli jego przodkowie byli na urzędzie zarządcy wyspy, dodatkowo widzimy, że w trakcie opowieści, chce on podjąć właściwe decyzje. Jest to człowiek czynu i mimo trudności nie poddaje się. Ma świadomość, że posiada nie tylko władzę, ale także odpowiedzialność za ludzi, nad którymi sprawuje swój urząd. Czytamy także, że jak nastały dobre czasy, chciał spełnić obietnicę, którą było polepszenie warunków życia jego poddanych, w co uderza Władca Marzeń, gdy nie chce z nim zawrzeć umowy, gdy dowiaduje się kim przybysz jest. Umrien niestety jest można powiedzieć nie doświadczony — starszy od Kernale, ale dużo przed nim nauki i ostrożności — bo dowiadujemy się razem z nim, że zdradzają go niektórzy z jego własnych doradców, których pewnie sam wybrał, lub musieli to być zaufani ludzie. Innym błędem było wtrącenie Kernale do aresztu — chciał pewnie ochłonąć, ale niestety nie upewnił się, czy po pierwsze jest na pewno bezpieczna i czy przypadkiem komuś nie jest na rękę jej areszt i nie wtrąci jej razem z tymi, którzy wykonali samosąd i mają iść na pewne stracenie — zatem ona pójdzie razem z nimi, nawet przez przypadek, co też mogłoby mieć miejsce. Dopiero potem zmienia prawa, tym bardziej po tym, jak została zdjęta z niego klątwa, dzięki Kernale — co oznacza, że bohater co prawda upadł, lecz powstał i tak jak powiedział Władca Marzeń: "Umarł stary Umrien, narodził się nowy Umrien".

Władca Marzeń — wiemy, że jest to byt większy od człowieka i obudził się, gdy zaczęły się dziać jakiekolwiek złe czyny, które zaczął wykorzystywać na swoją korzyść. Doszedł do perfekcji — znając prawo i wszelkie możliwości, w tym także obyczaje, w taki sposób widząc, kogo może zmanipulować, lub dzięki danej ofercie skorzystać, robił, aby osiągnąć dla siebie najwięcej. Miał styczność z różnymi ludźmi, lecz większość z nich działała dla siebie — jeśli przyszli do niego lub on do nich i sprawy tyczyły m.in.: władzy, pieniędzy, możliwości, wszelkich dobrodziejstw, jakie ktoś sobie wymarzył. Stąd najpopularniejsze jego imię, czyli właśnie Władca Marzeń, jednak zawsze był haczyk lub jak kto woli mały druczek na umowie. Dowiadujemy się bowiem, że nie chciał on pozycji, lecz człowieka, którym może sterować na danej pozycji — co pewnie prędzej czy później prowadziło najpierw do zniszczenia otoczenia, a potem osoby, którą posiadł. Dosłownie wnikał w umysł osoby i czerpał jak najwięcej, a nieświadoma osoba zatraciła to kim była i prędzej czy później upadek jej był srogi. Władca Marzeń wykorzystywał słabe strony, jednocześnie niby mówił co się z tym łączy i było to wiadome, ale z drugiej strony zawsze okazało się, że skrywa prawdę, lub mówi tylko część prawdy. Miał władzę, ale pod tym negatywnym kątem: wykorzystywanie, haczyki, kłamstwa, półprawdy, manipulacja, uzależnianie od siebie tego, nad kim posiadł władzę — to nie było mu obce. Jednocześnie wiedział o głębokich możliwościach i zdawał sobie sprawę, że Strażnicy Wysp to stworzenia, przeciwko którym nie da rady — obudził się po nich, a mimo, że po wielu latach nabył doświadczenie i wiedzę, to wobec ich możliwości, jest niczym, ledwie pyłkiem. Pomimo, że młodszy od pierwszych ludzi — w końcu obudził się, gdy pojawiły się pierwsze złe czyny, to szybko się uczył i pojmował, na jakich wrażliwych strunach może zagrać, aby ktoś był mu posłuszny, niczym narzędzie, które użyje, aż do wyrzucenia i szukania innego, lub szerszych możliwości. Bojąc się Strażników Wyspy, stronił od nich lub od bezpośredniej konfrontacji, dlatego skupił się jedynie na ludziach, ich słabościach, a także łamanych prawach, które były szeroko przestrzegane na wszelakich wyspach. Z tego powodu zaintrygowała go sytuacja, którą przedstawił mu doradca Umriena, gdy stwierdził, że zarządca na pewno złamie jedno z nich, mówiące: Gdy prawdziwy przyjaciel upomni cię, dla twojego dobra, a ty go skrzywdzisz, niech prędzej wszelkie nieszczęścia się stały, niż ten uczynek. Dodatkowo Umrien złamał prawo gościnności — Kernale nie była mieszkańcem jego wyspy, a tam przyjechała, z tego co wiemy z daleka i nie wiedziała, że Umrien jest zarządcą. Prawo zaś zabraniało gościowi robić krzywdy jakiejkolwiek — można go było oddalić, ale miał żyć, gdyby uczynił coś złego. Kernale nie tylko nie zrobiła niczego złego, lecz także upomniała Umriena dla jego dobra, za nic w zamian. To zaś zagotowało Władcę Marzeń — nienawidził, gdy ktoś łamał prawa, czasem testował ludzi, czy właśnie przestrzegają zasad, które sami uważali za nienaruszalne i niezbywalne. W momencie braku ich przestrzegania, czekał ich los gorszy od śmierci — przy Umrienie chciał go zabić, wcześniej znęcając się nad nim, nie wiadomo w jak okrutny sposób — uwidacznia się jego okropność w "czynieniu sprawiedliwości", a dodatkowo widzimy zepsucie zdradzieckiego doradcy, który chce na te męki patrzeć, mimo, że może wyjść. Jest Władca kimś, kto myśli parę ruchów do przodu — jak na szachownicy, rozgrywa ludzi jak chce, widząc podobieństwa, doskonale dopasowując się do marzeń i pragnień, a także słabości człowieka.

Historie filozoficzneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz