~4~

37 4 2
                                    


Pov. Chuuya Nakahara

Od wizyty w restauracji minęły dwa tygodnie, nie działo się nic specjalnego, tylko praca i praca. Lecz dzisiaj nasz, jakże to genialny, szef, stwierdził, że wyprawi bankiet. Mafia ostatnio odnosiła dużo sukcesów, ale wątpię, aby huczna impreza była dobrym pomysłem. Niestety jak Dazai coś to ja już nie mam nic do gadania.
Założyłem białą koszulę, czarne spodnie oraz szeroki pasek, który wyglądał trochę jak gorset, z delikatnymi czerwonymi dodatkami. Miałem też na sobie mój najukochańszy na całym świecie kapelusz i rękawiczki, bez których nie mógłbym się obejść.

Zamknąłem mieszkanie, udając się do garażu. Usiadłem na ciemnoczerwonym motorze. Włożyłem kluczyki do stacyjki, uwielbiam ten dźwięk odpalania silnika. Pojechałem na miejsce spotkania.
Była to piękna sala balowa, biało złota z kryształowymi żyrandolami.

Wszedłem do środka, witając się z innymi, lecz bruneta nigdzie nie widziałem.
Usiadłem obok Kouyou. Napiłbym się alkoholu, ale nie zamierzam prowadzić po pijaku, a szczególnie jeśli mam wrócić na moim motorze.

Muzyka grała, wszyscy bawili się w najlepsze. Nagle poczułem jak ktoś położył mi rękę na ramieniu. Podniosłem głowę, moje dwukolorowe tęczówki od razu spotkały się z ich bordowymi odpowiednikami. Mężczyzna uśmiechnął się lekko, pytając:
-Chcesz zatańczyć?-
-Przecież ty nie lubisz tańczyć.- spojrzałem na niego podejrzliwie. Lubię taniec, ale Osamu wręcz przeciwnie.
-Czasami można się poświęcić. Chodź.- pociągnął mnie za rękę.
Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłem kiedy byłem już na parkiecie, tańcząc z brunetem.
Taniec był delikatny, pełen gracji.
Na twarzy Dazaia nadal widniał lekki uśmiech, jednak nie był to jakiś nieszczery, bądź irytujący, ten był prawdziwy, co sprawiało, że był najpiękniejszy.

Kolejna piosenka, kolejny taniec...Nie byłem w stanie stwierdzić jak długo już tańczyliśmy. Ale nie byłem zmęczony, moje ciało napełniało się większą energią z każdą minutą. Moje serce biło szybciej, to było dziwne uczucie. Nie wiedziałem jak je nazwać, ale nie było nieprzyjemne. Patrząc na radość bordowookiego, sam lekko się uśmiechnąłem. To było dziwne, lecz nie potrafiłem zrobić nic innego. Chciałbym zatrzymać czas, aby ta chwila trwała już wiecznie, żeby nigdy się nie skończyła. Chciałem trwać w tym tańcu jak najdłużej.

Where's our happy ending? ~Soukoku beast au~✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz