Obudziłem się na plaży. To było dość dziwne, zważając na to, że pamiętam jak zasypiałem na tym cudownym podwodnym łóżku. Rozejrzałem się. Byłem sam, a słońce położone było na niebie dość nisko, czyli dopiero co wzeszło. Podejrzewałem, że jest około 4-5 rano. Nie miałem przy sobie nic, oprócz mokrych ubrań, w których wczoraj chodziłem i w których zostałem porwany. Co się stało...?
W wodzie błysnęło światło i po chwili fale wyrzuciły na brzeg nagiego nastolatka. Trzymał w dłoniach dwa plecaki. Jeden z nich do złudzenia przypominał mój. A ja odkryłem, że to Oakley zamienił się w człowieka! W tej chwili szybko się ubierał, więc odwróciłem wzrok. Po chwili miał już na sobie szare shorty i koszulkę w hawajskie kwiatki.
- Co ty tu robisz? Co ja tu robię? I gdzie Tryton? - zadałem mu kilka pytań.
- Tryton zabrał ojcu trójząb i zamienił cię w człowieka. Akurat wracałem z kuchni i to zobaczyłem. Drugi raz uratowałem ci życie - uśmiechnął się szeroko. - Tryton nie chciał z tobą iść, więc ja to zrobię. To będzie idealna okazja do poznania waszego świata!
Uśmiechnąłem się.
- Rozumiem...a co robiłeś w kuchni w nocy?
- Jadłem...byłem głodny.
Parsknąłem. Po chwili jednak znowu przyjrzałem się otoczeniu. To miejsce nie wyglądało jak Kreta.
- Gdzie my jesteśmy? - spytałem.
- Na Kasos. - odpowiedział kolorowowłosy.
- Gdzie?
- Na Kasos. - powtórzył ze spokojem. - To najbardziej wysunięta na południe wyspa Dodekanezu. I ta najbliższa mojemu miejscu zamieszkania.
- Oh, okej...czyli jak się stąd wydostać?
- Popłyniemy na Kretę - oznajmił, uśmiechając się.
- Mhm... - powoli zajarzyłem.
Chłopak się zaśmiał. Razem ruszyliśmy w stronę jakiejś cywilizacji. Przez kilkanaście minut trwała między nami niezręczna cisza. Po tym czasie jednak Oakley opowiedział mi jedną rzecz ze swojego życia. I tak się zaczęło. Opowiadaliśmy sobie historie z dzieciństwa i śmiesznych momentów. Śmialiśmy się z dziwnych ludzi spotkanych w swoim życiu. Wsiadając na statek do Krety, przypomniałem sobie o tym chłopaku z przewodnikiem.
- W Atenach poznałem blond idiotę.
- Czemu idiotę? - zapytał mój towarzysz.
- Poszedłem do świątyni mojego ojca. Tam go poznałem. On spytał czy wierzę w Zeusa. Powiedziałem że tak i spytałem czemu on pyta a on wzruszył ramionami. Zirytował mnie tym i potem zaatakował mnie potwór. Ten debil chciał pobawić się w bohatera i rzucił w niego swoją książką. Po tym to naprawdę się wkurzyłem i nawrzeszczałem na niego no bo...ja staram się go bronić a on się naraża - opowiedziałem całą historię.
- Broniłeś go? - dopytał dziwnym głosem Oakley.
- No... mógł zginąć.
Syrenek zachichotał.
- Co? - uniosłem brwi.
- I don't care I ship it. - uśmiechnął się szeroko.
- Nie, przestań. Nie pozwalam ci. Przestań się śmiać!
- Ale to takie urocze!
- Jak drę się na jakiegoś kretyna?
- Tak! - potwierdził, śmiejąc się.
- Idiota... - westchnąłem.
- I tak mnie uwielbiasz. A swojego chłopaka bardziej.
- Nie jestem gejem.
![](https://img.wattpad.com/cover/355733495-288-k337572.jpg)
CZYTASZ
Legion Herosów
AdventureJestem normalnym nastolatkiem, który musi zmierzyć się z przeciwnościami losu jakimi są: szkoła, wrogowie mojego ojca, znienawidzona macocha i jeden wkurzający blondyn...no dobra, nie jestem normalny...moje przeciwności losu też nie. Zresztą, chodźc...