Pov. Nela
3 dni po przyjechaniu do Auschwitz, byłam wymęczona. Dostałam numer 2360 ,ale między kobietami odemnie z baraku ustaliłyśmy że między sobą będą mówić mi po imieniu a gdy będą szkopy to po numerze. Siedziałam na swoim łóżku w baraku ,nazwać to łóżkiem to nie wypada. Twarde ,bez niczego łóżko. Pisałam list do rodziny wiem ,że pewnie nikt go nie dostanie . Nagle do baraku wpadł Szkop i wypowiedział 3 numery
Szkop - number 3457 ! , 4570 und 2360 !
Podeszłyśmy do niego
Szkop- Ihr drei werdet heute in der Küche helfen ,lass uns gehen !
Na jego rozkaz, wyszliśmy z baraku ,trzymając sie jego, kroków. Poczułam nagle jak jedna dziewyczn mnie chwyta.
Franciszka - ty jesteś w ciąży?
Nela- tak
Franciszka - słuchaj, pomogę ci urodzić kiedy to nadejdzie
Nela - jak?, tu nawet warunków nie ma sanitarnych
Franciszka- spokojnie coś wymyślę - uśmiechnęła się
Nela - dziękuje
Franciszka- a który to tydzień?
Nela - 8
Franciszka- to zaniedługo bys rodziła
Nela - na to wygląda ,że takSzkop - keine Gespräche mehr!
Weszliśmy do budynku ,w którym znajdowała sie kuchnia. Dostaliśmy informację ,że szykujemy potrawy na jakieś spotkanie esesmanów. Usiadłam na stołku i zaczęłam obierać ziemniaki, musiałam ich obrać żeby co najmniej w 8 garnków było ich pełno. Franciszka pomagała przy jakiejś zupie . Obierając ziemniaki, cały czas czułam, że to jest jakiś sen i że zaraz mój Tadzio mnie z niego wyciągnie ale niestety wszystko działo sie naprawdę. Rozpłakałam sie i nie zauważyłam jak zraniłam sie w palec. Przyszedł do mnie jeden z innych więźniów i opatrzył mi ranę, natomiast gdy jeden z esesmanów to zauważył podszedł do tego więźnia, złapał za koszulę i kazał mu kroić wszystkie warzywa ,później podszedł do mnie i powiedział na ucho
Szkop - Noch eine solche Unaufmerksamkeit und du wirst sterben, Jude
Poczym wyszedł z budynku i na jego miejsce przyszedł drugi . Starałam sie uspokoić natomiast w środku mnie Cała pękałam. Tak strasznie bałam sie o dziecko i czy zdążę uciec z stąd zanmi przyjdzie na świat. Nie chciałam takiej przyszłości dla dziecka .
Pov. Źoska
Obudziłem się około 9 rano , a w sumie to dźwięk pukania do drzwi mnie obudził. Wstałem, otworzyłem drzwi a do mojego domu wpadli Rudy ,Alek oraz Heniek.
Rudy- jezu jaki zaduch - otworzył okno
Alek - no proszę dwie puste butelki whisky, Źoska co to ma być ?
Źoska- nie mam już nic , żony, dziekca , najważniejszych moich osób
Rudy- Źoska- usiadł obok niego- nie wszystko stracone
Źoska- a niby jak chcesz ją uratować, nawet nie wiemy gdzie jest
Heniek- jest w OświęcimiuNa te słowa sie rozpłakałem
Alek- Źoska, uratujemy ją . Nie ma innej opcji. Kochamy ją tak samo jak ty jest dla nas jak siostra więc bierz tez pod uwagę jak czuje sie tez pozostała część grupy. Nie możesz sie poddać i zagłębić w piciu . My ci pomożemy
Źoska- a jak jej juz nie zobaczę?
Rudy- zobaczysz jeszcze- przytuliłm mnie i poklepał po plecach
Heniek- ale obiecaj nam, że nie będziesz pił
Źoska- obiecuję
Alek - dobrze , a teraz ogarnij się i lecimy na spotkanie z Orszą
Źoska- dobrzeOgarnąłem sie i poszedłem z chłopakami. Na spotkaniu nie potrafiłem sie skupić ,skupiałem sie na tym czy u Neli wszystko okej. To wszystko bolało mnie od środka.
Pov. Nela
Po pięciogodzinnym obieraniu ziemniaków,zmęczona i brudna . Wstawiałam je żeby, sie gotowały a ja sama wzięłam trochę wody i umyłam ręce. Nagle usłyszałam, że padły strzały, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam dziewycznę odemnie z baraku właśnie z numerem 3457, została zastrzelona w tył głowy przy ścianie. Odeszłam od okna i zajęłam sie dalszą pomocą w kuchni. Nagle po cichutku przyszłam do mnie Franciszka.
Franciszka- zabili ją za to ,że przerwała pracę. To nie jest miejsce dla was
Nela - ale nie mam jak uciec
Franciszka- posłuchaj mnie , wymyślę coś żebyś zniknęła stąd
Nela - zgineimy za to
Franciszka- wole zginąć za dziewycznę która nie chce żeby jej dziecko sie wychowywało w tym miejscu
Nela- dziękuje
Franciszka- daj mi trochę czasu
Nela - dobrzeNagle przyszedł Esesman
Szop - und was machst du hier?! Du hättest die Brille abwischen sollen! - chciał ją uderzyć ale stanęłam między nimi
Nela -Wegen mir konnte ich die Gasflasche nicht aufdrehen, um die Kartoffeln kochen zu lassenPopatrzył na nas obie poczym,wyszedł bez słowa.
Nela - wymyśl cos szybko , bo nie doczekam sie wolności
Franciszka- dobrze , przepraszam musze wracać, widzimy sie w barakuWyszła z kuchni a ja wróciłam znowu do gotowania. Po kolejnych kilku godzinach wszystkie potrawy zostały zrobione a ja wróciłam do baraku, położyłam sie na łóżku i zasnęłam.