Rozdział 5

71 3 4
                                    

Chodziło mu o dziewczynę. O Tess. Znam ją?

- I...kocham ją.

- To tyle? - zapytałam.

- Nie...Kurwa. Ona ma kogoś innego.

Nie miałam najmniejszej ochoty mu pomagać ale...Byłam mu to winna.

- Dobra , okej ale nie myśl sobie , że będę komuś rozpierdalać związek.

- Ale rzecz w tym , że typ ją źle traktuje.

- Czyli mam rozumieć , że muszę ci pomóc w tym , żeby rozjebać ich związek. Potem ty do niej zagadasz i będziecie żyli długo i szczęśliwie? - zironizowałam.

- Nie , chce poprostu jej udowodnić , że jej związek jest niezdrowy i...Przy tym samym ją odzyskać.

Poprawiłam włosy.

- Okej , wchodzę w to - odparłam.

- No to od jutra zaczynamy.

Westchnęłam i ruszyłam w stronę wyjścia od balkonu. Chłopak w tym samym czasie chciał wyjść i zderzył się ze mną tak , że prawie upadłam ale zdążyłam się złapać drzwi balkonowych.

Przeniosłam mordercze spojrzenie na chłopaka. Uśmiechał się z kpiną. No bardzo kurwa śmieszne.

- Radzę ci spierdalać.

- Bo?

- Bo właśnie złamałeś mi paznokcia!

Wyciągnęłam rękę zza pleców i pokazałam mu szkodę.

- Wiesz ile za nie dałam? - warknęłam. - 254 dolary.

- Japierdole , zrobisz se nowe - prychnął.

Wzięłam trzy głębokie wdechy i weszłam do mieszkania. No to będzie ciekawie.

                                 ***

- Dobra uspokój się już kurwa! - krzyknęłam do Layli.

- Mówię ci będziecie razem , czuje to!

- Layla on kocha kogoś innego , a po za tym to tak mnie wkurwia , że nie ma opcji.

- Enemies to lovers , kochana.

Schowałam głowę w poduszkę i krzyknęłam w nią.

- To nie ma prawa działać w prawdziwym życiu - mruknęłam dalej z głową w poduszce.

- Oczywiście , że ma - odparła. - A tak w ogóle gadałaś z rodzicami?

Podniosłam się z łóżka i stanęłam na przeciwko przyjaciółki , która siedziała na kanapie jedząc MOJE czekoladki. Ściśle mówiąc czuła się w tym mieszkaniu jak u siebie.

- Gadałam - powiedziałam sięgając po czekoladkę ale w porę cofnęłam rękę.

Lay uniosła brew.

- No jedz - wyciągnęła w moją stronę pudełko ale pokręciłam głową.

- Wiesz...Muszę trochę schudnąć.

- Japierdole. A czy jedna czekoladka coś zmieni? Nie , a po za tym jeśli masz ochotę to jedz.

Sięgnęłam po czekoladkę i tym razem włożyłam ją do ust , na co przyjaciółka się uśmiechęła.

- Rodzice powiedzieli mi praktycznie to samo co Ryan.

Sięgnęłam po drugą czekoladkę.

- I dzisiaj ma po mnie przyjechać o 18.

Nothing For YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz