Dni mijały niemiłosiernie szybko. Nim się obejrzałam a już kest czwartek 16.47. O 21.03 mamy lot do Paryża. Jestem podekscytowana, ale też obawiam się Stylesa.
O 17 mogłam wyjść z pracy aby się jeszcze spakować. Taksówką wróciłam. Kosmetyki spakowałam do walizki. Musiałam wziąć największą jaką miałam. Spakowałam kilka sukienek swoich i kilka z firmy. Dużo par butów i torebek. Na siebie ubrałam białą sukienkę w kwiatki a na nogi białe converse. Włosy związałam w kucyka i byłam gotowa. Pani Ann-siąsiadce powiedziałam żeby pilnowała mojego mieszkania. Dałam jej zapasowe klucze i wróciłam jeszcze do siebie aby zjeść coć przed wylotem. Zjadłam na szybko omleta z szynką i serem i usłyszałam klakson co oznaczało, że taksówka już jest. Kierowca pomógł mi z bagażami i odjechaliśmy. Na lotnisku byłam o 20.30 i czekałam przy wejściu na Stylesa. Usiadłam na walizce i grałam w Flappy Bird kiedy usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się i napotkałam zielone tęczówki wpatrujące się prosto we mnie.
"Dzień dobry panno Ecclair."powiedział i wziął nasze walizki.
"Dam sobie radę z nią."wzięłam od niego i szłam przodem. Przeszliśmy orzez odprawę i mogliśmy już wchodzić do samolotu. Lecieliśmy prywatnym odrzutowcem Stylesa więc mogliśmy usiąść gdzie chcemy. Usiadłam przy oknie na rozkładanym fotelu a Styles na przeciwko mnie.
Wzrok miałam wbity w szybę, ale czułam na sobie jego wzrok. Pożerał mnie nim.
"Zrób zdjęcie starczy na dłużej"powiedziałam dalej patrząc się w szybę.
"Dlaczego ty mnie tak nie lubisz?"spytał nagle.
"To ty mnie nie lubisz. Ale nie myśl że ja cię lubie."mrugnęłam do niego okiem.
"Wylałaś na mnie gorącą kawę!"powiedział zdenerwowany
"Przeprosiłam!"krzyknęłam.
"Była to moja ulubiona koszula!"
"Jesteś zadufanym w sobie dupkiem, który myśli, że może mieć każdą!"krzyknęłam mu prosto w twarz. Ale nie oczekiwałam na taki obrót sprawy. Chłopak pociągnął mnie na swoje kolana tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.
"Masz rację. Znasz mnie jak nikt inny!"powiedział sarkastycznie do mojego ucha po czym przeszedł mnie dreszcz.
"Przestań."wycedziłam przez zęby kiedy poczułam, że ugryzł mnie w ucho.
"A co? Podoba ci się? Przecież mogę mieć każdą"powidział i nosem posunął po mojej szyi.
"Przestań!"krzyknęłam i się od niego odsunąłam. Usiadłam na samym końcu powstrzymują moje wzpomnienia i łzy.
Nie pamiętam kiedy zasnęłam, ale obudział mnie Harry, który potrząsnął mną i oznajmił, że dolecieliśmy. Przeczesałam palcami włosy by doprowadzić do do jakiegoś ładu i wyszłam za chłopakiem.
"Dziękuję za lot"uśmiechnęłam się szczerze do stewardessy, która to odwzajemniła.
Poszliśmy po walizki i prawdopodobnie z szoferem Harry'ego pojechaliśmy do naszego hotelu Hilton. A jakby inaczej...
"Witamy Panie Styles."powiedziała sztucznie miła i tleniona blondyna.
"Witam. Mieliśmy pokój."
"Tak. Jest tylko taki problem, że wszystkie są zajęte przez modelki lub biznesmenów, ale mamy dla pana apartament prezydencki"
"Świetnie!"
"Ale z podwójnym łóżkiem"powiedziała spoglądając raz na mnie raz na niego, ale na mnie bardziej złowrogo. "Ale jest kanapa."i uśmiechnęła się do mnie.
"Mogę spać na kanapie."szepnęłam.
"Dobrze niech pani da nam go"powidział zły.
Dostaliśmy karty i poszliśmy do windy. Nie odzywaliśmy się do siebie, ale czułam jego wzrok na sobie.
Weszliśmy do pokoju i zaparło mi dech w piersiach. Harry odstawił moją walizkę przy łóżku.
"Jak chcesz możesz się odświerzyć. Ja pójdę zamówić obiad do pokoju."powiedział i wyszedł. Wzięłam nowe ubrania i poszłam. Umyłam się w zimnej wodzie i ubrałam się w długą spódniczkę z rozcięciami pondwóch stronach i koronkową białą bluzkę. Na stopy ubrałam moje czarne birkenstocki. Włosy rozczesałam i zostawiłam je w lekkich falach.
Na łóżku w krótkich spodenkach bez koszulki siedział Pan Styles.
"Ładnie wyglądasz"powiedział i usiedliśmy przy stoliku aby zjeść makaron z krewetkami.
"Smakuje ci?"spytał na co odpowiedziałam skinieniem głowy. Gdy skończyłam położyłam się na łóżku a Harry obok mnie.
"Mogę się ciebie spytać o coś?"poprosił.
"O co?"
"Czemu nie mogłem ciebie pocałować?"i tego się obawiałam.
CZYTASZ
First Smile||h.s
FanfictionOn-świeży właściciel Styles Corporation od momentu kiedy kego ojciec mu ją przekazał. Nigdy do niego nie czuł wielkich pozytywnych uczuć rodzicielskich i może dlatego był taki a nie inny w stosunku do innych, ale skrycie miał wielkie serce. Kiedy pr...