jisung

104 18 21
                                    

Kolejne dni spędzał na szwendaniu się z Seonghwą i jego kolegami, aby czymś się zająć. Nie było to najgorsze zajęcie, z niektórymi nieźle się dogadywał, więc mieli o czym rozmawiać, a przebywanie sam na sam z blondynem nie było teraz czymś, na co Jisung miał ochotę. Tak więc mijał mu czas. Chodził na spacery, do sklepów, do kina, do kawiarni, raz nawet pojechał na wycieczkę do innego miasta niedaleko, która polegała na chodzeniu po innych sklepach, ale lepsze to niż rozmyślanie.

Tego dnia mieli iść wspólnie z Sanem, Yunho i Yeosangiem na zakupy, bo każdy potrzebował czegoś nowego, a w małej galerii akurat dzień wcześniej była dostawa. Han, niezbyt zainteresowany paplaniem jednego ze znajomych, rozglądał się dookoła, wypatrując czegoś ciekawego, albo szedł ze wzrokiem wbitym przed siebie, trzymając cały czas pod rękę Seonghwe. Nie puszczał go w żadnym sklepie, a kiedy ten postanowił coś przymierzyć, wchodził z nim do przymierzalni i czekał. Nie interesowało go czy sprawia tym problem blondynowi, tak czuł się bezpieczniej i tego zamierzał się trzymać.

Kiedy stali przy kasie w jednym ze sklepów miał wrażenie, że ktoś go obserwuje. Rozejrzał się, ale jego oczy nie uchwyciły żadnej znajomej twarzy. Zmarszczył lekko brwi, kręcąc po chwili głową i ignorując swoje odczucie. San zapłacił i wszyscy skierowali się do wyjścia, gdy nagle w połowie drogi do uszu Jisunga dotarł znajomy, słodki głos.

— Kopę lat — usłyszał, a jego oczy szeroko się otworzyły. Odwrócił się w stronę źródła, którym okazała się być... Evelyn. Stała uśmiechnięta, ubrana w płaszcz, sweter i czarne spodnie, machając do niego jedną ręką. — Rany, nic się nie zmieniłeś, nudziarzu.

— Paskuda — rzucił, zaraz do niej podchodząc i mocno ściskając. Jak zawsze jej zapach był przyjemny dla jego wampirzego nosa, a uścisk dziewczyny stał się dużo mocniejszy niż ostatnim razem. — Siłowałaś się z niedźwiedziem, że taka silna jesteś?

— No pewnie — parsknęła, odsuwając się po dłuższej chwili.

— Obcięłaś włosy! — oburzył się, łapiąc kosmyki, których długość sięgała teraz ledwie za ramiona. — Jak mogłaś?

— Zmiany, kochaniutki — wyjaśniła, przeczesując z zadowoleniem swoje włosy. — Odrosną mi. A ty co? Może dzisiaj cię zgolimy na łyso?

— Chciałabyś.

— Marzę o tym odkąd cię poznałam.

Nagle za plecami Jisunga rozległo się chrząknięcie i młodszy przypomniał sobie, że nie jest tu sam. Odwrócił się, łapiąc Evelyn za dłoń i podchodząc z nią do chłopaków.

— Zapomniałem was sobie przedstawić. To mój chłopak...

— Minho? Nie był rudy? — przerwała mu, przyglądając się blondynowi, który wywrócił oczami i widocznie się nachmurzył.

— Ja i Minho zerwaliśmy — mruknął, trącając swoim kolanem jej nogę i widocznie markotniejąc na myśl o wilku. — To jest Seonghwa — dodał, kiedy uciszył głos w swojej głowie, który natarczywie powtarzał mu jak bardzo Han powinien tęsknić za Lee.

— A — pokiwała głową, pokazując kciuk w górę. — Miło poznać.

— Ta, mnie też — odparł sucho starszy, na co został zgromiony wzrokiem przez Jisunga.

— A to są nasi koledzy, San, Yunho i Yeosang — dodał po chwili Jisung, wskazując po kolei trójkę chłopaków.

— A ona to kto? — spytał Seonghwa, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

— Evelyn.

— Przyjaciółka uciekiniera — dopowiedziała, puszczając Jisungowi oczko i zaraz po tym się śmiejąc. — Ja bawię się w podróżnika i pomyślałam, że warto będzie odwiedzić swojego zbuntowanego nastolatka. Cieszysz się na mój widok?

new born chapter II | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz