jisung

102 17 40
                                    

Nie było łatwo.

Chan, Changbin i Hyunjin przez jakiś czas pisali do niego czy czegoś potrzebuje, chcieli być mili, ale nie mieli o czym rozmawiać, nie byli przyjaciółmi, więc szybko zapadła między nimi cisza. Trochę bardziej zaangażowana była Olivia i Felix, ale oni również po czasie ucichli. Został więc sam. W końcu przyszła pora na pójście do szkoły, co było cholernie trudne, bo nikogo tam nie miał. Oczywiście przyjaciele Minho nie mijali go jakby się nie znali, zawsze się witali, ale nic poza tym. Wtedy pojawił się na jego drodze ktoś inny.

Seonghwa.

Nadal miał dziwną obsesje, której młodszy w końcu uległ. Spędzał z nim dużo czasu, rozmawiali, widywali się i Jisung nie był sam. W końcu Seonghwa spytał go o związek, a Han nie wiedział co zrobić. Miał świadomość, że jeśli się nie zgodzi, zapewne znowu będzie samotny, a to chyba byłaby dla niego najgorsza rzecz, więc postanowił zostać chłopakiem starszego.

Jakiś czas później blondyn poznał sekret Jisunga, co tym bardziej postawiło go pod ścianą. Skoro wiedział, że młodszy jest wampirem, to mógł każdemu powiedzieć gdyby Han z nim zerwał. Zaczął więc udawać najlepiej jak umiał, że go kocha, jest w pełni szczęśliwy tak jak wtedy, gdy... był z Minho.

Nigdy nie przestał o nim myśleć, nieważne co robił i z kim. Tęsknił, bo niezależnie od wszystkiego, jego serce wciąż należało do wilka. Martwe i zimne serce, które potrafił rozgrzać tylko Minho.

Wszystko to jednak dobiegło końca, nie było już Jisunga i Minho, bo tylko Jisung, który udawał przed wszystkimi, że może być szczęśliwy z kimś innym, że nie potrzebuje już rudowłosego, bo jest Seonghwa, ale on nigdy nie mógł zastąpić Lee. Tak po prostu musi być.

Ostatni dzień w szkole przed feriami był bardzo luźny, a jednocześnie chaotyczny. Wszyscy rozmawiali tylko o swoich planach, zajmowali się wszystkim poza nauką, a Jisung siedział w swojej ławce na końcu klasy i przeglądał mozolnie książkę, która poświęcona była przedmiotowi, na którym akurat siedział. Mógł tu równie dobrze w ogóle nie przychodzić.

Po lekcjach Seonghwa gdzieś zniknął, więc Jisung stał pod drzwiami klasy i czekał na niego, bawiąc się sznurkiem ze swojego plecaka. Rozglądał się, próbując wypatrzyć blondyna, ale jego wzrok zatrzymał się na trójce przyjaciół, którzy szli i dyskutowali na temat tego, o której gdzieś rano wyjadą.

— Hej — powiedział Han, odrobinę zbyt szybko i nerwowo, zwracając ich uwagę.

— Cześć — odpowiedzieli chórem, zatrzymując się.

— Co tam? — spytał Chan.

— Dobrze — odparł, uśmiechając się. — Co będziecie robić w ferie?

— Ah, wyjeżdżamy — odpowiedział Hyunjin, unikając rozwinięcia.

— Gdzie? — dopytywał Han, zaciskając palce na sznurku plecaka.

— No... — mruknął Changbin, ale wtedy pojawił się Seonghwa, stając obok młodszego i obejmując go ciasno w pasie.

Mina Jisunga sprawiła, że trójka chłopaków zwątpiła w jego dobrowolność na bycie w tym związku, ale nie skomentowali tego. Han był niezadowolony, niemal miażdżąc palcami materiał plecaka, co również postanowili zostawić bez komentarza. Spojrzeli po sobie, następnie uśmiechając się markotnie do wampira.

— Pójdziemy już — odezwał się Chan, żegnając krótko i ruszając dalej z dwójką przyjaciół. Jisung spojrzał za nimi tęsknię, w następnej chwili czując ciepłe usta na swoim policzku.

new born chapter II | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz