Chris spał na kanapie w salonie. Noc była cicha, a jedynym dźwiękiem było delikatne tykanie zegara ściennego. Księżyc rzucał srebrzyste światło przez okno, tworząc na podłodze fantazyjne wzory. Christopher w pewnym momencie zaczął się wiercić. Jego sny były pełne niejasnych obrazów i niepokojących dźwięków. Nagle obudził się z urywanym oddechem, czując, że coś jest nie tak. Rozejrzał się po ciemnym pokoju, próbując zrozumieć, co go obudziło. Czy to był tylko sen, czy może coś więcej?
Nagle zaczął dzwonić telefon. Chris sięgnął po niego, a na ekranie zobaczył kilkanaście nieodebranych połączeń od Connora, Michaela oraz Carla. Serce zaczęło mu bić szybciej. Co mogło się stać, że wszyscy trzej próbowali się z nim skontaktować? Z drżącymi rękami wybrał numer do brata i czekał, aż ten odbierze. Zastanawiał się, co mogło być tak pilne? Czy coś się stało? Czy ktoś potrzebował pomocy? Myśli kłębiły się w jego głowie, a każda sekunda oczekiwania wydawała się wiecznością.
W końcu usłyszał go po drugiej stronie linii.
— Christopher... — Głos Connora był przerywany i pełen emocji. — Tata... On... on nie żyje.
Chris poczuł, jakby ziemia usunęła mu się spod nóg. Przez chwilę nie mógł wydusić z siebie słowa. W głowie miał tylko jedno pytanie: jak to możliwe? Przecież jeszcze wczoraj rozmawiał z ojcem, który wydawał się być w doskonałym humorze i nic nie wskazywałoby na to, że coś mogłoby mu się stać.
— Co się stało?! — zapytał w końcu, starając się opanować drżenie w głosie.
— Został postrzelony — odpowiedział Connor. Załamał się na ostatnim słowie.
Słowa brata odbijały się echem w jego głowie, a serce zabiło mocniej. Miał wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z klatki piersiowej.
Wszystko wokół niego zaczęło wirować. Myśli przelatywały przez jego umysł jak szalone, nie mogąc znaleźć żadnego punktu zaczepienia. "Jak to możliwe? Kto mógłby to zrobić? Dlaczego?!" — te pytania krzyczały w jego głowie, a odpowiedzi nie było widać na horyzoncie.
— Nie, to niemożliwe... — wyszeptał, przecierając oczy. — Przecież jeszcze wczoraj byłem u nich na kolacji. Rozmawialiśmy, że dziś mieliśmy jechać do Blackwooda, ogarnąć sytuację z Luanem i Rossano... — Słowa ugrzęzły mu w gardle.
Connor milczał po drugiej stronie linii, a cisza była tak gęsta, że można było ją kroić nożem. Chris czuł, jakby tonął w morzu emocji, które go przytłaczały. Strach, smutek, gniew — wszystko to mieszało się w jego wnętrzu, tworząc chaotyczny wir, z którego nie mógł się wydostać.
— Postrzelony? — powtórzył, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał. — Jak to się stało? Kto to zrobił?
Connor wziął głęboki oddech, próbując się uspokoić.
— Nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów. Policja prowadzi śledztwo. Był w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie... — Jego głos znowu się załamał. — Michael i Carl są tutaj ze mną. Powinieneś przyjechać jak najszybciej.
Chris poczuł, jak jego serce ponownie zakołatało w piersi. Wstał z kanapy, wciąż trzymając telefon przy uchu.
— Gdzie jesteście? — zapytał, starając się opanować drżenie w głosie.
— Jesteśmy w jednym z prosektoriów w Londynie — odpowiedział Connor, a jego głos brzmiał jakby z oddali.
— W którym dokładnie? — zapytał, czując, że musi wiedzieć więcej.
— W prosektorium przy King's College — odpowiedział Connie. — Musisz przyjechać jak najszybciej.
Chris wziął głęboki oddech, próbując zebrać myśli.
CZYTASZ
Pull Me From The Dark
Misteri / ThrillerSukces to obudzenie agresji... Christopher Kensington miał wszystko - piękny dom, kochającą żonę i ukochanego synka. Wydawało mu się, że jego życie będzie już ustabilizowane. Ale wtedy nadeszły nieoczekiwane problemy. Tajemnicza organizacja zacz...