ROZDZIAŁ ÓSMY

143 7 4
                                    

Valentina Volkovitch 

Moskwa nocą była jeszcze piękniejsza. Wysokie budynki w centrum były oświetlone co nadawało vibe nieco Nowego Jorku. Szłam w kierunku Placu Czerwonego. Od paru dni miałam wielką ochotę przejść się tam i narysować wszystkim dobrze znany sobór. Nietuzinkowy, o niezwykłej architekturze zabytek. 

Położyłam swoją kurtkę na kostce, usiadłam na niej i od razu wyjęłam ze swojej torby szkicownik i zestaw ołówków. Rozłożyłam go obok, a szkicownik na swoich kolanach i zaczęłam rysować. Jak tylko najlepiej umiałam starałam oddać się mu całe piękno, które w nim widziałam. Uważałam, że był jedną z najpiękniejszych budowli na świecie. Z każdą następną kreską wyglądało to coraz lepiej. Co chwilę brałam w dłoń gumkę i ścierałam złe maźnięcia. Po około pół godzinie mój rysunek był gotowy. Uśmiechnęłam się, widząc efekt końcowy. Nieskromnie uważałam, że wyszedł przecudowny. 

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Było już po dwudziestej drugiej, więc postanowiłam wracać już do domu. Spakowałam zestaw ołówków. Założyłam kurtkę, przekładając szkicownik z jednej ręki do drugiej. Lubiłam mieć go zawsze jak najbliżej siebie. Poprawiłam puchate nauszniki, które miałam na głowie. Otrzepałam swoją spódniczkę z piasku i kurzu. 

Szłam moskiewskimi ulicami z uśmiechem. Podziwiałam każdą z nich jakbym była tutaj pierwszy raz. I poniekąd tak się właśnie czułam. Przez niektóre z nich przechodziłam pierwszy raz od pięciu lat, co wydawało się być wiecznością. 

- A co taka śliczna dziewczyna robi tu sama o tak później godzinie?- usłyszałam za sobą pijany, męski głos. Nadal idąc, odwróciłam głowę w stronę mężczyzny. Był wysoki, około czterdziestki, ubrany w przechodzone dresy i kurtkę, która była cała brudna w czymś. Mimo tego, że byłam od niego marę metrów wyczuwałam woń alkoholu, która była odrzucająca.- Zadałem pytanie dziewczynko...- dogonił mnie, łapiąc za nadgarstek. 

- Proszę mnie puścić!- krzyknęłam wystraszona. Próbowałam wyrwać nadgarstek z jego uścisku, jednak był on zbyt mocny.

- Jak masz na imię?- czkał. Pociągnął mnie do siebie, przez co zderzyłam się z jego klatką piersiową. Przycisnął mnie do niej jeszcze bardziej, a chwilę później poczułam jego rękę na moim tyłu. 

- Proszę mnie nie dotykać! Słyszy pan?! Proszę mnie puścić!- krzyczałam, próbując się od niego odsunąć. 

Mężczyzna jednak nic sobie z tego nie robił. Nie zwracał uwagi na moje prośby ani na mojego próby wyrwania się z jego uścisku. Wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że to go tylko napędzało. Jego dłoń wędrowała coraz niżej, a ja nadal krzyczałam, prosząc o pomoc. 

Myślałam, że to mój koniec. Z oczy niepohamowanie zaczęły lecieć mi łzy. W momencie kiedy ścisnął mój pośladek jęknęłam z bólu, na co on się zaśmiał. To było okropne i obrzydliwe. Chciało mi się wymiotować, żółć podchodziła mi do gardła. 

W pewnym momencie poczułam jak ktoś odrywa go ode mnie. Ja upadłam na chodnik, klęcząc i podpierając swoje ciało rękoma. Zaczęłam wymiotować, a w uszach mi piszczało. Nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Tak bardzo chciałam się znaleźć wtedy w domu, w swoim łóżku. 

Jak przez głośno puszczoną muzykę w słuchawkach słyszałam odgłosy uderzeń. Spojrzałam przed siebie. Mężczyzna, który mnie dotykał leżał na ziemi, a siedzący na nim chłopak okładał go pięściami. Ciosy były głównie wycelowane w twarz. 

- Jak dziewczyna mówi nie to znaczy, że nie! Czego nie rozumiesz?- rozpoznałam ten głos. Należał on do Eliasa. Eliasa Kalashnikova. To Elias był tym okładającym go chłopakiem. Przez ułamek sekundy zobaczyłam jego twarz- cała zakrwawioną, przez co momentalnie zaczęłam wymiotować. Nienawidziłam krwi. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Razem w MoskwieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz