Elias Kalashnikov
Wróciła. Valentina Volkovitch wróciła do Moskwy po pięciu latach nieobecności. A wraz z jej powrotem powróciło moje zauroczenie, które zwiększyło się pięciokrotnie. Uderzałem w czarny worek treningowy z uśmiechem. Ciężko dyszałem. Maksim dawał nam dzisiaj niezły wycisk, a to wszystko przez turniej.
- Już koniec, Kalashnikov. Na dzisiaj już wystarczy. Idź się umyć bo capi od ciebie z kilometra- zaśmiał się Gavriel.
Romanov był wysokim szatynem ściętym na krótko. Miał zielone oczy, z których zazwyczaj bił chłód. Miałem wrażenie, że był szczęśliwy jedynie, kiedy musiał skopać mi tyłek na ringu. Ja i on byliśmy podopiecznymi Maksima. Niestety Gavriel miał większy starz i Maksim stwierdził, że on będzie moim trenerem, gdy jego nie będzie obok.
- No, no, Eli. Może obronisz tytuł w tym roku- podśmiechiwał się pod nosem, uderzając mnie w ramię.
Roześmiany i zmęczony jednocześnie, zacząłem zdejmować niebieskie rękawice bokserskie. Odwijałem bandaż, jednocześnie rozmawiając z kumplem, gdy ubrany w garnitur Maksim nie wszedł na sale. Prezentował się jak zwykle nienagannie. Ciemne włosy układały mu się w literę "M", a wysoka i umięśniona sylwetka dawała o sobie znać przez biała koszulę, która nieco prześwitywała. Jego oczy były bursztynowe.
Tak samo jak jej.
- Mam ci wysłać zaproszenie do mojego biura, Kalashnikov?- odezwał się.
- Nie, już idę.- Rzuciłem w Gavriela rękawicami i bandażem. Słyszałem, gdy powiedział "powodzenia". Tak. Ja sam sobie tego życzyłem. Morozov nigdy ot tak nie wychodził ze swojego biura. Z reguły wysyłał po nas jednego z ludzi, których napotkał na drodze.
To mogło świadczyć o jednym.
Coś było nie tak. Tylko co?
Biuro szefa było zwyczajne. Granatowe ściany, ciemnobrązowe meble i jedna, niemal usychająca roślinka na oknie. Facet siedział na fotelu i patrzył się na mnie. Zamknąłem za sobą drzwi. Idąc w stronę biurka, chwyciłem krzesło, które stało przy drzwiach. Ustawiłem je, po czym usiadłem na nim.
- W następną sobotę masz walkę- oznajmił.
- Z kim, gdzie i o której?
- Lazar. Walka jest tam gdzie ostatnio, a godziny jeszcze nie podali. Jednak obstawiam, że około północy powinna się zacząć. Masz ponad tydzień na przygotowanie się. To będzie twoja druga walka, Kalashnikov, nie spieprz tego.
- Dam z siebie wszystko, z resztą jak zawsze. Wątpisz we mnie?
- Nie- powiedział od razu.- Wiem co mówią ludzie. W tym roku mamy o wiele wyższą stawkę niż w zeszłym, też przeciwnicy są lepsi. Nie spocznij na laurach i nie słuchaj ludzi, którzy mówią ci że na pewno wygrasz. Ceną sukcesu jest ciężka praca, a nie słowa wsparcia.
- Dobrze o tym wiem, Maksim. Nie musisz mi tego przypominać- przewróciłem oczami, co nieco go zirytowało.
- Nie przewracaj tak oczami bo ci zostanie- mruknął.- Spadaj już do domu. I żadnego alkoholu do walki.
- Jasne, szefie.
Wstałem z krzesła. Przed pomieszczeniem stał Gavriel, który podsłuchiwał całą rozmowę. Otwierając drzwi uderzyłem go drzwiami w głowę. Jęknął z bólu, po czym zaczął się masować po cole w aprobacie mojego śmiechu.
- Gumowe ucho zawsze dostanie za swoje, Romanov. Mikołaj drugi powinien się cieszyć, że nie jesteś z tych Romanovów. Takiego idioty nawet ja bym się wstydził, a przeżyłem już parę lat z Viktorem.
CZYTASZ
Razem w Moskwie
Ficção Adolescente~Jeszcze kiedyś się spotkamy, Tina. Valentina nigdy nie była osobą towarzyską. Można było powiedzieć, że wolała siedzieć sama niż słuchania gadania innych. Była miła, kochana, pomocna oraz nie rozstawała się ze spódniczkami, które uwielbiała nosić...