Zrobilam to

2.2K 171 14
                                        

Czując przyjemne ciepło otulające moje ciało, przeciągnęłam się, a ciche ziewnięcie wyrwało się z moich ust. Pulsujący ból głowy był nie do zniesienia, a obietnica nigdy więcej nie sięgnąć po wino odbiła się w moich myślach jak echo. Cichy pomruk wyrwał się z mojej piersi, gdy duża, ciepła dłoń spoczywająca na moim brzuchu poruszyła się, sunąc niżej.

Z każdą chwilą mgła otępienia alkoholowego ustępowała, a wspomnienia minionej nocy powracały, kawałek po kawałku, zmuszając mnie do zmierzenia się z rzeczywistością. Francesca, plaża, śmiech, a potem… Ciro. Jego pocałunki, duże dłonie śmiało badające każdy zakamarek mojego ciała, błękitne, surowe oczy wpatrzone we mnie, gdy brał to, czego chciał.

O mój Boże, co ja narobiłam!

pomyślałam z niedowierzaniem, zaciskając powieki i bojąc się drgnąć, jakby jakikolwiek ruch mógł go obudzić. Sytuacja, która wydawała się tak odległa i abstrakcyjna w  nocy, teraz nabierała rzeczywistości. Przełknęłam z trudem, starając się uspokoić atak paniki, który szalał w mojej głowie.

Muszę stąd wyjść

pomyślałam, choć każda komórka mojego ciała była sparaliżowana strachem i wstydem. Jak spojrzę mu w oczy?

Jak spojrzę sobie w oczy po tym, co się stało?

Na szczęście nie musiałam zbyt długo się nad tym zastanawiać, bo chwilę później poczułam, jak Ciro zabiera dłoń z mojego ciała i przeciągle wzdycha. Przez krótką chwilę wydawało mi się, że wyczułam w jego oddechu coś więcej niż tylko poranne zmęczenie – może niechęć, a może coś zupełnie innego, czego nie umiałam nazwać. Cała moja uwaga skupiła się na wsłuchiwaniu w jego oddech, starając się wychwycić, co planuje
czując, jak moje serce bije szybciej, a puls bębni w skroniach. 

Wreszcie, gdy wydawało mi się, że minęła wieczność, Ciro wstał z łóżka. Poczułam ulgę, gdy jego ciężar zniknął a powietrze wokół mnie stało się nieco lżejsze. Nasłuchiwałam uważnie jego kroków, dźwięku otwieranej szafy, cichego szelestu ubrań. W końcu usłyszałam, jak otwiera drzwi, a potem zamyka je za sobą delikatnym trzaskiem. Dopiero wtedy odważyłam się otworzyć oczy. Widok pustego pokoju przyniósł mi chwilową ulgę, ale pulsujący ból głowy przypomniał o wczorajszym chaosie. Podciągnęłam kołdrę wyżej, próbując się uspokoić, choć w głowie panował mętlik.

Późnym popołudniem, kiedy siedziałam w salonie, spędzając kolejny dzień sama, zajrzała do mnie Francesca. Widząc szatynkę, z szklanką wody w ręce i dużymi okularami przeciwsłonecznymi na twarzy, niemal się roześmiałam.

– Wyglądasz tak, jak ja się czuję... – parsknęła, podchodząc do mnie i opadając ciężko na kanapę.

Mimo pulsującego bólu głowy, który utrudniał mi każdy ruch, nie mogłam powstrzymać lekkiego uśmiechu. Francesca, nawet w takim stanie, potrafiła rozluźnić atmosferę.

– To musiało być niezłe wino – powiedziałam, spoglądając na nią spod przymrużonych powiek.

Francesca zdjęła okulary przeciwsłoneczne i oparła głowę o oparcie kanapy, wzdychając ciężko. – Żałuję, że nie pamiętam, jak się skończyło.

Żołądek zacisnął się na wspomnienie wydarzeń z poprzedniej nocy. Chciałam się roześmiać, ale zamiast tego wydałam z siebie cichy jęk.

– Myślę, że muszę na chwilę zapomnieć o winie – stwierdziłam, biorąc głęboki wdech. – I o kilku innych rzeczach...

Francesca uniosła brew, a ja wydusiłam z siebie, to co męczyło mnie od rana

- Chyba tak jakby przespałam się z Ciro.

- Jak to, tak jakby? - zapytała zdumiona.

- No dobra, zrobiłam to.

– Jak to "zrobiłaś to"? – dopytała, nie dowierzając, jakby chciała upewnić się, że dobrze usłyszała.

Przycisnęłam dłonie do skroni, jakby to mogło uśmierzyć ból głowy i cały wstyd

– No, wiesz... po prostu to się stało – wyznałam, nie mogąc spojrzeć jej w oczy. – Byłam pijana, on był tam... i nie wiem, jak to się stało.

Francesca patrzyła na mnie przez chwilę, po czym wybuchnęła śmiechem.
Spojrzałam na nią z ukosa, nie wiedząc, czy śmiać się razem z nią, czy ukryć twarz w dłoniach ze wstydu.

– To wcale nie jest śmieszne – powiedziałam, czując, jak moje policzki płoną. – Nie mam pojęcia, co teraz zrobić.

Francesca przestała się śmiać, ale jej oczy wciąż błyszczały rozbawieniem.

– Nie martw się, kochana. Ciro to duży chłopiec, poradzi sobie. Pytanie tylko, co ty chcesz z tym zrobić?

– Nie wiem – westchnęłam, zamykając oczy i opierając się o kanapę. – Myślę, że na razie udam, że nic się nie stało..

– Nie rozmawialiście o tym?

- Nie, udawałam że śpię, kiedy wychodził. Nie wrócił do teraz.

– Więc nic ci nie powiedział?

– Nie powiedział o czym? – odpowiedziałam, próbując zrozumieć, co właściwie miała na myśli.

– Odkąd Ciro wyszedł z więzienia, bierze udział w nielegalnych walkach.

– Boże... – wymamrotałam, z trudem wciągając powietrze. Nie miałam pojęcia o żadnej z rzeczy, o jakich mówiła Francesca. – Był w więzieniu?

Każde słowo Francesci rzucało nowe światło na to, kim naprawdę jest Ciro, a ja zdałam sobie sprawę, że wcale nie wiem, kim on jest ani czego się po nim spodziewać.

– Chcesz tam pojechać? – zapytała, lekko się nachylając w moją stronę.

– Pojechać gdzie?

– Zobaczyć, jak walczy – odpowiedziała Francesca. – Być może udałoby mi się poprosić Thiago o zgodę.

Moje serce zabiło szybciej, po chwili namysłu, pokręciłam głową.

– To chyba nie jest dobry pomysł... - stwierdziłam, czując, że nie jestem gotowa na konfrontację. - Zostanę tutaj i poczekam.

– Rozumiem – powiedziała z ciężkim westchnieniem. – Pamiętaj, że może wrócić dopiero nad ranem, trochę poobijany. Dostaje wtedy kilka dni wolnego, by dojść do siebie.

– Brzmi poważnie – odpowiedziałam zaniepokojenie.

– To jest poważne – potwierdziła Francesca. – Thiago nie akceptuje tej części w jego życiu. Uważa, że to bezsensowne narażanie się na śmierć, ale ja mam wrażenie, że Ciro na tym zależy. Być może ty to zmienisz...

– Nie rób tego... – poprosiłam cicho, czując, sie przytłoczona – Jesteśmy dwójką różnych ludzi, mamy niewiele wspólnego, a przede wszystkim przez splot wydarzeń zostaliśmy zmuszeni do czegoś, czego żadne z nas nie chciało.

– Zawsze warto mieć nadzieję... –stwierdziła, wstając z kanapy. Pójdę zobaczyć, co u chłopców. Gdybyś czegoś potrzebowała, daj znać.

– Tak zrobię – obiecałam. Kiedy drzwi się zamknęły, poczułam ulgę, choć nadal nie mogłam pozbyć się zmartwień, które kłębiły się w mojej głowie. Wróciłam do pokoju, z zamiarem położenia się do łóżka. Potrzebowałam odpoczynku, aby móc spojrzeć na wszystko z nową perspektywą i znaleźć w sobie siłę, by stawić czoła nadchodzącym wyzwaniom.

Imperium zła|| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz