Z nim

659 129 14
                                    

Kolejnego dnia wzięłam wolne z pracy i razem z mamą oraz Teagan pojechałyśmy obejrzeć mieszkanie, o którym wspominał agent nieruchomości. Było położone po drugiej stronie miasta, na spokojnym osiedlu, z dala od gwaru i chaosu.

Gdy zaparkowałyśmy samochód przed budynkiem, rozejrzałam się dookoła. Osiedle wydawało się ciche i zadbane. Wysokie drzewa rzucały cień na chodniki, a dzieci bawiły się na niewielkim placu zabaw.

- Wygląda obiecująco - zauważyła mama, spoglądając na budynek.

- Mam nadzieję, że wnętrze nie rozczaruje - dodała Teagan, zerkając na mnie.

Weszłyśmy do środka. Mieszkanie znajdowało się na trzecim piętrze, a agent czekał już na nas z kluczami.

- Proszę za mną - powiedział uprzejmie, otwierając drzwi.

Wnętrze było przestronne i jasne. Duży salon połączony z aneksem kuchennym miał okna wychodzące na park, co od razu zdobyło moją aprobatę. Kuchnia była nowoczesna, z białymi szafkami i granitowym blatem. Obok znajdowała się pralnia - niewielka, ale wystarczająca.

- Trzy sypialnie i dwie łazienki - poinformował agent, prowadząc nas dalej.

Pierwsza sypialnia była największa, z przylegającą prywatną łazienką. Idealna dla mamy. Dwie mniejsze pokoje były położone obok siebie, co od razu sprawiło, że spojrzałam na Teagan.

- Który wybierasz? - zapytałam żartobliwie.

- Zależy, który jest lepszym stanie - odpowiedziała, przewracając oczami.

Mama weszła do jednej z łazienek, badając każdy szczegół.

- Jest ładne - powiedziała w końcu, obracając się do nas. - Naprawdę ładne.

- To znaczy, że bierzemy? - zapytałam z nadzieją.

- Mieści się w budżecie...- Mama spojrzała na mnie, a jej twarz zdradzała zarówno ekscytację, jak i niepewność.

- Tak - powiedziałam stanowczo. - Musimy zacząć od nowa, a to miejsce wydaje się idealne.

Mama kiwnęła głową.

- W takim razie zróbmy to.

****

Przez następne dni w pełni oddałyśmy się urządzaniu naszego nowego mieszkania. Było w tym coś terapeutycznego - każda decyzja, każdy wybrany mebel, każde przesunięcie pudełka wydawały się być małym krokiem ku nowemu życiu. Meble kupiłyśmy w sklepie z przecenami, ale żadna z nas nie narzekała. Wręcz przeciwnie, każda rzecz była wybierana z uwagą i ekscytacją.

Teagan niemal od razu zakochała się w dużej, jasnej sofie, którą znalazłyśmy przypadkiem. Przysięgła, że będzie to jej świątynia relaksu i że zamierza spędzać na niej całe dni z książkami lub oglądając seriale.

Ja wzięłam na siebie urządzenie kuchni. Starannie dobierałam rzeczy tak, by była zarówno praktyczna, jak i przytulna. Marzyłam o miejscu, gdzie będziemy mogły razem gotować i spędzać czas bez pośpiechu, jak dawniej, zanim wszystko się posypało.

Mama z kolei przejęła rolę dekoratorki. Z pudeł, które trzymała od lat, wyciągnęła stare obrazy - jeden z polnymi kwiatami, drugi przedstawiający spokojne jezioro. Pamiętałam je z naszego dawnego domu, ale tutaj wydawały się mieć zupełnie nowe znaczenie, jakby symbolizowały tęsknotę za spokojem, który teraz próbowałyśmy odzyskać.

Teagan spędziła popołudnie na rozwieszaniu światełek wokół swojego okna. Było to największe i najjaśniejsze okno w całym mieszkaniu, a ja pozwoliłam jej je sobie przywłaszczyć. Nie zamierzałam z nią walczyć - i tak planowałam spędzać większość czasu w moim kącie z książkami.

Wieczorem, gdy większość rzeczy była już na swoim miejscu, usiadłyśmy przy kuchennym stole, jedząc pizzę na kartonowych talerzach. Zmęczone, ale zadowolone, dzieliłyśmy się wrażeniami z całego dnia.

- Myślałam, że to będzie trudniejsze - przyznała mama, z dumą zerkając na salon, gdzie wszystko wreszcie nabrało kształtu. - Ale razem udało nam się to zrobić.

- Teraz to my ustalamy zasady - dodała Teagan, unosząc plastikowy kubek z sokiem w geście toastu. - Za nowy początek!

- Za nowy początek - powtórzyłam, stukając się z nią kubkiem.

Patrzyłam na nie - na mamę i Teagan - i po raz pierwszy od dawna poczułam spokój. Może jeszcze nie wszystko było idealne, może przeszłość wciąż czekała, by nas dogonić, ale teraz byłyśmy razem. Silniejsze niż kiedykolwiek.

I to wystarczyło, by uwierzyć, że przyszłość może być lepsza.

Bywały momenty, że wciąż wracałam wspomnieniami do Ciro. Do tego, jak wyglądała nasza relacja, do słów, które wypowiadał, i do tego, co do niego czułam. Było w tym coś niepokojącego, coś, czego nie chciałam przyznać nawet przed samą sobą.

Nie powinnam o nim myśleć. Nie powinnam wspominać jego spojrzenia, tego, jak patrzył na mnie z mieszaniną siły i delikatności, jakby próbował mnie zrozumieć, a jednocześnie trzymać na dystans. Nie powinnam myśleć o chwilach, gdy był wobec mnie łagodny, gdy mówił rzeczy, które brzmiały niemal jak obietnice.

Ale myślałam.

Zamknęłam oczy, jakby to miało pomóc wymazać obrazy z mojej głowy. Pamiętałam jego głos, niski i pewny siebie, pamiętałam sposób, w jaki mnie dotykał - zaskakująco ostrożnie, jakby bał się, że mogę się rozpaść. To wszystko nie miało prawa się wydarzyć, a jednak się wydarzyło.

Ciro

Jego imię wciąż miało dla mnie dziwną moc. Był częścią mojego życia, częścią mojego bólu, ale też częścią czegoś więcej. Czegoś, czego nie potrafiłam nazwać, co wciąż ściskało mnie za serce i nie pozwalało zapomnieć.

Nie powinnam go kochać, a jednak kiedyś go kochałam.

Był moim porywaczem. Był kimś, kto przykuł mnie do ściany, kto na początku nie widział we mnie człowieka, tylko kartę przetargową. A mimo to, gdzieś po drodze, te granice się zatarły. Między nienawiścią a fascynacją powstało coś, co nigdy nie miało prawa istnieć.

Teraz był już tylko wspomnieniem, a ja byłam tutaj, próbując zacząć od nowa. Ale prawda była taka, że jakaś część mnie wciąż tkwiła tam - w tamtym świecie, w tamtym chaosie...

Z nim.

Imperium zła|| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz