~Miało być romantycznie~

699 123 15
                                    


Pokój hotelowy był cichy, poza odgłosem wody spływającej z prysznica, gdzie Teagan od dłuższego czasu szukała ukojenia po dzisiejszym dniu. W powietrzu unosił się zapach hotelowego mydła, a światło nocnej lampki nadawało wnętrzu ciepły, choć odrobinę przytłumiony blask. Siedziałam na jednym z łóżek, owinięta w biały szlafrok, z kubkiem gorącej herbaty w dłoni. Matka zajmowała miejsce na przeciwległym łóżku, z dłońmi splecionymi na kolanach.

Była napięta. Jej spojrzenie błądziło gdzieś daleko, jakby w myślach wracała do miejsc, do których wcale nie chciała wracać.

— Myślisz, że nas znajdzie? — zapytałam cicho, nie odrywając wzroku od jej twarzy.

Westchnęła ciężko, jakby sama myśl o tym sprawiała jej ból. Przesunęła dłonią po włosach, które opadały jej na ramiona, wpatrując się w podłogę.

— Nie wiem, Raven. Może. — Jej głos był cichy, zmęczony. — Ale jeśli tak, nie wrócimy. Nigdy więcej.

Pokiwałam głową, choć mój żołądek zacisnął się boleśnie. Myśl o ojcu i o tym, co mógłby zrobić, jeśli by nas odnalazł, sprawiała, że czułam zimny dreszcz na plecach.

— Przepraszam cię, wiesz? — powiedziała nagle matka, podnosząc wzrok. W jej oczach widziałam smutek, a w jej głosie brzmiała szczerość, która zaskoczyła mnie bardziej niż same słowa.

— Za co? — zapytałam, marszcząc brwi.

— Za to wszystko. — Jej dłonie zacisnęły się na materiale szlafroka. — Za to, że zakochałam się w mężczyźnie, który okazał się potworem. Za to, że pozwoliłam mu na wszystko. Na kontrolowanie mojego życia, na ranienie nas wszystkich...

Przełknęłam ślinę, czując ciężar jej słów.

— Mamo, to nie była twoja wina. — Moje własne słowa brzmiały pusto, jakbym sama nie była pewna, czy w nie wierzę.

— A jeśli jednak była? — Spojrzała na mnie, a łzy wypełniły jej oczy. — Może gdybym wcześniej to zobaczyła... gdybym miała odwagę odejść, kiedy zaczęłam zauważać, kim naprawdę jest, nic z tego by się nie wydarzyło.

— Nie możesz tak myśleć. — Odsunęłam kubek na bok i przysunęłam się bliżej, siadając obok niej na łóżku. — On... On manipulował tobą, nami wszystkimi. To nie twoja wina, że chciałaś wierzyć, że jest inny.

— Ale byłeś ty. Była Teagan. — Jej głos załamał się, a ona szybko otarła łzy z policzków, jakby nie chciała pokazać mi swojej słabości. — Jak mogłam pozwolić, żeby to wszystko zaszło tak daleko?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Sama nie wiedziałam, czy można było to zatrzymać, zanim wszystko wymknęło się spod kontroli.

— Ważne, że teraz to się skończyło, prawda? — powiedziałam w końcu, choć mój głos również drżał. — Jesteśmy razem. I poradzimy sobie.

Matka spojrzała na mnie, a potem pokiwała głową, choć w jej oczach nadal widziałam cień zwątpienia. W tej chwili drzwi łazienki otworzyły się, a Teagan wyszła, owinięta w ręcznik, z mokrymi włosami opadającymi na ramiona.

— Wszystko w porządku? — zapytała, spoglądając na nas z podejrzliwością.

— Tak. — Matka wymusiła uśmiech, ale wiedziałam, że obie czujemy to samo. Strach, że to wszystko jest zbyt kruche, zbyt ulotne, by mogło trwać.

— Posłuchajcie, muszę wam o czym powiedzieć… — zaczęłam, wykręcając palce. Mój głos był cichy, ale stanowczy. Spojrzałam na Teagan, która usiadła obok mnie, i na mamę, której oczy wypełniały się niepokojem. — Teagan wie o niektórych rzeczach, ale nie o wszystkim.

Imperium zła|| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz