Na szczęście obudziłam się w domu mojego Taty
- Kasia ty przypadkiem nie masz dziś na uczelnie?
- a która godzina?
- 15 - o kurwa! zaspałam na pierwszą godzinę.
- nie dam rady tam się pojawić. mam tam godzinę drogi. Japierdole!
- ej! patrz na słownictwo - bla bla bla
- a ty przypadkiem do pracy nie masz?
- wyjeżdżam za granicę
- i będzie tak jak z mamą?
- Z mamą był inaczej. Mama miała wypadek z.... - no dokończ. Czekam na to! - zostaniesz z Antkiem
- po co mi Antek do szczęścia?! Umiem sobie poradzić mam już 19 lat prawie
- on jest twoim bratem - Ta bratem gdybym w ogóle się z nim dogadywała
- matka by z wami... - po raz kolejny się powstrzymał i nie dokończył. Tak cholernie i ja i on nie lubiliśmy rozmawiać na tematy związane z mamą..
- no co z mamą. Co by matka z nami zrobiła by?
- jadę. Kocham cię! - nigdy mi tak nie powiedział. Tu się popłakałam. Nie dałam już rady
- dawaj siostry nie ma jest na uczelni
- dobra dobra - kojarzyłam ten głos..
- co ty tu robisz? nie ma cię na uczelni?
- nie zaspałam i nie zdążyła bym
- dobra nie ważne siadaj - nie usiadł - stary co z tobą?!
- cześć Jędrzej - wystawił rękę w moją stronę
- Kasia - uścisnęłam dłoń - pójdę już. - Go tu się akurat nie spodziewałam. Jędrzej? śmieszne imię ma... Jędrula, Jendruś masakra. Dotarłam do pokoju i w tym momencie przypomniało mi się że książka została na dole. - kurwa - przeklnęłam cicho. No i co teraz? trzeba po nią zejść. byłam już na schodach
- szczupak idę do sklepu chcesz coś? - żelki! Straszną mam ochotę na żelki
- nie dzięki - odparłam z uśmiechem. No tak za dużo kalorii później żałuję.. ech no nic. Wzięłam książkę - już uciekasz? - do moich uszu dotarło chichotanie Jędrzeja
- tak idę się uczyć. Coś w tym złego? - moje spojrzenie było zmieszane
- i jak udała się nam randka?
- no chyba aż za bardzo jak spóźniłam się na uczelnie
- o zobacz czyli było zajebiście?
- tego nie powiedziałam.
- Czego się teraz uczysz
- biologii. Co mam cię czegoś nauczyć?
- możemy się pojuczyć biologii - już mam do niego obrzydzenie
- czekaj czekaj. O jakiej my biologii rozmawiamy?
- a o jakiej byś chciała - pokazałam książkę - a - zrobił się czerwony
- rzygnę zaraz! - zabrałam potrzebne rzeczy i wyszłam
Siedzę już tu 4 godzinę i czytam książkę którą profesor kazał mi przeczytać. Była bardzo +18 nawet nie wiem czy aż za bardzo
- hej znowu czytasz swoją biblię?
- nie tym razem teraz czytam lekturę
- a ciekawa?
- nawet.. - odwróciłam się i Jędrzej znalazł się na moim łóżku - no co ty robisz..
- leżę
- nie masz swojego domu?
- no właśnie na razie nie.
O Jezu.... Pomyślałam - super... - powiedziałam... Masakra ze mną z nim w sumie też
- cieszysz się? Spodziewałem się czegoś " o Jezu" że przewrócisz oczami
- tak pomyślałam. Nie zawsze jestem nie miła kotek
- ahaaaa to śpię dziś z tobą
- to ciebie chyba ktoś upuścił na głowę
- ja ciebie bym z chęcią dla ciebie się upuścił
- debil. Wypierdalaj mi z tond. śpisz na ziemi!