*Camila Cabello - Real Friends*
*Shawn Mendes - Why Why Why*
*Ed Sheeran - Save Myself*Dzieciństwo to chwila naszego życia do której najchętniej każdy by wrócił. Wtedy jesteśmy niemalże chronieni od dorosłych problemów, takich jak rachunki, czy znalezienie pracy. Dziecko ma odkrywać świat po przez zabawę i nawiązywać pozytywne kontakty z innymi rówieśnikami. A nawet i zawierać przyjaźnie na lata... ale co to przyjaźń?
- Moja kochana Grace! - piszczy uradowana babcia, a ja zamykam ją w mocnym uścisku.
- Tak bardzo tęskniłam. Musisz mi tyle poopowiadać. - Śmieję się, a mimo to łzy lecą mi z kącików oczu po zaróżowionych policzkach.
Jest październik i słońce bywa zdradliwe. Jego promienie niby są ciepłe, ale jak zawieje to zamarzam. Jeszcze coś mi się stało w samochodzie i pół drogi jechałam bez ciepłego nawiewu, ubrana w sweter i płaszcz. Mam nadzieję jednak, że przed powrotem będę w stanie to naprawić.
Dom babci Peggy emanuje niemal ciepłem. Przed nim stoją dwa piękne klony, z których spadają kolorowe liście, a sam budynek jest brązowy z ciemnym dachem. Babcia preferuje stonowane kolory. Pomiędzy drzewami jest mała dróżka, która od bramki prowadzi do schodów, aby można wejść do środka. Jako dziecko uwielbiałam na nich przesiadywać i czytać, czy to gazetę, czy to książkę. Jak się robiło chłodniej to wracałam się na oszklony ganek i tam spędzałam resztę dnia.
Momentalnie wszystkie wspomnienia do mnie wracają, gdy przekraczam próg i zaczynam się rozglądać. Każde święta, urodziny świętowaliśmy właśnie tutaj na posesji. Nawet udało mi się zorganizować dla znajomych moje dziewiętnaste urodziny, których w sumie nie pamiętam, bo strasznie się spiłam. Następnego dnia obudziłam się z dziurą w pamięci, a każdy się ze mnie śmiał. Do dziś nie wiem o co wtedy chodziło, ale dzięki bogu nikt mi tego nie wypomina, a ja nie muszę się wstydzić.
Wnętrze jest również urządzone dość stonowanie w beżu i drewnie. Mogę powiedzieć, że jest to trochę styl vintage. Króluje on praktycznie we wszystkich pomieszczeniach, oprócz mojej sypialni, chyba, że babcia i tam zrobiła swoją rewolucję.
- Jak się czujesz? - pytam, gdy zajmuję miejsce przy wyspie w kuchni, a kobieta podchodzi do blatu i szykuje jedzenie. Zdecydowanie nie wyjadę stąd głodna.
- No nawet dobrze, ale mimo upływu czasu to nie łagodnieje. Boli mnie to - opowiada szczerze, a ja wzdycham. Moje wnętrzności są niczym kamień po jej słowach.
- Jutro możemy pojechać i spędzić tam tyle czasu ile będziesz tylko chciała. - Obiecuję jej, a w odpowiedzi otrzymuję jej zaszklone, zielone oczy.
Kiedyś naprawdę się jej dziwiłam, że z brązowych włosów zrobiła sobie blond. Wcześniej były aż do pasa, a teraz sięgają jedynie do szczęki. Nigdy nie dbała o nie szczególnie, bo nie było zbytnio możliwości, a ona wychowała się na roli. Dopiero osiem lat temu zdołała usiąść i wieźć spokojne życie bez tego wszystkiego. Jednak jest różnica, w samotności.
Gdy tylko udaje mi się złapać urlop w pracy to wracam do niej i spędzam każdą wolną chwilę z nią, aby umilić jej choć tę część życia. Zwyczajnie bardzo się o nią martwię. Większość czasu siedzi sama w domu, wychodząc jedynie na zakupy. Owszem ma sąsiadów, ale każdy ma swoje życie i obowiązki.
- Zrobiłam twoją ulubioną zapiekankę na kolację. - Nastawia piekarnik, a na mojej twarzy uśmiech niemalże rośnie. - W tym Nowym Jorku to ty nie masz takich pyszności. Po co ci było tak daleko wyjeżdżać?
- Babciu, przy dobrych wiatrach w osiem godzin jestem u ciebie autem, a samolotem jeszcze szybciej. Dobrze mi się tam żyje, ale Pickering to nadal mój dom. Może kiedyś tu wrócę, ale pojęcia nie mam - mówię, a babcia kiwa głową nieprzekonana.
CZYTASZ
Our Wonderland
FanfictionGrace Rose Rousseau jest znana ze swojego pióra, dzięki czemu udało się jej wydać książkę. To właśnie pisanie przynosi jej satysfakcję. Mimo wszystko popada w rutynę, a przez przytłaczającą codzienność odczuwa, że tonie. Decyduje się na przeprowadzk...