Rozdział 3

0 0 0
                                    

Całe moje ciało się trzęsło. Przez chwilę byłam przytomna, ale bałam się otworzyć oczy. Moje wibrujące ciało mówiło mi wszystko, co bolało. Bałam się nawet na nie spojrzeć. Przez chwilę leżałam zwinięta w kłębek, cicho płacząc. Podparłam się na rękach i z wysiłkiem wstałam. Byłam naga. Poczułam gęsią skórkę na całym ciele. Wpatrywałam się przed siebie, zdecydowana spojrzeć w dół. Kiedy to zrobiłam, zobaczyłam zadrapania i strupy po wczorajszych torturach. Łzy same zaczęły spływać mi po policzkach. Bezradnie położyłam się na boku. Wpatrywałam się w dal, nie wiedząc, o czym myślę. Nagle zobaczyłam przed sobą czyjeś buty. Drgnęłam z zaskoczenia, nawet nie zauważając, że ktoś wszedł. Nie odważyłam się spojrzeć, by zobaczyć, do kogo należą, po prostu dalej wpatrywałam się w przestrzeń. Osoba pochyliła się i mocno ścisnęła moje ramię. Zmarszczyłam czoło z bólu. "Podnieś głowę. To był Derek. Nie poruszyłam się. Złapał mnie za podbródek i siłą obrócił go do góry. Skręciłam kark. Czułam się, jakby jego oczy patrzyły prosto w moją duszę. To sprawiło, że byłam jeszcze bardziej roztrzęsiona. Nie mogłam znieść jego spojrzenia. Nie mogłam się ruszyć, bo nie chciał puścić mojego podbródka, więc zacisnęłam powieki tak mocno, jak tylko mogłam. Szarpnął mój podbródek i puścił. Jego kroki stopniowo oddalały się ode mnie. Słyszałam, jak odbijają się echem w korytarzu i jak wchodzą po schodach. Otworzyłam gwałtownie oczy. Nie zamknął drzwi!  Chciałam wstać i szybko pobiec do wyjścia. Zanim jednak zdążyłam, w drzwiach pojawił się wspólnik Dereka. Spojrzałam przerażona w jego oczy, mając nadzieję, że nie zorientował się, że próbuję uciec. Ale po jego oślizgłym uśmiechu wydawało się, że się zorientował. "Tss, tss, tss." Syczał na mnie, machając przy tym palcem z boku na bok. Chwycił łańcuch i pociągnął za niego. Poczułam, jak kajdany wrzynają mi się w skórę i dławią mnie. Musiałam szybko wstać, by uniknąć dalszego bólu. Oddychałam ciężko i trzęsłam się. "Musisz iść do swoich obowiązków, już jesteś spóźniona." Szczeknął na mnie, jakbym była nieposłusznym psem, którego nie tresujesz, ale chcesz zrobić salto w tył. "Nie pójdę za tą chorą, pokręconą świnią!!!" nie wiem skąd się to we mnie wzięło, ale natychmiast tego pożałowałam. Zaskoczyło mnie, że pierwszą emocją, która pojawiła się w oczach mojego wspólnika, był strach. Szczerze mówiąc, tak mnie to zaskoczyło, że nawet przestałem się bać. Ale w następnej sekundzie wszystko wróciło do normy. "Ty brudna mała dziwko! Nikt tak nie mówi o Alfie!" Wziął większy kawałek łańcucha, odpiął go i uderzył mnie nim. Krzyknęłam z bólu i upadłam na kolana. Ból był okropny. Nie jestem nawet pewna, czy w ogóle płakałam, czy po prostu strasznie krzyczałam. Przez krótkie przerwy na oddech słyszałam śmiech mojego wspólnika. Zaczął wyciągać mnie za łańcuch z pokoju. Nie mogłam przestać krzyczeć, a co dopiero wstać i normalnie chodzić. Ciągnął mnie po betonie jak worek śmieci, a ja czułam, jak beton szoruje moją skórę. Nagle przestał ciągnąć i mogłam zwinąć się w kłębek. Gdy już miałam to zrobić, kopnął mnie i odleciałam kilka centymetrów. To wystarczyło, by zamknąć mnie w pokoju znanym mi z poprzedniego dnia. Byłam w szoku. Zarówno przemocą, jak i siłą wszystkich tutaj. Leżałam na podłodze, trzymając się za brzuch w miejscu, w którym mnie kopnął. Rana po łańcuchu wciąż paliła moją skórę. Czułam się, jakby mnie tam pociął. Próbowałam sprawdzić, czy krwawię, ale w pokoju znów było ciemno. Leżałam więc dalej w bólu, czekając, co będzie dalej. Rozmyślałam nad całą tą dziwnością. Jak ktoś mógł się tak zachować? Dlaczego Derek ma takie dziwne przezwisko? I czy to się kiedykolwiek skończy. A jeśli tak, to czy uda mi się wyjść z tego żywym. Jestem pewna, że oświetlenie pokoju zajęło godziny. Podniosłam głowę i zaczerwienionymi oczami spojrzałam na włącznik światła. To była ta sama scena, co wczoraj. Derek nawet pochylał się w tę samą stronę. W jego oczach widać było mieszankę wściekłości, troski i czegoś, czego nie potrafiłam opisać. Bałam się śmiertelnie. Obserwowałam go z zapartym tchem, czekając na to, co zrobi. Szarpnął za spodnie i przykucnął obok mnie. Spojrzał mi w oczy i zacisnął usta. Nie wiedziałam, o czym myśli, ale wiedziałam, że nie zrobi nic miłego. Spojrzał na moją szyję, zostawiając łańcuszek, a jego kąciki lekko się wygięły. Wyciągnął rękę i przesunął palcami po mojej szyi. Syczałam z bólu. Chciałam się wzdrygnąć, ale nie mogłam się ruszyć. Wyprostował się. Spojrzałam na niego. Spojrzał na mnie z pogardą. Włożył ręce do kieszeni i widziałam, jak myśli o tym, co mi zrobi i czego użyje, by się zaspokoić. Złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do siebie. Każdy ruch, który rozciągał moją skórę, był bardzo bolesny i ledwo mogłam utrzymać się na nogach. Stałam bez ruchu. To nie był już tylko strach. Spojrzałam na bliznę po łańcuchu. To była również rezygnacja. Coś wewnątrz mnie szeptało, że umrę. Nagle zrobiło mi się strasznie smutno. Zasmuciło mnie to, że już nigdy nie zobaczę moich przyjaciół i że nigdy nie dowiem się, dlaczego moi rodzice to zrobili. Już nigdy nie zobaczę wschodu słońca na szczycie góry ani zachodu słońca w domku nad jeziorem. Już nigdy nie będę świętować z mężem urodzin moich dzieci. Zalałam się łzami. Ale te łzy były inne niż te, które wylałam do tej pory. Derek stał przede mną. Spojrzał mi w oczy, a jego źrenice rozszerzyły się. Było dla mnie jasne, że widzi, że zrozumiałam i zaakceptowałam przyszłość, która mnie czeka. Pogłaskał mnie po włosach. To było obrzydliwe. Odszedł do szafy i po chwili odwróciłam lekko głowę, by zobaczyć, co robi. Wyciągał z szafki mnóstwo narzędzi: liny, zaciski, kajdanki, klamry, nagany, kneble, wibrator różnych kształtów i rozmiarów... Odwróciłam głowę, z rezygnacją czekając na jego kolejne działania.

Lapena przez przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz