Rozdział 10

0 0 0
                                    

Obudziłem się z nieprzyjemnym uczuciem. W jednej chwili poznałem źródło tego uczucia. Ktoś mnie dotykał. Dotykał ran na mojej szyi. Szarpnęłam się i szybko wstałam. "Odejdź ode mnie." krzyknęłam do mężczyzny, schodząc z łóżka i przyciskając się do ściany. Dopiero teraz zauważyłam, że w pokoju, oprócz mężczyzny, który mnie dotykał, był Dylan, drugi mężczyzna z samochodu i starsza kobieta. Ze łzami w oczach przyjrzałam się ich zmartwionym wyrazom twarzy. Po kilku sekundach wszyscy wymienili zmartwione spojrzenia, a Dylan skinął głową do starszej pani stojącej po jego prawej stronie. Odwróciła się do mnie i zrobiła kilka niepewnych kroków w moim kierunku. Wyprostowałam plecy. "Hej." Przywitała mnie miękkim, przyjemnym głosem. "Mam na imię Esther." Zatrzymała się i zrobiła jeszcze kilka niepewnych kroków: „Chcemy ci tylko pomóc. To jest doktor Lewis i chciałby opatrzyć twoje rany, pozwolisz mu?" mówiła do mnie kojącym głosem, jakbym była pięcioletnim dzieckiem. Zrobiło mi się smutno. Przesunąłem wzrokiem po wszystkich jeszcze kilka razy i skinąłem lekko głową. Esther uśmiechnęła się do mnie i uścisnęła mi dłoń. Wpatrywałem się w nią przez chwilę, a potem spojrzałem jej w oczy. Domyśliła się, że nie zamierzam przyjąć jej ręki, więc uśmiechnęła się ponownie i wyprostowała. Szarpnięciem wstałem i zrobiłem krok w stronę łóżka. Spojrzałem na lekarza. Wyglądał na miłego starszego pana, który lubił pomagać. Ale nie ufałam mu aż tak bardzo. Stojąc przy łóżku, zastanawiałam się, czy powinnam się położyć. Nie chciałem. Po kilku minutach przekonywania samej siebie, w końcu usiadłam. Dr Lewis zwrócił się do wszystkich obecnych i poprosił ich o opuszczenie pokoju dla bezpieczeństwa pacjenta. Usta Dylana zadrżały, a z jego piersi wydobył się głęboki warkot. Esther położyła mu rękę na ramieniu, a on się napiął. Podciągnęłam koc pod szyję. Kiedy Dylan to zobaczył, spojrzał na mnie przepraszająco i skinął głową lekarzowi. W następnej chwili pokój był pusty. "Więc, panienko..." zdanie brzmiało pusto, ponieważ nie znał mojego imienia, a ja nie chciałem mu powiedzieć. Nie zmuszał mnie, więc kontynuował: "Zrobię ci rutynowe badanie, ale będę też chciał zrobić ci bardziej szczegółowe badanie, które obejmie prześwietlenie całego ciała, tomografię komputerową, rezonans magnetyczny i inne niezbędne testy". Przewróciłem oczami. Czułam się jak królik doświadczalny. Oczywiście znałam niektóre testy medyczne, ale nadal się bałam. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie dotykał lub na mnie patrzył. "Możemy zaczynać? zapytał z łagodnością i błaganiem w głosie. Przytaknęłam w odpowiedzi, ale nie ruszyłam się z miejsca. Zajęło mu może pół godziny, aby w końcu przekonać mnie do badania. Kiedy mu się ujawniłam, po prostu zamarł, nie wiedząc, gdzie najpierw spojrzeć. Moje ciało było pokryte siniakami, które miały kilka dni, a nawet tygodni. Rany i skaleczenia nakładały się jedna na drugą. Lekarz milczał przez długi czas, patrząc na mnie uważnie. Nie wiedziałam, co robić i gdzie szukać. Jego niezdecydowanie sprawiło, że byłem jeszcze bardziej zdenerwowany. Po chwili poddałem się i szybko założyłem dużą koszulkę, którą nosiłem od pierwszego przebudzenia i przykryłem się kocem. Ku mojemu zaskoczeniu, lekarz nie wyraził sprzeciwu. Po prostu skinął głową i cicho wyszedł. Nie wiedziałem, co się wydarzy, więc czekałem i słuchałem w napięciu. Ogarnęło mnie zmęczenie, które natychmiast zastąpił strach. Zza drzwi słyszałem, jak coś się tłucze, upiorne warczenie i rozbijane szkło. Przycisnąłem dłonie do uszu i zacząłem kołysać się w przód i w tył. Całe moje ciało trzęsło się z szoku i strachu. Po chwili hałas ucichł, ale pozostałem tak przez kilka następnych godzin, zanim zasnąłem. Obudziła mnie dopiero Esther stawiająca tacę z jedzeniem na stoliku nocnym. Błyskawicznie przeniosłem się na drugą stronę łóżka i wpatrywałem się w nią w milczeniu. Ester uśmiechnęła się delikatnie i usiadła na brzegu łóżka. "Przyniosłam ci kolację. Nie wiedziałam, na co masz ochotę, więc jest wszystkiego po trochu. Wskazała na tacę i spojrzała mi w oczy. Wolałam nie mrugać. Esther w końcu wstała, cicho wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Czułam straszny głód, który sprawiał, że było mi fizycznie niedobrze. Ale nie odważyłem się jeść. Postanowiłem pójść do toalety, a potem wróciłem do snu.

Ona jest taka krucha. Khol i ja pomyśleliśmy. "Jak on do cholery śmiał wyrzucić mnie z mojej własnej sypialni?!" warknęłam w stronę Esther i Luke'a. "Wyobraź sobie, że jesteś na jej miejscu. Nie wiemy, przez co przeszła i ilu ludzi jej to zrobiło, a teraz miałaby sześć dodatkowych oczu obserwujących ją podczas badania lekarskiego." Esther powiedziała stanowczo i wyraźnie. Ale mówiąc w ten sposób, oczywiście miała rację. Czekanie wydawało się wiecznością. "Nie może tu przeprowadzić żadnych testów. Chciałam tylko, żeby ją zbadał, a potem zabierzemy ją do naszego szpitala. Powinienem był zabrać ją tam od razu, jestem idiotą." mruknąłem do siebie. Nikt mi nie odpowiedział i czekaliśmy w ciszy. Widziałam, jak Luke rzuca mi przelotne spojrzenie. Pewnie zastanawiał się, dlaczego moje serce bije tak szybko. Prawdę mówiąc, bałam się. Nie wiedziałam, jaki werdykt wyda lekarz, a to przerażało mnie ponad wszelką miarę. Po chwili milczenia przerwałam ciszę. Odwróciłam się do moich dwóch towarzyszy, wzięłam głęboki oddech i spróbowałam zebrać się na odwagę. "Myślę, że ona jest moją bratnią duszą... Moja Luna i wasza przyszła królowa." Wyrzuciłam z siebie tak szybko, jak tylko mogłam, nie mając czasu się zamknąć. Nastąpiła kolejna pauza. Oboje wpatrywali się we mnie ze zdumieniem, ale po chwili na ich twarzach pojawiły się szerokie uśmiechy. Luke wyskoczył w powietrze, a Esther zarzuciła mi ramiona na szyję - Wiedziałam! pisnęła w moje ramię. Uśmiechaliśmy się do siebie jak małe dzieci, zupełnie nieświadomi otaczającego nas świata. Mój uśmiech zniknął w momencie, gdy Lewis otworzył drzwi. Czekałam, aż je za sobą zamknie i od razu zaczęłam się niecierpliwić i zadawać pytania. Wiedziałam, że to nie będzie miłe, bo jego mina zdradzała wszystko, ale starałam się nie tracić nadziei. Lewis patrzył na mnie jak oparzony. Spojrzał na mnie z litością w oczach i potrząsnął głową: "Nie mogę". Wyszeptał to tak słabo i przygnębiająco, że byłem bardziej zdezorientowany niż wcześniej. On jest lekarzem. Widział już wszystko. Lewis zacisnął usta, zbierając się na odwagę. "Nie wiem, jak to opisać. Nawet kiedy leczyłem mężczyzn po wojnie .... - przerwał, a ja z niepokojem czekałem, czy będzie kontynuował. "Tak naprawdę nie widziałem jej ciała." Uniosłem jedną brew, a Lewis kontynuował. "To znaczy, widziałem je. Tak, w końcu chciała zostać zbadana. Ale nie spodziewałem się tego, co nastąpi, gdy się rozbierze. Wiesz... nie powinna nigdzie widzieć kawałka nienaruszonej skóry". Spojrzał w górę, by zobaczyć moje oczy. "Więźniowie twojego ojca nie byli tak nędzni. Powiedział cicho, z szacunkiem i strachem. Khol i ja zaczęliśmy wariować. Nie dość, że mój ojciec był fanatycznym, obłąkanym oprawcą, którego sam wolałbym zabić, to jeszcze porównał jej stan do czegoś, do czego zdolny był mój ojciec. Zacząłem się zmieniać, wyć, rozbijać rzeczy, machając wściekle masywnymi łapami. Klikałem zębami na próżno, aż w końcu podbiegłem do okna w korytarzu, wskoczyłem przez nie i pobiegłem w stronę lasu.

Lapena przez przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz