Rozdział 6 - Coś jest w ogrodzie

6 1 0
                                    


Rex odprowadził Ferra pod same drzwi jego komnaty, a fakt, że sypialnia należąca do bruneta znajdował się naprzeciwko wcale nie był wymówką. Blondyn został obdarowany delikatnym pocałunkiem w policzek, zanim wszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko w przypływie zmęczenia. Dopiero teraz dotarło do niego jak bardzo był wyczerpany tym dniem. Do wstania nie zachęciła go nawet pachnąca łazienka, którą powinien wykorzystać przed pójściem spać, ale zapadł w objęcia Morfeusza, zamykając powoli oczy. Chłopak zasnął snem tak twardym, że noc mogła zdawać się tylko minutą. Niestety przespał kolację, o czym przypomniał mu burczący rano brzuch.

Ferr obudził się, leżąc wygodnie owinięty w pościel. Nie miałby nic przeciwko dalszemu polegiwaniu, jednak przez odsłonięte okna wpadały promienie słońca, drażniąc jego oczy, a pęcherz chłopaka błagał o opróżnienie. Blondyn wyskoczył z łóżka, gnając do łazienki, gdzie mógł załatwić naglącą potrzebę. Później wrócił do sypialni, usiadł na łóżku i popatrzył na wygniecione ubrania, które miał na sobie. Był tak zmęczony, że nie pomyślał o tym, by się przebrać. Jednak najbardziej przeraził go lekko zaczerwieniony rękaw koszuli podarowanej mu przez Rexa. Zdjął materiał, przyglądając się poluzowanemu bandażowi oraz zaschniętej krwi otaczającej ranę. Przeszedł do łazienki i zajrzał do naczynia na wodę. Pozostała resztką płynu oczyścił zabrudzoną skórę, a następnie poprawił opatrunek na tyle ile umiał, zapamiętując, żeby poprosić Lorda o pomoc z założeniem nowego. Ferr założył koszulę, uważając na ledwo trzymający się bandaż. W momencie kiedy zapiął ostatni guzik, do pokoju wpadła Rosa. Brunetka mimo wczesnej pory wyglądała olśniewająco. Złota suknia do połowy łydki oraz upięte w kok włosy sprawiały, że nie wyglądała jak typowa Lady, a bardziej jak dziewczyna w jej wieku.

- O świetnie, wstałeś już. Chodź pomożesz mi obudzić Rexa – arystokratka wyciągnęła go z jego sypialni, zatrzymując się pod drzwiami pokoju Lorda. – Coś czuję, że tobie uda się to szybciej niż mnie, a i tak musimy dać ci jakieś nowe ubrania. Spałeś w tych, prawda?

- Właściwie to tak, ale to moja wina, bo przespałem kolację. Bardzo szybko zasnąłem – chłopak przesunął palcami przez włosy. – Dlaczego mi miałoby pójść szybciej?

- Rex ciebie uwielbiam. Nie myśl, że nie wiem co stało się wczoraj, kiedy wyszłam z ogrodu. Mój brat wszystko mi powiedział. Tak nawiasem mówiąc, witamy w rodzinie – Rosa weszła do pokoju bruneta, ciągnąc za sobą jego chłopaka. – Hej braciszku. Wstawaj! Mam tu dla ciebie małą niespodziankę.

Dziewczyna podeszła do okien, odsłaniając ciężkie kotary i wpuszczając do pokoju światło. Ferr dopiero po chwili mógł przyjrzeć się komnacie swojego partnera, kiedy mroczki przestały zasłania mu widok. Na wprost drzwi pomiędzy dwoma oknami stało królewskie łoże zrobione z ciemnego drewna. Masywne kolumienki podtrzymywały zadaszenie ozdobione kwiatowymi ornamentami. Podobne zdobienie znajdowały się także na pozostałych meblach stojących w pomieszczenie oraz na ramach obrazów. Wchodząc w głąb pokoju chłopak zauważył dwa potężne regały stojące po obu stronach drzwi. Z ciemnego drewna zostały wyrzeźbione lwie łapy podpierające półki. Po lewej stronie od wejścia w ścianie znajdowały się drzwi, prawdopodobnie prowadzące do łazienki. Tuż przy oknie stało pięknie udekorowane biurko, tak samo ciemne jak pozostałe meble. Stojące na nim stosy papierów i książek przypomniały Ferrowi o stanowisku jakie piastuje mężczyzna. Najwięcej uwagi przyciągały obrazy wiszące na ścianach. Ręcznie malowane dzieła przedstawiały całą rodzinę Argentów oraz posiadłość widoczną z wielu różnych miejsc. Blondyn przyjrzał się jednemu z rodzinnych portretów wiszącemu nad biurkiem. Rodzice rodzeństwa byli równie piękni jak ich dzieci. Poprzedni Lord Hiem Argent był postawnym mężczyzną z ciemnymi włosami oraz niebieskimi oczami. Sroga twarz pokryta zmarszczkami pokazywała każde zmartwienie, z którym musiał poradzić sobie ten człowiek. Jego żona, Yvon Argent, natomiast uśmiechała się, choć radość uśmiechu nie sięgała jej srebrnych oczu. Kobieta była raczej niską osobą, bardzo szczupłą z jasnobrązowymi włosami. Jej twarzy nie znaczyło wiele śladów starości. Chłopak zamyślił się nad powodem decyzji, które zostały podjęte przez matkę Rexa i Rosy. Stałby tak, patrząc na rodzinny porter, jednak rodzeństwo postanowiło dać o sobie znać.

Iron heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz