Rosa prowadziła go przez długie schody wiodące na pierwsze piętro. Oboje milczeli, starając się przemyśleć nową sytuację, co dało Ferrowi czas na przyjrzenie się nowej pani. Dziewczyna tak jak jej brat miała czarne włosy, opadające falami na plecy. Jasna skóra twarzy, wysokie kości policzkowe oraz pełne usta sprawiały, że wyglądała jak ktoś ze swoim statusem społecznym. Szmaragdowa suknia opinała szczupłą talią niemal jak druga skóra. Poły szaty falowały przy każdym ruchu brunetki, sprawiając iluzję kołyszącego się na wietrze lasu. Tak, bez wątpienia, Rex i Rosa byli do siebie bardzo podobni, odróżniał ich jedynie kolor oczu. U mężczyzny barwa srebra pasująca do diademu na jego głowie, natomiast w spojrzeniu dziewczyny przeważała zieleń. Blondyn doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że oboje z rodzeństwa są niezwykle atrakcyjni, nawet przed tym jak trafił do ich domu, ponieważ każde z nich niejednokrotnie pojawiało się w rodzinnym mieście Ferra.
- To tu będziesz mieszkał – Rosa przywróciła go na ten świat, przerywając jego rozmyślania.
Zaklął pod nosem zdając sobie sprawę, że nie widział drogi jaką tu szli, bo był zbyt zajęty analizowaniem podobieństwa między dwojgiem Argentów. Kiedy będzie chciał tu wrócić będzie musiał zapytać kogoś o drogę albo poprosić Lady, żeby go zaprowadziła. Jednak myślenie o tym w jaki sposób ma znaleźć nowy pokój odeszło daleko, gdy tylko dziewczyna otworzyła dwuskrzydłowe drzwi. Naprzeciwko nich znajdowało się wyjście na balkon oraz wielkie okna wychodzące na ogród. Po prawej stronie od wejścia stało ogromne łóżko, przy którym stare posłanie Ferra prezentowało się bardzo podle. Na szerokim materacu mogłoby spać choćby i pięć osób. Dwa stoliczki nocne znajdowały się po obu stronach łoża. Po drugiej stronie pomieszczenia dumnie stała szafa o dosyć pokaźnych rozmiarach, a bliżej okien ustawiono biurko oraz regał na książki. Podłogę zrobioną z ciemnego drewna zdobił miękki dywan. Wszystkie meble zostały zrobione z jasnego drewna, ostro kontrastując z podłogą. Ściany w jasnozielonym kolorze zdobiło kilka obrazów, głównie przedstawiających posiadłość oraz różne odmiany kwiatów.
Od razu po wejściu oczy Ferra skupiły się na kolejnych drzwiach znajdujących się w ścianie obok łóżka. Odwrócił się do stojącej na korytarzu Rosy.
- Co tam jest?
- Sam możesz zobaczyć – dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo.
Blondyn przekręcił klamkę, uchylając drzwi, a następnie otwierając je na pełną szerokość. W niewielkim pomieszczeniu stała szeroka, kamienna balia do kąpieli, dzban na wodę oraz kamienna toaleta. Zarówno ściany, jak i podłoga zostały zrobione z białego marmuru, przyjemnie współgrając z szarością kamiennych elementów wystroju. Chłopak odwrócił się ze łzami w oczach, ponieważ nigdy nawet nie myślał o tym, że będzie mógł zobaczyć coś takiego, a co dopiero użyć. Domy szlacheckie miały wiele wygód, które dla zwykłego Stellaciana były jedynie marzeniem. Do takich rzeczy należała między innymi kanalizacja.
- Dziękuję, Milady – Ferr przeszedł przez pokój, obejmując Rosę.
- Mówiłam, że nie musisz tak do mnie mówić, ale ten jeden raz ci wybaczę, bo domyślam się jak wyglądało twoje życie – Lady odwzajemniła uścisk. Stali tak przez chwilę, aż blondyn odsunął się ocierając mokre policzki. Wtedy brunetka zaczęła tłumaczyć mu wszystko co powinien wiedzieć. – Zostawiam cię, żebyś mógł się wykąpać. Już zawołałam pokojówkę, która przyniesie wodę ...
- Ja sam mogę to zrobić – zaprotestował chłopak. – Też jestem sługą.
- To prawda, że jesteś, ale twoje obowiązki mają inny zakres – dziewczyna przeszła razem z Ferrem do sypialni i kontynuowała. – Wracając do tego co mówiłam. Wykąp się na spokojnie, a ja w tym czasie pójdę do komnaty Rexa. Powinien mieć jakieś ubrania które będą na ciebie pasowały, ale pewnie przyda się poprosić krawcową, by zdjęła z ciebie miarę. Dostaniesz nowe ubrania.
CZYTASZ
Iron heart
RomanceOsierocony złodziej trafia do dworu lordowskiej rodziny. Zostaje sługą panującego Lorda, przystojnego mężczyzny, który od pierwszego spojrzenia wie co czuje do nowego sługi. Klątwa ciążąca nad obojgiem sprawia, że pragną swojej obecności. Po poznani...