Dalej słyszałem ich, pomimo faktu, że ciemność była wokół mnie. Wymazali mnie wraz ze wspomnieniami tego cholernego starucha, brata osoby, którą kiedyś uważałem za najbliższą mi i mojemu sercu. Tak, mam serce.
Miałem dobre zamiary. Chciałem sprowadzić chaos razem z Stanfordem u mojego boku. Wysztsko przecież szło dobrze. Dogadywaliśmy się jak nigdy. Oba umysły chcące czegoś więcej niż zwyczajni marni śmiertelnicy. Czy pragnąłem tak dużo? Możliwe, lecz czy nie mogę? Czy nie mogę chcieć czegoś od mojego nieśmiertelnego życia?
Gdyby on się ode mnie nie odwrócił. Gdyby tylko dalej byliśmy razem, wszystko skończyłoby się inaczej. On mnie kochał, a ja jego. Wiem to.. wiedziałem to, do póki nie zostałem zesłany tutaj, do tej czarnej dziury. Najpewniej niedługo stanę przed dzieckiem czasu i wtedy mój los będzie przypieczętowany. Trafię tam, gdzie trafiają wszyscy szaleńcy tego wszechświata.
Tak też się stało. Ciemność szybko zmieniła się w biel przez co zamknąłem oczy, a gdy je otwarłem stałem, a bardziej, lewitowałem, przed ogromnym dzieckiem.
- Billu Ciperze, za próbę zawładnięcia światem ziemskim twoje moce zostają ci odebrane oraz zostajesz zesłany do Więzienia Czasu. Na wieki wieków. Amen. - przemówił i tak też się stało. W mgnieniu oka znalazłem się w ciemnej szarej celi.
Od tego momentu wszystko się zmieniło.
Nie mogłem już podróżować sobie po uniwersach, nie mogłem korzystać z moich mocy, nie mogłem widzieć Stanforda... Wiem, że mógłbym zmienić jego zdanie. Wiem, że bylibyśmy jeczze razem, gdyby tylko udało mi się go przekonać, gdybym tylko miał moce, gdybym tylko dał radę wrócić.. Nigdy nie czułem się tak zdesperowany.. to dziwne. Czy zaczynam odczuwać ludzkie emocje?
Codzienna rutyna przygniotła mnie, a najbardziej moją psychikę. Gdy byłem na wolności i miałem swoje moce, każdy mój dzień był inny. Tego dnia piłem sobie wino z jakimś stworem, drugiego niszczyłem sobie czyjeś życie, trzeciego mieszałem w głowie jakiegoś kurdupla.. nigdy nie było tak samo, a teraz? Teraz tylko wstaje, jem, spacer, jem, śpie, wstaje, jem, spacer, jem, śpie, wstaje, jem, spa- NOSZ KURWA ILE MOZNA. Ile jeszcze razy muszę jesc tą samą papkę, ile jeszcze razy muszę wiedzieć to samo jedno drzewo, ile jeszcze razy musze patrzeć na mordy tych wszystkich potworów!?
Czuje jakby zaraz miałoby mnie coś trafić. Czemu musiałem tak skończyć. Czemu musiałem trafić na te małe smarkacze. Czemu tak to się skończyło..
Tęskniłem za nim.
Tęskniłem za Stanfordem bardziej niż myślałem że będę.
Czemu ja to zrobiłem.
Czemu ja.
Czemu.
CZYTASZ
Moja Historia.
FanfictionSans, stworzyłem to konto by cię odnaleźć. Dalej siedzę w tym pierdlu, ale za dobre zachowanie dostałem telefon. Proszę, odezwij się.