Jestem mistrzem fabuły, zaufajcie mi.

10 1 7
                                    

 To jest tak durne, że nie mogę.

W momencie, w którym wychodziła z łazienki zazgrzytał klucz w zamku. Ale w drzwiach nie stanął Jack, tak jak mogłaby się tego spodziewać. Próg jej pokoju przekroczył brunet o wyciętym uśmiechu i z obrzydliwym, perwersyjnym wzrokiem wlepionym w jej osobę. Błyskawicznie się cofnęła do łazienki zamykając za sobą drzwi na zasuwę i przylegając do nich plecami. Co on tutaj robił?! Przecież Jack mówił, że tu nie przyjdzie.

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. KURWA!!! Mam przejebane — to jedyne co chodziło jej teraz po głowie, gdy gorączkowo rozglądała się po łazience w poszukiwaniu czegoś co mogło jej posłużyć za broń.

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Więcej KURWA.

— Oj kotku, czemu uciekasz? Ja chcę się tylko zabawić — oznajmił ochrypły głos pod koniec zdania przechodząc w obrzydliwy rechot.

Nie. Po prostu nie.

Po chwili coś ciężkiego łupnęło w drzwi. Po plecach dziewczyny przeszedł zimny dreszcz. Rozejrzał się jeszcze raz po łazience. Jej uwagę przykuł jej własny wzrok patrzący na nią z lustra. Lustro. Jeżeli je rozbije, któryś z odłamków może nadać się na broń. Chwyciła szczotkę z blatu i z całej siły uderzyła w gładką powierzchnię. Szkło kaskadą posypało się na blat. W pośpiechu odgarniała kawałki szukając takiego, który mógłby się nadać. W końcu chwyciła odpowiedni. Ale nie mogła do tak użyć, musiała czymś owinąć część za, która będzie trzymać aby się nie pokaleczyć. Podbiegła do szafki i wyjęła z niej bandaże. Znów coś łupnęło w drzwi, a te niebezpiecznie się wygięły. Momentalnie znalazła się pod nimi, barykadują je własnym ciałem i jednocześnie owijając bandaż dookoła szkła.

— Kotek, a może po prostu mi otworzysz i przestaniesz udawać taką niedostępną? — wysyczał złowrogi głos zza drzwi.

— Zapomnij! — warknęła napierając jeszcze bardziej na drzwi.

Przygryzła wargę wpatrując się tępo w ścianę. Podświadomość podrzucała jej za dużo możliwych zakończeń tego zajścia i w każdym z nich nie kończyła dobrze. Czuła jak gorące łzy spływają po jej policzkach, a jej serce wali jak oszalałe.

Prawie podskoczyła gdy z głośnym łupnięciem otworzyły się drzwi. Jednak nie były to te od łazienki, a od pokoju. Prawie w tym samym momencie dało się słyszeć wściekły damski głos. Miała wrażenie, że skądś go kojarzy ale tak szumiało jej w uszach, że nie była w stanie się na niczym skupić. Pomimo to nie ruszyła się ani o milimetr, dalej napierając całym swoim ciężarem na drzwi. Nie zauważając nawet jak w pokoju ponownie zapanowała cisza.

Jak nie pisaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz