Rozdział 24 - Konfrontacja

4 1 0
                                    

Tetsuya

Kiedy wyszedłem z budynku, walczyłem z jeszcze szaleńczo bijącym sercem, żeby je nieco uspokoić. Kiba również dawał mi popalić, ciągnąc smycz i chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Nie powinienem się przecież denerwować, byłem przez wiele lat żonaty, a peszyłem się i przeżywałem jak nastolatek, że w moim domu jest młoda kobieta. Mój psi przyjaciel patrzył na mnie podejrzliwie i z pewnym osądem w oczach. 

– Ja tam nie wiem, co ty masz na myśli, więc się tak na mnie nie patrz – mruknąłem, przywiązując go do słupka przy sklepie, chociaż wiedziałem, że nie było to potrzebne.

Już w czasie drogi tutaj układałem w głowie listę zakupów, zastanawiając, co wpisałabym tam moja żona, gdyby znalazła się gdzieś bez żadnych zapasów. Była żona, poprawiłem się zaraz w myślach. Chwilę zajęło mi skompletowanie całości, zwłaszcza że Kiba raz po raz szczekał, żeby zmusić mnie do szybszego działania. Sprzedawca przyglądał mi się podejrzliwie i chyba chciał coś powiedzieć odnośnie mojego czworonoga, ale stwierdził, że jest zbyt późna godzina, aby się w cokolwiek wtrącać i po prostu wrócił do przeglądania jakiegoś magazynu. Czułem jednak, że odprowadza mnie uważnym wzrokiem. 

– Wiesz, że jak szczekasz, to zwracasz na siebie uwagę? – rzuciłem do Kiby, kiedy odwiązywałem smycz. – Wracamy. 

Ten pies oszalał na punkcie tej dziewczyny, ale czy to samo nie dotknęło też mnie? Lucretia podkreślała, że w sumie się nie znamy, co oczywiście było prawdą. Jednak jedno spotkanie z nią wystarczyło, żebym czuł się przygnębiony, gdy wtedy nie przyszła, a potem zrozpaczony, gdy okazało się, że zaginęła. Próbowałem szukać jej na własną rękę i uzyskiwać jak najwięcej informacji od kolegów, którzy zostali przydzieleni do sprawy, ale dostali zakaz rozmawiania ze mną na ten temat. 

Cierpieliśmy z Kibą razem. I wcale nie chodziło o obietnicę, którą mi złożyła tamtego dnia, ale ona chyba bardzo się to tego przywiązała. Owszem potrzebowałem porozmawiać z kimś o rozwodzie, moim małżeństwie, wszystkim co przeżywałem w tym okresie bez oceniania i orzekania z czyjej winy nastąpiło rozstanie. Chciałem ją znowu spotkać i poznać, odkrywać na nowo kobietę z takim zainteresować i zaintrygowaniem. Zakochałem się od pierwszego wejrzenia? Przecież to niedorzeczne, zaśmiałem się w duchu. Czy mogłem z pewnością temu zaprzeczyć? 

Pomyślałem o tym, co musiała przeżywać jej rodzina i zastanawiałem się, dlaczego nie chciała się z nimi od razu spotkać. Pomimo tego uważałem, że należy im się wiedza, gdzie się znajduje i że jest w pobliżu, bezpieczna. Zresztą dzwoniła do swojego ojca z mojego telefonu, więc była to kwestia chwili, jak dowie się, do kogo należy ten numer. Wyciągnąłem telefon i w wiadomości poprosiłem Davida Parkera o spotkanie następnego dnia rano przed komisariatem. Zamierzałem i tak wziąć wolne, aby pobyć z Lucretią. 

Tamtego dnia, gdy się poznaliśmy, miałem wrażenie, że kiedy się uśmiechała, to zawsze krył się pod tym smutek. Czułem, jakby była czymś zmęczona, pewnie chodziło o to ciągłe ukrywanie się i kłamanie, dlatego pozwoliłem się jej wygadać, a z każdym słowem byłem nią coraz bardziej zaintrygowany. A poza tym to była piękna, urocza młoda kobieta, którą los postawił mi na drodze. Nie planowałem rzucić wtedy śnieżki w jej stronę ani zachęcać Kiby, aby zrobił coś, żeby zwrócić jej uwagę. 

Upomniałem mojego psa, by był cicho, kiedy wróciliśmy do mieszkania. Było za spokojnie, dlatego spojrzeliśmy po sobie z Kibą, obawiając się jednak, że dziewczyna mogła zniknąć. Odetchnąłem z ulgą, kiedy zobaczyłem, że zasnęła na kanapie. Nie chciałem jej budzić i przestraszyć, ale przyglądałem się jej przez chwilę z uśmiechem, walcząc z pragnieniem, by wyciągnąć rękę i odgarnąć delikatnie kosmyk włosów, który przykrywał jej policzek. Moja była żona przez całą naszą znajomość miała krótkie włosy i zawsze żałowałem, że nie mogłem sobie pozwolić na taki gest wobec niej. 

Zagubiony umysłOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz