Lucretia
Chciałam się ukryć, więc szybko uciekłam do sypialni i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Znowu oddychało mi się ciężko, usiadłam na podłodze, opierając się o ścianę i uderzałam w nią głową. Płakałam i brzydziłam się sobą. Moja moc mogła tylko początkowo zwalać z nóg, ale nie powinna sprawiać silnego bólu, poza szkodą moralną oczywiście. Tym razem jednak chciałam, żeby Hyacinth czuł każdą sekundę mojej obecności w swoim umyśle. Chciałam, żeby cierpiał... Boże, co ja zrobiłam?! Spojrzałam na swoje drżące ręce i przypomniało mi się, co chciałam zrobić wiele lat temu, tamtej pierwszej nocy w domu Parkerów. Nie powinnam się wtedy zawahać, czemu Victor mnie wtedy powstrzymał? Nadszedł czas na dokończenie dzieła?
Z letargu wyrwało mnie delikatne pukanie do drzwi, dopiero wtedy dotarło do mnie, że Kiba od dłuższego czasu piszczy i drapie w drzwi.
– Lucretia, wpuszczę do środka Kibę, żeby cię przypilnował, dobrze? – powiedział Tetsuya zmartwionym tonem, nieco przytłumionym przez drzwi. Jednocześnie, gdy tylko się lekko uchyliły, pies już przeciskał się do środka.
Kiba usiadł przede mną i chwilę się we mnie wpatrywał, po chwilę zaczął lizać moją twarz, jakby próbował wyczyścić ją z łez. Powstrzymałam go po chwili i odsunęłam od siebie, nie wiedziałam, czy nasze więzi powinny się zacieśniać.
– Ja nie wiedziałem, że ty możesz być taka straszna – powiedział, próbując znowu się do mnie przybliżyć. – Przepraszam, że cię nie broniłem, ale sam się ciebie bałem.
– To ja powinnam przeprosić, że cię przestraszyłam. – Ukryłam twarz w dłoniach. – Jestem potworem.
Poczułam za chwilę jego łapę na swojej ręce, podniosłam wzrok, prosił, żebym tak nie myślała i domagał się głaskania. Uległam mu w końcu, zadziałało to nieco uspokajająco, kiedy moja dłoń zanurzała się w jego miękkim futrze. Kiba położył głowę na moich udach i próbował mi pomóc, jak umiał, samą swoją obecnością.
– Wiesz, o czym mówił twój pan? – zapytałam. – O tym dokończaniu spraw?
– A tak – przypomniał sobie pies. – Już kiedyś ten facet tu przyszedł i się pobili, ale mój pan się w ogóle nie zmęczył. A ten twój brat to cienias tak w ogóle.
– Więc to tak – odparłam i przestraszyłam się, gdy usłyszałam znowu otwierające się drzwi.
Zamknęłam oczy, ale nie usłyszałam kroków.
– Spokojnie nie wejdę – powiedział Tetsuya. – Ale wypij i zjedz coś. Ja będę siedział po drugiej stronie.
Uniosłam nieco powieki i zobaczyłam tylko jego dłonie z parującym kubkiem herbaty. Kiedy go przyjęłam, zaraz podał mi talerz z kanapkami.
– Dziękuję – Uświadomiłam sobie, jak byłam głodna i przyjęłam poczęstunek ze szczerą wdzięcznością. – I przepraszam za kłopot.
– Przestań – odpowiedział. – Mogę zostawić otwarte drzwi, żeby łatwiej nam się rozmawiało? – zapytał i odetchnął wyraźnie z ulgą, kiedy się zgodziłam. – To ja powinienem przeprosić. Twój brat znalazł się tutaj przeze mnie.
– Co masz na myśli? – Nie chciałem go o nic oskarżać, ale poznać prawdę. Nie wiedziałam tylko, co tak naprawdę się wydarzyło.
– Rano poszedłem spotkać się z twoim ojcem – oznajmił. – I tak doszliby po numerze, że dzwoniłaś do niego z mojego telefonu, a cóż wydawało mi się, że powinien wiedzieć, że jesteś bezpieczna. Pisałem do niego przed chwilą, czuł się tak kiepsko, że poprosił Hyacintha, żeby go podwiózł na spotkanie ze mną, ale sądził, że tylko go wyrzuci i wróci do domu. Najwyraźniej musiał usłyszeć, że tu jesteś i przyjechał cię uratować z moich łap – zaśmiał się delikatnie.
CZYTASZ
Zagubiony umysł
RomanceGdyby ktoś przeprowadzał ankietę wśród małych dzieci z pytaniem, jaką super moc chciałyby posiadać, to Lucretia Jones-Parker z pełnym przekonaniem odpowiedziałaby, że żadnej, bo „posiadanie super mocy jest do dupy". W wieku nastoletnim twierdziłaby...