-Ashley, jedziesz z nami dzisiaj do babci?- zapytała mama przy śniadaniu.
- Babcia mówiła że będziemy się husiać na huśawce!- wykrzyknął entuzjastycznie Michi, mój młodszy brat.
- Pewnie że jadę. A o której?
- Koło piętnastej.
-Spoko.- powiedziałam po czym wsypałam kilka łyżek kakao do kubka.
- A ktoś jeszcze będzie?- zapytałam bo domyśliłam się że babcia jeszcze kogoś zaprosiła.
- Rayan i Thomas.- powiedział tata. Ucieszyłam się bo bardzo dawno nie widziałam Raya a wujka Thomasa jeszcze dłużej.
- To fajnie.
Gdy po kilkunastu minutach zjadłam śniadanie poszłam do pokoju żeby się ogarnąć.
Założyłam pierwsze lepsze ciuchy. Był kwiecień, więc pogoda była dość zmienna, uznałam więc że najlepszym wyborem będzie improwizacja. Wyszło na to że miałam na sobie czarną bluzę i jeansy. Jak zwykle, nic nowego.
Następnie usiadłam na krzesełku przy toaletce i zaczęłam się malować. Jako że nie zbyt mi się chciało tylko zakryłam kilka pryszczy korektorem, dałam troszkę różu na policzki, pomalowałam rzęsy i dałam rozświetlacz w kąciki oczu. Wydawało się dużo a praktycznie nie było tego widać. Gdy byłam gotowa poszłam na dół i wyszłam z Michim na podwórko. Chłopczyk chwilę pojeździł dużym zdalnie sterowanym autem ale po chwili mu się znudziło i wróciliśmy do środka. Po powrocie poszłam z powrotem do siebie i położyłam się z słuchawkami na uszach na łóżku, chwilę później do mojego pokoju zapukała mama.
-Położysz go na chwilę? Mało spał w nocy.- poprosiła stojąc w progu z trzylatkiem na rękach.
-No, daj go tu. Michi, chodź.- poklepałam materac koło siebie. Blondyn błyskawicznie znalazł się na łóżku i przytulił się do mojego brzucha. Chwilę później już spał, a ja przeglądałam instagrama. W słuchawkach leciała mi bardzo smętna muzyka i to sprawiło że zasnęłam nie myśląc zbytnio o tym że na pewno rozmarzę makijaż.
Obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Ash,jesteście gotowi?- Zapytał tata wchodząc do pokoju.
- Tak, która jest w ogóle godzina?
- W pół do trzeciej.- powiedział- Masz pięć minut, czekamy w samochodzie.- powiedział biorąc śpiącego chłopca na ręce.
- Okej.- Powiedzialam i wyskoczyłam z łóżka. Po chwili byłam już gotowa i wsiadłam do auta.
Po półgodzinnej podróży dojechaliśmy do domu babci gdzie już stało zielone audi Rayana.
-Babcia!- wydarł się Michi widząc kobietę z na werandzie. Zaczął biec w jej stronę i po drodze potknął się i się wywalił. Na szczęście twardy z niego zawodnik, bo podniósł się z ziemi i pobiegł dalej.
- Cześć kochanie! - odkrzyknęła staruszka równie głośno co jej wnuczek.
-Hej, babciu- pocałowałam ją w policzek.
-Hej.- kobieta mnie przytuliła. Gdy już się wyściskałyśmy weszliśmy do środka gdzie siedział Ray i wujek Thomas.
- Hej.- przywitałam się z chłopakami.
- Hej,młoda.- Powiedział wujek.
-Siema- Mruknął Rayan szczerząc się do telefonu. Widząc że mój kuzyn jest zajęty postanowiłam pogadać z babcią i wujkiem.
- Jak tam w szkole Ashley?- zapytała babcia.
- Dobrze i mam nadzieję że dostanę się na jakieś w miarę przyzwoite studia.
- Na pewno ci się uda kochanie.- zapewniła mnie babcia i podeszła do mebli żeby nalać wszystkim zupę.
- A na jaki kierunek chcesz iść?- zapytał wujek.
-Nie wiem czy na pewno ale chyba rachunkowość czy coś tego typu.
- Ooo ja na to idę- odezwał się nagle mój kuzyn. Przez to, że zrobił sobie rok przerwy mogliśmy startować w tym samym czasie.
- Moglibyście razem zamieszkać w akademiku albo wynajęłoby się jakieś mieszkanie. - wtrącił mój tata
- Zajebisty pomysł- prawie wykrzyknął chłopak
- Rayan, kochanie słownictwo. - upomniała go babcia. Po mimo tego że miał prawie dziewiętnaście lat babcia cały czas go upominała o przekleństwa.
- No fajnie by było razem mieszkać.- powiedziałam uśmiechając się do kuzyna.
- No i super, macie plan. Teraz tylko pozostaje wam dostać się na tą uczelnię- powiedział mój tata.
- Kochani przełóżcie tą rozmowę na później, teraz jemy.- powiedziała babcia kładąc talerze z zupą na stole. Pół godziny później wszyscy oprócz mnie i Raya usiedli na narożniku przed telewizorem, a my wyszliśmy na podwórko. Usiedliśmy na ławce ma werandzie i siedzieliśmy chwilę w ciszy.
- Chcesz?- zapytał chłopak podsuwając mi pod nos paczkę papierosów.
- Ta, dzięki.- powiedziałam wkładając jednego między wargi.
- Masz- powiedział podając mi pomarańczową zapalniczkę.
- Dzięki.
Chwilę później zaciągnęłam się tytoniem.
-Rodzice pozwalają ci palić?- zapytał nagle chłopak.
- Tak. To znaczy, nie wiedzą że czasami palę- mówiąc "czasami" miałam na myśli praktycznie każdy wieczór który spędzałam z papierosem w ustach na parapecie mojego pokoju przy otwartym oknie.
- A spoko. A to w ogóle chciałabyś ze mną zamieszkać? W sensie na czas studiów.
- Uważam że to serio zajebisty pomysł, mój nowy współlokatorze.- powiedziałam uśmiechając się do niego.- Tylko trzeba znaleźć jakąś dojebaną chatę.
- Z tym akurat nie powinno być problemu bo mój ojciec ma zajebiste mieszkanie w centrum. Jest z tamtąd blisko w sumie do każdego miejsca w mieście.
- To fajnie. Na wakacjach byśmy mogli się już przeprowadzić- powiedziałam zadowolona.- Albo nawet szybciej.
- No to ustalone. - powiedział po czym wstał i przydeptał butem papierosa, którego wcześniej rzucił na ziemię. Ja chwilę jeszcze posiedziałam dopalając mojego papierosa ale po chwili zrobiłam to samo co mój kuzyn i wróciłam do domu babci. Później babcia podała nam deser a gdy już się ściemniało pojechaliśmy do domu. Po powrocie poszłam się wykąpać. Gdy skończyłam chciałam jeszcze zapalić ale moje lenistwo mi na to nie pozwoliło i ostatecznie położyłam się do łóżka i owinęłam się kołdrą włączając wcześniej jedną z moich ulubionych playlist. Chwilę później zasnęłam.★★★★★★★
Witam, na wstępie chciałabym zaznaczyć że żadna ze mnie pisarka, więc sorki za jakieś ewentualne błędy. Dajcie koniecznie znać, jak wam się podoba prolog. Pozdro dla was 💪
CZYTASZ
Is that you?
Ficção AdolescenteSiedemnastoletnia Ashley Sheen pewnego dnia spotyka swojego dawno nie widzianego kuzyna. W celu odnowienia znajomości postanawia rozpocząć studia, na tej samej uczelni co on i przeprowadzić się z nim do mieszkania należącego do jego ojca. Po poznani...