Fatui?

5 0 0
                                    

   Do tego rozdziału musiałam użyć kilka skrótów:
[Tuk]- twoje ulubione kwiatki,
[Tub]- twoja ulubiona barwa / kolor
______________________________________

       Po dość długim spacerze nareszcie dotarliśmy do naszego mieszkania. Szybko zjedliśmy kolację i po kolei zaczęliśmy zajmować łazienkę. Gdy przyszła kolej na mnie żeby się wykąpać usłyszałam że mnie obgadują. Postanowiłam że nie będę podsłuchiwać.( tej rozmowy nie słyszysz! )
- Chciałbym niedługo zabrać Y/n w jakieś ciekawe, ale żeby miało związek z nią miejsce. Możecie mi powiedzieć co szczegółowo lubi?- powiedział Kazuha.
- Lubi kwiaty [tuk], lubi przebywać w cichych miejscach i uwielbia zachody słońca- powiedział Xiao, a Hu Tao dodała.-  Uwielbia również barwę [tub], oraz lubi przechadzać się po plażach.
- Dziękuję za pomoc...- powiedział Kazuha, a ja w tym momencie wyszłam z łazienki.
- To co robimy?- zapytałam, choć sama nie miałam żadnego pomysłu.
- Zagrajmy w butelkę!- zaproponowała  Hu Tao. Chciałam zaprotestować ponieważ zawsze ta gra kończy się tragicznie ale Kazuha i Xiao chcieli grać więc nie miałam innego wyjścia. Butelka najpierw wylosowała Hu Tao.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie.
- Czy masz aktualnie plan pogrzebania Qiqi?- zapytałam i równocześnie trochę się śmiejąc bo odpowiedź wydaje mi się oczywista.
- Tak...
- Kto to Qiqi?- zapytał niedoinformowany Kazuha.
- To zombie które powinno być w trumnie a nie jest- Powiedziała zdenerwowana dyrektorka. Wróciliśmy do dalszego kręcenia butelki. Wylosowała Kazuhę.
- Wybieram pytanie- odpowiedział moim zdaniem mądrze bo Hu Tao potrafiłaby wymyślić złe wyzwania.
- Czy kochasz Y/n?- zapytała uśmiechając się do mnie.
- To chyba oczywiste że tak. Myślałem że raczej Xiao zada podobne pytanie.
- Nie jestem przecież taki zły!- wkórzył się Xiao.
- Dobra nie kłóćcie się. Patrzcie, teraz butelka wylosowała Xiao- uspokoiłam tę dwójkę.
- A zatem wybieram wyzwanie. 
- Załóż swoją maskę i użyj mocy adepti- powiedział Kazuha,  dziwne wymyślił te wyzwanie. Po chwili obok Xiao była mroczna atmosfera. Xiao nie lubi nosić maski więc szybko ją zciągnął. Następną osobą którą wylosowała butelka to ja. Poprosiłam o wyzwanie. Xiao raczej nie wybiera dziwnych zadań. Jednak się myliłam.
- Pocałuj Kazuhę- powiedział zawstydzony Xiao. Kazuha też się lekko zaczerwienił a Hu Tao wyglądała jak by wstrzymywała się od śmiechu.
- Dziwne to wyzwanie- mówiąc to podeszłam do chłopaka i szybko dałam mu małego całusa. On na mnie popatrzał przez chwilę i rozczochrał mnie po włosach. Na tym skończyliśmy grę w butelkę i poszliśmy spać. Goście zajęli nasze łóżka i poszłam z Kazuhą w stronę kanapy. Problem był taki że posiadaliśmy tylko jedną kanapę. Na szczęście udało nam się ją rozłożyć żeby starczyło na dwie osoby. Mieliśmy tylko nadzieję że dzisiejsi goście nie zauważą że śpimy razem i sobie czegoś nie wymyślą. Szczeże mówiąc to nie chciałam spać z nim w jednym posłaniu, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz. Na kanapie było bardzo wygodne i szybko zasnęłam.
       Rano obudziłam się i zauważyłam że Kazuha bardzo się do mnie przytuliła przez sen. Bardzo mocno mnie trzymał że nie było mowy o wyjściu z łóżka. Więc westchnęłam próbójąc jakoś się wydostać. Niestety usłyszałam otwieranie się drzwi z pokoju gdzie spała Hu Tao i Xiao. Zaczęłam udawać że jeszczę śpię. Wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam, mianowicie Kazuha szybko się "obudził" i wstał idąc szybko do kuchni udając że gotuje. Usłyszałam rozmowę Kazuhy i jak się okazało Xiao.
- Wcześnie wstajesz. Zawsze tak masz?- zapytał Xiao.
- Czasami... a Ty to co? Zawsze o wschodzie słońca wstajesz?
- Tak, jako Yaksha muszę rano pozbyć się demonów. Więc mam taki nawyk.
- Aha, co chcesz na śniadanie?- zapytał Kazuha otwierając lodówkę.
- Migdałowe tofu.
- Nie umiem tego gotować, a Ty umiesz?
- Nie, ale Y/n umie.
-  To pójdę ją obudzić. A właśnie, co to był za pomysł z wyzwaniem żeby mnie pocałowała?
- Chciałem sprawdzić czy się już całowaliście. Wyszło że raczej tak.
- Masz dziwne pomysły- mówiąc to podszedł do mnie i się do mnie przytulił. Ostatnio potrzebuje dużo czułości. Oczywiście zaczęłam udawać że się dopiero co obudziłam i również przytuliłam chłopaka. Cicho do niego powiedziałam:
- Wcześniej jak mnie przytulałeś to nie spałeś prawda?
- Pewnie że nie spałem- powiedział z lekkim przebigłym uśmiechem i dodał- Chciałem zobaczyć twoją reakcję, i choć zrobić Xiao tofu.
- To jest migdałowe tofu!- powiedział wkurzony chłopak. Ahhh... Z nim tak przez całe życie. Jednak zrobiłam mu te tofu jak chciał. W tym czasie nawet Hu Tao się obudziła. Zjedliśmy szybko śniadanie i goście szykowali się do powrotu. Hu Tao powiedziała że bardzo wygodne mam łóżko i czeka na informacje apropo mojego powrotu. Nadszedł czas na odprowadzanie Hu Tao i Xiao na statek.
          Gdy dotarliśmy na miejsce przytuliłam przyjaciół na pożegnanie.
- Do zobaczenia, cieszę się że jesteście parą- Powiedziała Hu Tao wchodząc na statek. Potem szybko popłyneli i już ich nie było.
- A więc, rano gdy chciałam wstać celowo mi przeszkadzałeś?
- Tak, a Ty celowo udawałaś że śpisz?
- No tak. Gdyby Xiao nas tak zobaczył bylibyśmy martwi.
- Tak, tak. A teraz może wykorzystamy fakt że jesteś jeszcze w Inazumie i pójdziemy może na grób Tomo?
- Bardzo chętnie- powiedziałam radośnie i zaczęliśmy iść w tym kierunku.
       Bardzo długo szliśmy do puki nie zauważyliśmy odziału fatui. Szybko ukryliśmy się w pobliskim lesie i obserwowaliśmy fatui. Jak zdążyłam zauważyć na czele dowództwa stał szósty fatui Harbingers w skrócie Scaramouche. Słyszałam w domu opowieści o jego okrótności, i łatwo mylnym pięknym wyglądzie. Chociaż co do tego bym nie powiedziała że jest ładny, Kazuha jest lepszy. Szczeże Scaramuche przypomina takiego małego grzyba, albo trochę kota. Kazuha wyszeptał mi do ucha żebym szła za nim i szybko się wycofaliśmy. Oczywiście nie mogło być tak pięknie i jeden z fatui nas usłyszał. Poczułam na sobie mrożące spojrzenie szóstego grzyba fatui, i zaczęłam biec przed siebie jak najszybciej. Jak się okazało Kazuha użył anemo i podniósł się na gałęź drzewa. Chciałam zrobić tak samo ale nie wyszło i upadłam na ziemię, poczułam mocne pociągnięcie za ramię. Był to jeden z fatui i ciągnął mnie w stronę oddziału fatui. Najpierw próbowałam się wyrwać ale to tylko go zdenerwowało i wziął mnie pod pachę. I tak oto zostałam rzucona pod same nogi Scaramucha i myślałam już o najgorszym.
- Ehh... ludzie są głupi. A więc podsłuchiwałaś?- zapytał Scaramuche. Moją uwagę przykuło to że mówi o ludziach tak jak by do nich nie należał.
- Nnie... ja chciałam tylko przejść, a to że widziałam że tam stacie chciałam przejść obok- powiedziałam jąkając się z stresu.
- Gdzie jest twój koleszka?- zapytał znurzonym głosem.
- Byłam sama- skłamałam, bo przecież nie wydam swojego chłopaka.
- Masz mnie za frajera? Hej, przynieś nóż to może coś podziała- powiedział Grzyb na co zamarłam.
- Ej! Nie, ja mówię prawdę nic nie zrobiłam, nic nie słyszałam! W imię Moraxa, przyrzekam!- zaczęłam już prawie płakać.
- Jak przestaniesz ryczeć to może ujdziesz z życiem- i dodał bardzo cicho- jak narazie...
-...- nigdy nie byłam postawiona w tak niefortunnej sytuacji. Niestety nic teraz nie mogę zrobić bo w przeciwnym razie skończę z rąk szóstego Harbingera. Teraz jedyne co mi pozostało to słuchanie się Scaramucha i zorganizowanie planu ucieczki.
        Był już wieczór i siedziałam na trawie z związanymi rękoma. Pilnowali mnie agęci fatui i dostali zakaz odzywania się do mnie. Za każdym razem gdy próbowali mi jakoś pocisnąć słownie to było słychać przeklinającego na całe gardło krzyczącego Harbingera. Nie dostałam tutaj kolacji i raczej będę spać na ziemi. Zastanawiało mnie co się stało z Kazuhą. Może przyjdzie mi na ratunek? Oparłam się o drzewo i zasnęłam.
       Obudził mnie niemiły głos Scaramucha.
- Wstawaj! To może śniadanie dostaniesz- powiedział zdenerwowany na sam poranek Harbinger. Oczywiście nie miałam za dużo do gadania więc wstałam i udałam się na zbiórkę. Nawet dostałam śniadanie, może nie jakieś najlepsze, bo była to zupa trochę nie smaczna.
- Po co jestem wam potrzebna? Czy nie możecie mnie puścić wolno a ja przemilczę sytuację?- zapytałam spokojnie Harbingera.
- Pewnie, idź! Może jeszcze słonia kupisz. Ehhh... dlaczego akurat ja? Mamy za mało agentów fatui więc wykonasz kilka misji dla nas a potem Cię puścimy. Albo... że wolisz żebym Cię zabił?- zapytał Scaramuche z lekkim uśmiechem gdy proponował mi śmierć.
- Wolę chyba wykonać misję...- dodałam niepewnie, a kapelusznik rozwiązał mi ręce. Może nie będzie aż tak źle? Moją pierwszą misją ma być rozmowa biznesowa, ma w niej uczestniczyć również scaramouche. Ja mam być dla bezpieczeństwa i pilnować czy nikt nic nie kąbinuje. Na szczęście misja udała się bezbłędnie, a Harbinger jak zauważyłam zaczął mnie lepiej traktować. Gdy wróciliśmy do bazy przybiegł do nas jeden z agentów fatui.
- Mój panie, Pan Childe przyszedł do Ciebie w sprawunkach.
- Nie miał innego ciekawego zajęcia niż przeszkadzanie mi w pracy?!- i już się zdenerwował Scaramuche. - Ty! Pilnuj jej, a ja idę do niego.
- Tak jest!- odpowiedział agent. Szczeże myślałam że mi trochę zaufał Scaramuche ale jak się okazuje najwyraźniej nie.
- Sprawiasz jakiś problem?
- Nie zbyt, po prostu Harbinger mi chyba nie ufa...
- Przejdzie mu. Jak długo pracujesz w fatui?- zapytał. Jak na złoczyńcę z fatui to jest bardzo sympatyczny. Zdziwił mnie tylko tym pytaniem bo nie wiem co odpowiedzieć.
- Tak naprawdę to można powiedzieć że zostałam tutaj wzięta siłą.
- Rozumiem, planujesz ucieczkę?
- Przeciesz Ci nie powiem- odpowiedziałam oburzona. Może jeszcze mu wydam Kazuhę?! A właśnie... ciekawe co u niego.

~~ z perspektywy Kazuhy ~~

       Widziałem jak brali Y/n ze sobą. Musiałem coś zrobić ale co? To jest oddział potężnego fatui harbingera. Odbicie dziewczyny to jak samobójstwo, pewna śmierć. Po dłuższym siedzeniu na drzewie i obserwacjach Y/n raczej narazie jej nie zabiją. Nie mam innego wyjścia... muszę poprosić o pomoc Heizou. Na prawdę nie przepadam za jego charakterem, ale on jest świetny w rozwiązywaniu problemów i za to go szanuje. Mam nadzieję że Y/n sobie jakoś poradzi.
          Dotarłem do Tenryou Komisji i poprosiłem o zobaczenie się z Heizou.
Po chwili chłopak przyszedł.
- Co Cię tu sprowadza? Też mam pracę wiesz? Ale chyba jest to coś poważnego bo zazwyczaj przechodzisz szerokim łukiem od tego miejsca, oraz zawsze wszędzie zabierasz ze sobą Y/n.
- Fatui ją złapali. To oddział Scaramucha, słynie ze swojego okrucieństwa więc nie wiem ile tam wytrzyma. Podejrzewają ją o podsłuchanie jakiejś rozmowy.
- Rozumiem... wymyślę jak najszybciej jakiś plan odbicia.

~~ z perspektywy Y/n ~~

       Postanowiłam że wykorzystam miłego fatui, musiał.mi tylko najpierw zacząć ufać. Udało się! Więc wdrożyłam w życie kolejną fazę planu.
-To ja pójdę do łazienki, i zaraz wrócę- każdy by się skapł że idę zwiać, lecz on ewidętnie zapomniał że ma mnie pilnować. Myślałam że już uda mi się uciec, przemieżając kolejne korytarze, ale niestety miałam takie "szczęście" że na mojej drodze stanął przede mną Scaramuche z Childem. Oczy mi się otworzyły jak pięć złotych i Harbinger też się zdziwił z mojej obecności, lecz po chwili było widać zdenerwowanie na jego twarzy. Chwycił mnie z całej siły za rękę i powiedzał.
- Ucieczka Ci się wymażyła?! Teraz inaczej się pobawimy!
- Kto to?- zapytał dwunasty Harbinger.
- Nie wtrącaj się!!!- ryknoł Scaramuche. I ciągnąc mnie za sobą chciał odejść.
- Nie musisz się nią przejmować. Mogę się nią zająć na jeden dzień?
- Tsarico dlaczego akurat ja? Nie będziesz mi zabierał pracowników!
- Ale skoro chciała uciec to raczej jest więźniem- dodał drocząc się Child.
- Albo rób jak uważasz, tylko wieczorem mi ją zwróć.
- Zgoda. Jesteś najlepszy!
- Wolałbym najgorszy...- pomarudził Scaramuche. Child tylko przewrócił oczami i pociągnął mnie żebym poszła za nim. Nie wiem czego on o demnie chce i czy nie lepiej było zostać z Scaramuchem. O dziwo bezproblemowo wypóścili nas z bazy. Nabrałam odwagi i spytałam:
- Do czego jestem Panu potrzebna?
- Wolisz siedzieć u zrzędzącego cały dzień Scaramucha, czy spędzić dzień z wysokim przystojnym chłopakiem?- zapytał Child na co bardzo się zdenerwowałam bo nie będę randkować z pierwszym lepszym gościem z fatui! Jak Kazuha by mnie tak zobaczył to załamałabym się.
- Pójdziemy najpierw do miasta.
- Dobrze- powiedziałam szybko. Może będzie tam Kazuha albo Heizou którzy mnie rozpoznają, lub uda mi się gdzieś ukryć przed nim.
      Dotarliśmy do miasta a ja nie wymyśliłam jeszcze żadnego konkretnego planu. Załatwialiśmy kolejne punkty z listy Harbingera i od czasu do czasu próbował mnie podrywać na co ja go ignorowałam. Idąc przez kolejną uliczkę zauważyłam Heizou! Szedł zamyślony więc nie mógł mnie zobaczyć, więc kopnęłam kamyk leżący na chodniku w jego nogę. Odrazu się obrócił i mnie dostrzegł. Pokazałam znak ręką "ratunku" i szłam z Harbingerem dalej gdyby nigdy nic. Widziałam że Heizou szedł ostrożnie za nami i szpiegując nas. Jestem bardzo wdzięczna losowi że akurat przechodził tędy Heizou.
- Czy tobie też się wydaje że ktoś ciągle nas śledzi?- zapytał Childe przez co najpierw nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Nie zbyt. Pewnie to jakiś twój fan, albo wszyscy podziwiają twoją urodę- Dodałam obojętnie i podkreśliłam sarkastyczność żeby się nie zoriętował  że jest odwrotnie niż powiedziałam.
- To już ostatni punkt naszej wyprawy. Załatwię szybko ważną sprawę z Fatui. Możesz poczekać na zewnątrz?
- Oczywiście- było mi to bardzo na rękę biorąc pod uwagę to że Heizou jest w pobliżu. Harbinger wszedł do środka i Heizou odrazu podbiegł do mnie.
- Jesteś, dzięki Ci wielkie. Musimy jak najszybciej uciekać od tego świra.- powiedziałam uradowana- gdybym nie była z Kazuhą to bym Cię przytuliła, więc mogę mieć tylko u ciebie dłóg.
- Kazuha też się o Ciebie martwił... - W tym momencie Childe wyszedł z budynku z przerażającym uśmiechem.
- Proszę proszę, wiedziałem od początku że coś jest nie tak. -Niesamowite że druga próba ucieczki też Ci się nie powiodła.
- Czekaj, już druga?- zapytał Heizou szykując się do walki.
- No tak. Nie mogłam sterczeć bezużyteczne- dodałam, a w tedy Harbinger zmienił się w Tartaglię i zaczął walczyć z Heizou.
- Uciekaj!- krzyknął chłopak gdy został trafiony. Oczywiście nie czekałam tylko biegłam z całej siły przed siebie. Niestety Childe strzelił do mnie z łuku i padłam odrazu na ziemię. Traciłam już przytomność i ostatnie co widziałam to powoli zbliżającego się w moją stronę Childa...

Razem Do Końca...🍁 |(Kazucha x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz