Nowy dom?

3 0 0
                                    

     Nadszedł stresujący dla mnie moment gdy stanęliśmy pod drzwiami mojego domu. Nie mam pojęcia jak rodzice zareagują na fakt że ich córka wraca do domu z jakimś opcym chłopakiem i mówi że są razem. Nigdy z nimi nie rozmawiałam na temat posiadania chłopaka więc nie wiem czy będą zadowoleni lub załamani.
- Stresujesz się? Mi się wydaje że będzie dobrze. Jeżeli chcesz to mogę nie wspominać o twojej ranie na brzuchu od samuraia.
- Dobrze, dziękuję- moja rana się zrosła lecz została blizna która raczej szybko nie zejdzie. Nabrałam odwagi zapukałam w drzwi. Niemal odrazu otworzyła je moja mama.
- Y/n! Już wróciłaś, tak mi Cię brakowało! O! A kim jest ten koleszka?- zapytała patrząc na Kazuhę.
- To jest mój chłopak Kazuha, poznałam go na statku Beidou. A potem ze mną zwiedził Inazumę.
- Miło mi poznać- dodał nieśmiało Kazuha.
- Mi również. Czyli opiekowałeś się moją małą dziewczynką. Bardzo Ci dziękuję. Wejdźcie do środka- jak zawsze matka musi mi zrobić lekką siarę przy znajomych. - To jak było w Inazumie? A co ty masz za czerwone ramię? Może jeszcze sobie coś zrobiłaś? Mów odrazu!
- W ramię dostałam strzałą od Childe z fatui harbingers, i to tyle...
- Jejku! Co tam się działo?
- I to nie wszystko- wtrącił Kazuha z uśmieszkiem na twarzy.
- Kazuha!- szturchnęłam chłopaka żeby trzymał czasami język za zębami.
- Oj, wy moje dzieci... a właśnie, Kazuha zostajesz na noc?
- Jeżeli nie byłoby to problem to chętnie.
- Ależ oczywiście.
- Apropo mieszkania, to myślałam żeby wynająć z Kazuhą jakieś mieszkanie...
- Ale przecież ty nie masz pracy, jak chcesz się utrzymać? Jesteś za mała żeby mieszkać sama- oburzyła się mama. Nie dziwię jej się skoro ledwo wróciłam i już chcę od niej iść.
- Nie będę sama, mam Kazuhę i nie jestem mała.
- On pewnie też nie zarabia?
- Y/n Możemy odwiedzić Xiao i Hu Tao?- wybrnął z rozpoczynającej się kłótni Kazuha.
- Oczywiście, będziemy przed zmrokiem- dodałam i wyszłam z Kazuhą.
Gdy szliśmy już dobre kilka minut i byliśmy prawie u Hu Tao, odezwałam się.
- Przepraszam Cię za moją mamę. Jest trochę zbyt nadopiekuńcza, i traktuje mnie jak bym miała dziesięć lat.
- Nie masz za co przepraszać, jak by nie było to każdy człowiek jest inny. A teraz chodźmy do przyjacioł- mówiąc to wskazał na stojących o kilkanaście kroków dalej Hu Tao i Xiao.
- Oh! A któż to postanowił wrócić do rodzinnego Liyu!- ucieszyła się na nasz powrót Hu Tao.
- Też się za wami stęskniłem- powiedział obojętnym głosem Xiao. Popatrzałam na Hu Tao zaskoczonym wzrokiem i ona również, ponieważ Xiao nigdy nie mówi co czuje tym bardziej o tęsknocie za kimkolwiek.
- Coś się wydarzyło ciekawego od naszej wizyty- zapytała dyrektorka. Popatrzyliśmy na siebie z Kazuhą przypominając sobie całą akcję z fatui.
- Można tak powiedzieć...
- No mów! Jestem ciekawa- domagała się dziewczyna i nie było rady. Trzeba było powiedzieć wszystko oczywiście w szczegółach. Nasi przyjaciele słuchali opowieści z wielką ciekawością. Po wysłuchaniu jej zaczęliśmy omawiać temat o zamiarze wynajęcia mieszkania z Kazuhą i znalezienia pracy. Hu Tao oczywiście zaproponowała nam swój zakład pogrzebowy. Uznałam że nie jest to taki zły pomysł i przemyślę tą propozycję. Okazało się że Xiao zna osobę która sprzedaje mieszkania w dobrej cenie i jutro może nas do niego zaprowadzić. Dał nam nawet jego adres zamieszkania. Robiło się już ciemno więc niechętnie było trzeba wracać do domu. Mam nadzieję że rodzice dadzą mi i czerwonookiemu spokój od ciągłych pytań.
Byliśmy już przed domem i usłyszeliśmy rozmowę moich rodziców. W dużym skrócie to nażekali na mnie że mam chłopaka, że nic nie chcę opowiadać o przygodach z Inazumy, i o tym że jest to niedopomyślenia żebym chciała mieszkać tylko z Kazuhą. Zdenerwowała mnie ta rozmowa, na tyle że gdy weszłam do środka trzasnełam drzwiami. Rodzice ze zdziwieniem popatrzyli na mnie.
- Dla przypomnienia okno jest otwarte i wszystko słychać- dodałam zdenerwowanie i poszłam z Kazuhą do mojego pokoju. Chłopakowi spodobałaspodomoja sypialnia . Nie była za duża, ale też nie za mała. Miałam w nim oprócz łóżka, kanapę rozkładaną na wypadek gościa. Tam będzie spać Kazuha. Szykowałam kołdrę i poduszki do spania dla białowłosego. Wykonywałam każdą czynność bardzo szybko ze złości. Kazuha siedział na moim łóżku i się nie odzywał. Raczej wiedział żeby w takich sytuacjach lepiej nic nie mówić niż tylko bardziej mnie zdenerwować. Ciszę między nami przerwali rodzice którzy chcieli tylko powiedzieć że wychodzą do sklepu kupić jedzenie ponieważ się skończyło. Gdy wyszli poczułam się lepiej.
- Nareszcie mamy od nich spokój. Przepraszam cię że musisz słuchać naszych kłótni.
- Nic nie szkodzi, każdy czasami się z kimś kłóci - na te słowa usłyszeliśmy głośne płukanie do drzwi. Zerknęłam przez okno by zobaczyć kto to jest i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Był tam wraz z innymi agętami fatui Scaramuche! Podeszłam cicho do Kazuhy i wyszeptałam mu żeby był cicho. Po chwili usłyszeliśmy o wiele głośniejsze pukanie w drzwi.
- Otwierać! Wiem że tam jesteście. W innym wypadku wywarzę drzwi! - krzyknął zdenerwowany Scaramuche.
- Chodź, wyjdziemy tylnymi drzwiami- szepnęłam do Kazuhy, ale w tym momencie usłyszeliśmy moich rodziców rozmawiających z fatui.
- Dzień dobry, możemy w czymś pomóc?- zapytał tatko lekko zaskoczony dość nietypowymi gośćmi. Na twarzy Harbingera było widać lekkie zakłopotanie.
- Mamy sprawę do pewnej Y/n. Z tego co słyszałem to tutaj mieszka. Czy mogę z nią pomówić?- zapytał miłym anielskim głosem Scara.
- Ojej! Czyżby ona znowu coś narozrabiała? Proszę wejść do środka- zaprosiła gości matka. Szybko z Kazuhą pobiegliśmy do mojego pokoju. Fatui czekali na mnie w salonie, a matka krzyknęła żebym przyszła do "miłych panów". Najpierw niereagowałam na wołanie, lecz moja matka postanowiła pójść po mnie. Gdy weszła do pokoju pokazałam jej żeby była cicho.
- To są fatui, oni mnie wcześniej w Inazumie porwali i chcą się mnie pozbyć, albo zabrać ze sobą, ponieważ boją się że wydam jakieś informacje. To oni mi zrobili tą ranę o którą wcześniej pytałaś.
- Naprawdę? W takim razie powiem im że wyszłaś do miasta - Powiedziała mama odchodząc.
          Po chwilowej kłótni rodziców z kapelusznikiem nareszcie sobie poszedł. Harbinger upierał się że poczeka na mój powrót, a rodzice mówili że nie życzą sobie żeby ktoś obcy wchodził im w brudnych butach do domu. Postanowiłam z Kazuhą że jutro koniecznie poszukamy jakiegoś mieszkania i oferty pracy. Resztę wieczoru spędziliśmy spokojnie rozmawiając na różne ciekawe tematy, raz o wizjach, tu o kuchni Inazumskiej. W towarzystwie chłopaka czas mija mi strasznie szybko. Było już późno więc poszliśmy spać, mając nadzieję że jutro znajdziemy nowy wspólny dom.
        Obudziło mnie wołanie matki na śniadanie. Pierwsze co zobaczyłam to brak w pokoju Kazuhy. To on wcześnie wstał, czy ja po prostu znowu długo spałam? Niestety wydaje mi się że najbardziej prawdopodobna jest druga wersja. Tak czy siak, szybko się ubrałam oraz umyłam, i poszłam na śniadanie. W kuchni siedział Kazuha rozmawiający z rodzicami podczas śniadania. Rodzice wyglądali jakby polubili Kazuhę, co bardzo mnie ucieszyło.
- O! Przyszła nasza śpiąca królewna. A Ty nie wiesz że jak masz gościa to trzeba wstać wcześniej?
- Ehhh... Tak wiem- na moje zrzędzenie tylko Kazuha się uśmiechnął i przytulił mnie.
- Zacznij jeść, bo Ci stygnie- dodała oczywiście mama. Wydaje mi się że nie spodobało jej się że chłopak mnie przytulił. Dziś na śniadanie zrobiła jajko sadzone. Nie przepadam zbytnio za tym daniem, ale jedzenie nie może się zmarnować. - Wcześniej rano kiedy jeszcze spałaś przyszła Hu Tao i poprosiła mnie żebym Ci przekazała że będzie na Ciebie i Kazuhę czekać w porcie. Wspominała coś o ofercie pracy. Wiesz że ja Ci pozwolę na wszystko tylko nie wpadnij w tarapaty.
- Oczywiście, to my się już zbieramy- powiedziałam gdy skończyłam jeść ostatni kawałek jajka.
       Po kilku minutach byliśmy na miejscu spotkania. Hu Tao już na nas czekała wraz z jakimś wysokim i dużo starszym od nas mężczyzną. Domyśliłam się że to Zhongli, jej pracownik o którym często wspomina.
- O już jesteście! To jest Zhongli, pracuje u mnie. Razem chcecie u mnie pracować?
- Ja na pewno chcę, a ty Kazuha?
- Też.
- To świetnie, czy możecie pracować od poniedziałku do piątku?
- I tak nie mamy co robić innego więc pewnie. Prawda Kazuha?- chłopak tylko pokręcił głową na potwierdzenie moich słów.
- Dobrze, to zaczniecie pracę od przyszłego tygodnia. Chciałabym z wami jeszcze zostać, ale robota wzywa.
- Do zobaczenia!- Pomachałam na pożegnanie gdy już poszli. Teraz trzeba pójść pod adres nowego domu. Jak się okazało to jesteśmy bardzo blisko ulicy na której jest nasz cel, więc poszliśmy odrazu w tym kierunku. Po chwili byliśmy na miejscu. Dom był średniej wielkości i bardzo zadbany oraz ładny z zewnątrz. Był położony w cichej uliczce blisko portu. Odrazu spodobał mi się. Zapukaliśmy do drzwi, i otworzył je mężczyzna.
- Dzień dobry, słyszeliśmy że sprzedaje Pan ten dom. Jesteśmy nim zainteresowani, czy możemy zobaczyć jak wygląda w środku?
- Ależ oczywiście! Ostatnio nikt nie interesował się moją ofertą więc jest mi niezmiernie miło- powiedział radośnie właściciel wpuszczając nas do domu. W środku był jeszcze piękniejszy niż mogłoby się wydawać. Na parterze była duża kuchnia, obok niej jadalnia, łazienka, oraz spiżarnia. Na piętro prowadziły kręcone drewniane schody. Była tam sypialnia, dwa pokoje gościnne i balkon. Po zwiedzeniu domu było trzeba dokonać decyzji.
- Mi się dom bardzo podoba, a tobie?
- Mi też, a jak jest z ceną?- dopytał Kazuha.
- Dwa miliony mory, ale dla was zrobię wyjątek i może tak za półtorej miliona?
- Możemy wziąść na raty?- zapytałam zszokowana ceną.
- Oczywiście, to będę przychodził co miesiąc do was. Jeszcze potrzebuje waszego podpisu że kupujecie dom- wręczył nam formulasz i długopis- Jesteście małżeństwem to wystarczy jeden podpis o tutaj- dodał.
- Tylko my jeszcze nie jesteśmy...
- Och, przepraszam. To dwa podpisy poproszę tutaj- było widać lekkie zakłopotanie na jego twarzy. Chociaż ja pewnie wyglądałam nie lepiej, pewnie byłam cała czerwona na twarzy. Szybko podpisaliśmy dokumenty i poszliśmy do domu już tylko moich rodziców zabrać moje rzeczy. Kazuha mówił że zabierze swoje rzeczy gdy Beidou zatrzymał się kiedyś w porcie.
       Byliśmy już w domu i kończyłam pakowanie mojego dobytku. Rodzice nie byli za bardzo zadowoleni że ich "mała" córeczka wyprowadza się z jakimś obcym im chłopakiem. Ale ja cieszę się że mogę zacząć własne dorosłe życie z ukochaną mi osobą.
- My już będziemy iść, dziękuję wam za wszystko co dla mnie zrobiliście zaczynając od adoptowania mnie- przytuliłam rodziców na pożegnanie. Na to tylko tatko szepnął mi do ucha.
- Jak by on Cię próbował skrzywdzić odrazu mi powiedz.
- Wydaje mi się że nie będzie takiej potrzeby- dodałam wychodząc.
        Gdy dotarliśmy do naszego nowego domu Kazuha uświadomił mi coś bardzo ważnego.
- Właśnie w tym momencie zaczyna się nasze samodzielne dorosłe życie. Mamy dom, zaraz pracę i siebie nawzajem. Czego tu więcej człowiekowi do szczęścia potrzeba?
- Ślubu...

Razem Do Końca...🍁 |(Kazucha x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz