Rozdział 3 Burza, która zmieniła się w nawałnice

60 4 2
                                    

– Boże, czy ty w ogóle spałaś w nocy? – Nina groźnie zmarszczyła brwi, chcąc pokazać mi w ten sposób swoją dezaprobatę. Siedziałyśmy właśnie w moim pokoju, szykując się na wieczorną imprezę. Sypialnia przypominała tymczasowy salon kosmetyczny – rzeczy przyjaciółki walały się wszędzie, burząc mój zwyczajowy porządek. Z przerażeniem przyglądała się mojej opuchniętej twarzy, która mimo solidnej dawki odpoczynku, nadal wyglądała tragicznie. Jej rysy przybrały surowy wyraz, jakby to, co zobaczyła, było dla niej istnym horrorem.

– Wiesz co? Lepiej nie odpowiadaj. W końcu ten kurs makijażu, który sprawiłam sobie na piętnaste urodziny, na coś się przyda. Siadaj i ani drgnij! 

Z pełnym skupieniem zabrała się za naprawianie tej katastrofy, jednocześnie prowadząc niekończący się monolog poświęcony najnowszym dramom w świecie celebrytów. Jej słowa płynęły bez przerwy, za co byłam niewyobrażalnie wdzięczna, bo nie musiałam mówić nic poza krótkimi "aha", "no coś takiego", "nie wierzę" i "masakra" w różnej kolejności i intonacji. Gardło wciąż bolało mnie po tym, jak nałykałam się lodowatej wody, a wspomnienia znad jeziora krążyły w mojej głowie, nie pozwalając się uspokoić. Nie miałam siły, żeby jej to wszystko wyjaśnić, a jeszcze mniej ochoty na to, by ją martwić. Skoro sama założyła, że moja blada twarz i zmęczenie to efekt niewyspania, uznałam, że nie ma sensu wyprowadzać jej z błędu.

Gdy skończyła, z niedowierzaniem spojrzałam w lustro. Nie wiem jak to zrobiła, ale udało się jej ukryć moje sińce pod oczami, liczne zaczerwienienia, a nawet opuchlizna przestała się tak bardzo rzucać w oczy. Nina, widząc moją reakcję, posłała mi dumny uśmiech.

– Wow – wykrztusiłam, podziwiając jej dzieło. – Jesteś prawdziwą artystką.

– To nic trudnego, kiedy ma się tak idealne płótno - odpowiedziała z fałszywą skromnością, puszczając mi oczko.

Przyjaciółka zabrała się za poprawianie swojego makijażu, a ja ruszyłam do garderoby, żeby się przebrać. Spojrzałam na granatową suknię, którą mama zawiesiła na lustrze dzień wcześniej. Była długa, elegancka, z opadającymi, bufiastymi rękawami – zupełnie nie w moim stylu. Mama jednak uparła się, żebym założyła coś z jej najnowszej kolekcji, bo na imprezie miało pojawić się kilka osób z prasy. Miałam być jej żywą "reklamą" przed nadchodzącym pokazem mody. Jak dobitnie zakomunikowała mi kilka dni wcześniej, w ten sposób miałam „wynagrodzić" jej wszystkie nasze kłótnie i rozczarowania, które nieustannie na nią sprowadzałam.

Z lekką niechęcią wsunęłam sukienkę przez głowę, uważając na makijaż i fryzurę. Ku mojemu zaskoczeniu, nie wyglądałam aż tak źle, jak się obawiałam. Materiał układał się zaskakująco dobrze, a długa, satynowa tkanina nadawała mi szyku i klasy, których nie czułam na co dzień. Żeby dodać coś od siebie, sięgnęłam po czarny kwiat na szyję, który kupiłam dzień wcześniej oraz moje ulubione czarne sandałki na szpilce. Nagle całość zaczęła wydawać się bardziej "moja".

Kiedy wyszłam z garderoby, Nina teatralnie otworzyła szeroko usta.

– Chyba się zakochałam – rzuciła, a ja wybuchnęłam śmiechem. Szybko jednak ucichłam, bo gardło wciąż nieprzyjemnie drapało.

– Wszystko dobrze? – zapytała z troską, natychmiast porzucając żarty.

– Tak, chyba po prostu się przeziębiłam – odpowiedziałam, starając się zbyć temat.

Kilkanaście minut później obie byłyśmy już gotowe do wyjścia. Nina wyglądała olśniewająco w czerwonej, wpadającej w bordo sukni. Długie rozcięcie na nodze dodawało kreacji zadziorności, idealnie podkreślając jej charakter. Jej włosy były spięte w misternym koku na czubku głowy, a dwa luźno opadające pasma delikatnie okalały twarz, nadając jej wyglądowi odrobinę swobody i lekkości. Moje włosy lekko podkręciłyśmy, tworząc miękkie fale, które łagodnie opadały na ramiona.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Burning liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz