Część 1

46 4 10
                                    

•WIECZÓR•

Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz wychodziłem z domu... Musiało to być jakiś spory czas temu. Pewnego spokojnego wieczoru mój ojciec wpadł do mojego pokoju i oznajmił, że jutro wracam do szkoły stacjonarnej, ponieważ nie stać go już na to, żeby trzymać mnie w domu na domowym. Wyplułem mleko, gdyż jadłem sobie właśnie moje ukochane cynamonowe płatki.

-Czekaj, co?!- Krzyknąłem, wycierając mleko z twarzy rękawem. W ciągu 5 sekund moje serce, które biło w równym tempie, teraz przypominało galopującego konia. Wstałem od biurka, gdy mój ojciec po prostu odszedł, wzruszając ramionami. Potknąłem się o kabel od słuchawek i upadłem. Szybko jednak wstałem i pobiegłem za nim, oczekując jakiś konkretnych wyjaśnień.

-Czekaj! Nie ma mowy! Co masz na myśli?! Żartujesz sobie ze mnie?!- Zawołałem idąc za nim szybkim krokiem bosymi stopami po zimnej podłodze. Wpadłem na niego, gdy nagle się zatrzymał i rzucił mi surowe spojrzenie.

-Nie patrz tak na mnie, po prostu mi to wytłumacz! To niesprawiedliwe!- krzyknąłem, zaciskając dłonie na poręczy schodów.

-Nie będę się powtarzał, Nikolai. Jutro wracasz do szkoły.- syknął mój ojciec. Ponownie odwrócił się do mnie plecami i dodał:
-A poza tym, trochę kontaktu z ludźmi dobrze ci zrobi- przewrócił oczami i gestem kazał mi odejść.

-Ale ja wcale nikogo nie potrze!- przerwałem, bo wiedziałem, że to bezcelowe. Wpadłem z powrotem do pokoju i zatrzasnąłem za sobą drzwi.

-No chyba go kurwa kurczak w jaja udziobał. Nigdzie się nie wybieram.– Warknąłem pod nosem, siadając na łóżku.

•RANO•

Tej nocy nie spałem zbyt wiele, bo jak on sobie to wyobrażał? Wrócę do szkoły i wszystko będzie po prostu magicznie wspaniałe? Ta jasne... Prędzej zostanę matematykiem, niż ogóle z kimś się dogadam.

Zszedłem na dół do kuchni i zobaczyłem, że mój ojciec robi mi śniadanie. Okej, może jest czasem zbyt surowy, ale w głębi duszy wiedziałem, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej. Westchnąłem i usiadłem przy stole, wciąż w piżamie, czekając, aż skończy gotować.

-Nie chcę iść- mruknąłem, marszcząc brwi.

-Oho, nie masz innego wyboru- rzucił ojciec i stanął naprzeciwko mnie z talerzem jajecznicy i tostów.
-Słyszałeś mnie.- powiedział i zapiął ręce na klatce piersiowej.

-ta... Wolałbym ogłuchnąć, niż to usłyszeć– mruknąłem, grzebając widelcem w jajecznicy.

Mój ojciec parsknął śmiechem -Ogłuchnąć, to można od twojej twojej gry na pianinie, Nicolai.- zażartował, mierzwiąc mi włosy.

-Nie gram aż tak źle! Staję się coraz lepszy!..- zaprotestowałem, poprawiając moje potargane włosy.

-Wiesz... słyszałem, że w tej szkole mają jakiś uroczy klub muzyczny.. grając na pianinie... z pewnością się dostaniesz- Westchnął ojciec i usiadł naprzeciwko mnie, by zjeść swoją porcję.

-No nie wiem..- Wymamrotałem bez humoru i wkońcu zacząłem jeść.

-Dlaczego w ogóle nie chcesz iść do szkoły, Nicolai?- spytał, przełykając kęs swojego dania.

-CZEMÓ?!- Zatrzymałem się na chwilę, by zastanowić się nad tym, co chciałem właściwie powiedzieć.

-prostu.. nie chcę- mruknąłem półgłosem sfrustowany. Nie chciałem wracać do szkoły, aby stawić czoło szkolnym dręczycielnom, tym idiotycznym nastolatkom i ich wrednym komentarzom.

-Wszyscy musimy czasem robić rzeczy, które nie są dla nas komfortowe, to część życia.- Ojciec westchnął znów i zjadł jeszcze trochę swojej jajecznicy.
-Jeżeli wolisz siedzieć zamknięty w domu, nie mając żadnego życia.. proszę bardzo, ale mnie nie stać już na domowe nauczanie, więc jeśli cię zabiorą ode mnie do jakiegoś domu dziecka, to będzie twoja wina, nie moja, Nicolai.- Powiedział zastraszająco, ale właściwie miał rację.

Nadejdzie Czas  [BL 18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz