ROZDZIAŁ V

15 4 14
                                    


Rytuał Zjednoczenia


To miało stać się dzisiejszej nocy.

Ellysia stała przy wielkim lustrze w swoim apartamencie, jej oddech był równy, ale w oczach dziewczyny można było dostrzec mieszankę niepokoju i determinacji. Matka, królowa Elara, stała obok niej, patrząc, jak królewskie służki poprawiają kreację jej córki. Krwisto czerwona suknia z grubej, luksusowej wełny, idealnie nadająca się na chłodne dni, była misternie zdobiona błyszczącymi czerwonymi haftami w kształcie magicznych kwiatów, które delikatnie połyskiwały w świetle. Jej wysoki kołnierz otulał szyję, zapewniając ciepło, a długie, dopasowane rękawy zakończone były szerokimi mankietami obszytymi delikatnym czerwonym futrem. Spódnica była mocno rozkloszowana i delikatnie opadała na ziemię, dodając jej dostojnego wyglądu, a halka z miękkiego materiału gwarantowała komfort noszenia. Pas zdobiony detalami ze szmaragdów idealnie podkreślał talię, a całość, choć masywna, nie traciła nic ze swej elegancji i królewskiego charakteru.

Włosy królewny, spięte w elegancki niski kok, były ozdobione szmaragdowymi spinkami w kształcie małych kuleczek, które dodawały jej majestatu wysoko urodzonej. Jej twarz była lekko umalowana. Królowa zawsze twierdziła, że jej córka, choć tak bardzo do niej nie podobna, była niesamowicie piękną dziewczyną i najkorzystniej wyglądała w delikatnym makijażu podkreślającym to naturalne piękno. Spoglądając ostatni raz w lustro, Ellysia dostrzegła na swoich policzkach delikatne rumieńce, które zdradzały narastający stres. Jednak to, co przykuło jej uwagę, to dziwny blask w oczach, który sprawiał, że błękit jej tęczówek wydawał się intensywniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Ten subtelny, ale niezwykły połysk dodawał jej spojrzeniu tajemniczości, jakby sama nie była pewna, co przyniesie najbliższa przyszłość.

Jej matka była wyraźnie zaniepokojona, a jej wzrok nieustannie błądził po twarzy córki, jakby próbując odczytać z niej emocje królewny. Spoglądała na Ellysię nerwowo, poprawiając fałdy swojej sukni. Ubrana w elegancką, czarno-czerwoną kreację, wykonaną z grubego jedwabiu i zdobioną złotymi nićmi, wyglądała dostojnie i nieco surowo. Długi tren ciągnął się za nią, a kołnierz sukni otulał jej szyję, zapewniając ochronę przed chłodem. Na ramionach miała ciepłą pelerynę, obszytą futrem, której czerń podkreślała jej królewską postawę. Pomimo jej zewnętrznego spokoju, ręce Elary delikatnie drżały, a w jej oczach czaił się smutek, a może nawet przygnębienie, które coraz trudniej było jej ukryć.

– Ellysio, wiem, że nie jesteś gotowa na ten obrzęd, ale nie masz... Obie nie mamy wyboru, córeczko i musisz być przygotowana na każdą możliwość – zaczęła królowa Elara cicho, ostrożnie dobierając słowa. – Jeśli Wieszczka nie zobaczy w wizji twojego przyszłego męża... obowiązkiem będzie poślubienie Taliona.

Ellysia uniosła brew, jej wzrok skupił się na matce.

– Nie kracz, mamo! Zapeszysz! Musisz o tym wspominać? – zapytała z wyraźnym niedowierzaniem. – Nie ma mowy, że Illara nie zobaczy człowieka, z którym duchy Eldarów mają związane palny.

Elara spojrzała na córkę, w jej oczach pojawiło się współczucie dla córki, które po chwili zmieniło się w cień niepewności.

– Powiedz mi, czy Talion... Czy on zmienił się ostatnio? Czy zauważyłaś coś... dziwnego? – pytała królowa, próbując nie zdradzić własnych obaw.

Ellysia potrząsnęła głową, prostując się.

– Nie. Talion to Talion jest taki jak zawsze. Dlaczego cię to tak interesuje? Co cię niepokoi?

Królowa westchnęła, ale zanim mogła odpowiedzieć, do pokoju weszła jedna z dam dworu, przypominając im, że czas na przygotowania dobiegł końca.

SZEPT MROKU tom I z cyklu: KRONIKI CIENIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz