Rozdział 6

5 1 1
                                    


Weszłam do pokoju i zaczęłam rozpakowywać plecak. Rzuciłam rzeczy na łóżko i wyciągnęłam kilka ciepłych bluz – na dworze było chłodno, a ja wiedziałam, że w takim otoczeniu na pewno przyda mi się coś wygodnego. Pokój dzieliłam z grupą swoich koleżanek, również z Tess. Marie i Jane były okropnie roztrzepane i nigdy jeszcze nie widziałam takiego chaosu pierwszego dnia. Jednak chaos zamienił się ostatecznie w ład i porządek w ekspresowej chwili  czego nigdy nie kojarzyłam ze swoim "domem". Potrzebowałam świeżego powietrza. Bardzo chciałam zobaczyć morze, nawet jeśli dookoła zapadła już ciemność. Zarzuciłam na siebie bluzę i wyszłam z naszego drewnianego domku, a następnie ruszyłam ścieżką w stronę obozowej bramy. Przy bramie stał Wes - pochłonięty rozmową z... Damienem? Przystanęłam na chwilę, lekko zaskoczona. Wes i Damien raczej nie należeli do osób, które widywałam razem, a tym bardziej nie wyobrażałam sobie ich pogrążonych w rozmowie. Ale wyglądało na to, że coś ich połączyło. Może to właśnie było w tym miejscu takie dziwne - miałam wrażenie, że w powietrzu unosiła się jakaś tajemnicza energia, przyciągająca do siebie nieoczekiwanych ludzi.

Podeszłam do nich z lekkim uśmiechem, postanawiając przełamać ciszę.
- Heeej, a wy co tu porabiacie? - zapytałam. - Zanim spytacie o to samo mnie - wyszłam się przewietrzyć.
Wes uniósł brew, lekko zdezorientowany moim nagłym pojawieniem się, ale uśmiechnął się szeroko. Damien, stojący trochę z boku, spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, w jego oczach migał cień rozbawienia.
- Morze o tej porze to już raczej nie najlepszy pomysł - powiedział Wes, ale w jego głosie czułam nutę zaciekawienia. – Choć... powiedzmy, że w takim towarzystwie to nawet może być interesujące. Damien przyglądał mi się uważnie, jakby próbował ocenić, czy naprawdę planuję wyjść na spacer w tę ciemność.
- Ale jeśli już wychodzisz... – odezwał się spokojnym tonem – to przyda ci się towarzystwo. Nie znam tej okolicy, ale słyszałem, że nocą można tu się zgubić.
- Wes. - Zaśmiałam się. - My w ogóle nie powinniśmy wychodzić w taką ciemność, a już na pewno nie poza teren naszego obozowiska.

Wes roześmiał się, ale przeczucie, a Damien popatrzył nerwowo. Ten wieczór może przynieść coś nowego i nieoczekiwanego, sprawiło, że nie odmówiłam ich towarzystwa.


Wes, Damien i ja skierowaliśmy się w stronę plaży. Ścieżka wiodła przez las, a noc była wyjątkowo cicha, jedynie sporadycznie słychać było trzask gałęzi pod naszymi butami. Zbliżaliśmy się do brzegu, kiedy zauważyłam, że Wes się zatrzymał i nasłuchiwał. 
- Czy wy też to słyszycie? - zapytał się marszcząc brwi. Przystanęłam obok niego, Damien z tyłu, i razem wytężyliśmy słuch. Jednak to się zdało na nic. Nagle poczułam wibrację mojego telefonu w kieszeni. 
- Ugh, myślę że mógł to być mój telefon. - odetchnęłam z ulgą odblokowując go.
Swój wzrok skierowałam na czerwoną kropeczkę nad ikonką aplikacji "wiadomości" klikając w nią. Jedna nowa wiadomość od... Nieznanego Numeru? A to kto? 
Nieznany Numer: Ładną masz tą niebieską bluzę. Co znajduje się pod nią? 
Lekko mnie to zaniepokoiło. Serce zabiło mi mocniej, gdy na ekranie pojawiła się nowa wiadomość od tego samego, nieznanego numeru. Czytałam wpatrzona, nie mogąc oderwać wzroku.
NN: Nieładnie mnie tak ignorować Lilyano, co? Nie chowaj tego telefonu. Przecież widzę jaka przerażona jesteś haha. Jak uroczo.

Poczułam dreszcz na plecach i szybko zerknęłam na chłopaków. Wes wciąż wyglądał na zdezorientowanego, a Damien zbliżył się do mnie, zauważając moje zmieszanie. Nie wiedziałam, czy powinnam im pokazać te wiadomości. Mogli je uznać za żart, głupi wybryk kogoś z obozu, ale czułam, że to coś innego - coś bardziej niepokojącego. Jednak nie chciałam ich przestraszyć, gdy sama się bałam. Nie potrzebowałam niepotrzebnej troski i uwagi. Szliśmy dalej, a ja z każdym krokiem czułam się słabiej. Jednocześnie czułam determinację. Musiałam zbyć swój lęk, ktokolwiek to był zamierzam go zignorować. Telefon wrócił do kieszeni, a ja nadal prowadziłam spokojną rozmowę. Zbliżyliśmy się do plaży i na naszych twarzach wymalował się wyraz radości. Tak dawno nie cieszyłam się widokiem wody (Co prawda wcale nie powinniśmy się nim teraz delektować, a szykować w domkach na wieczorne zajęcia). Opuściłam swoich towarzyszy w spaceru i pobiegłam beztrosko jak najbliżej wody. Przebiegłam przez chłodny, miękki piasek, aż dotarłam blisko brzegu, gdzie fale cicho uderzały o piasek, unosząc się i opadając w jednostajnym, kojącym rytmie. Wes i Damien dogonili mnie po chwili. 
- Jest tu tak ślicznie. Zamieszkam na plaży. Wes tylko uśmiechnął się półgębkiem i zerknął na mnie, a potem na horyzont. Jego zachowanie od incydentu na stacji benzynowej było dla mnie zagadką. Następnie usłyszałam krótki, znajomy dźwięk mojego telefonu. 
- Lay Lay, z kim to tak romansujesz?
- Z nikim. Twój ojciec to prawdziwy romantyk, nie uważasz? - Zaśmiałam się sarkastycznie.
- Czekam na dzień, aż zostaniesz jeszcze moją macochą. 
- Uważaj o co się prosisz! - Pobiegłam w stronę wody rozchlapując ją w stronę Wesa.
- Lily! Ja rozumiem, że chciałaś ochlapać Wesa ale popatrz na moje okulary! Teraz to sobie nagrabiłaś. - Usłyszałam krzyk Damiena, a potem poczułam jak ktoś z tyłu mnie obejmuję i mnie podnosi. 
- Damien co ty robisz?! - Krzyknęłam rozbawiona.
- Wiem jak bardzo kochasz wodę! 
Z szybkością wyciągnęłam telefon z kieszeni rzucając go w piasek, aby się nie zamoczył pozwalając się prowadzić do wody. Zastanawiało mnie tylko skąd on jest taki silny? Zaniósł mnie na skraj wody, a ja udawałam, że się wyrywam. 
- Nooo weź mnie już postaw! 
- Jak sobie pani życzy! - zawołał, po czym, zanim zdążyłam zaprotestować, delikatnie postawił mnie na ziemi, jednak dokładnie w momencie, gdy kolejna fala uderzyła o brzeg, mocząc mnie do kolan. Woda była lodowata, a ja wzdrygnęłam się, czując, jak chłód przenika przez materiał moich trampek i dżinsów. Wes śmiał się na całego, obserwując całą scenę, a ja po raz pierwszy tego wieczoru poczułam, że cała ta napięta atmosfera mogłaby po prostu zniknąć w tej jednej chwili. Chociaż to była tylko zabawa, poczułam ulgę, tak jakby przyjaciele potrafili odegnać to dziwne uczucie bycia obserwowaną, które prześladowało mnie od otrzymania tych wiadomości.
- Kiedyś ci się za to odpłacę Damien!
Poprawiłam swoje jeansy, podwijając je do kolan nawet nie próbując teraz ściągać trampek. Jednocześnie w tej chwili poczułam, że czegoś mi brakuje. Mój telefon. Obejrzałam się gwałtownie w miejsce, w które go rzuciłam wiodąc wzrokiem na szczęście był tam. Zrobiłam szybki krok w jego stronę, zanim Damien i Wes ponownie zaatakowali mnie falami po raz kolejny. Widziałam tym razem dwa powiadomienia. To jedno wcześniejsze i... pewnie jakieś nowsze prawda? 
Wcześniejsza wiadomość brzmiała "Uważaj, aby się nie utopić, księżniczko", a druga ta najnowsza "Oh, ta scena poruszyła moje serce. Widzę, że się świetnie bawisz. Nie zapomnij o mnie :)". Rozejrzałam się wokół po linii lasu i znów patrząc się w telefon napisałam. "Mam nadzieję, że podobał ci się występ, ale teraz grzecznie muszę ci oświadczyć że w ogóle nie jesteś godny pamięci. Zajmij się własnym życiem i  wypierdalaj, dziękuję, pa :). Nie miałam ochoty znów zawracać sobie tym głowy, więc wróciłam głową do obecnej chwili. Wes oznajmił, że powinniśmy wracać i przebrać się na wieczorne zajęcia. Oboje z Damienem zaaprobowaliśmy ten pomysł i nasza cała trójka skierowała się do obozowiska.

PrzewodniczącyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz