Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Czułam się obrzydliwie. Nienawidziłam bliskości. Czym była miłość? Okazywałam sobie z przyjaciółkami tyle czułości, okazanie wsparcia i przytulasy. To nazywałam miłością, ale nie taką romantyczną. Czym była, więc miłość romantyczna? Obrzydliwe całowanie swoich ciał? Nie miałam ochoty się pokazywać nikomu na oczy, a miałam wracać do domku. Usiadłam niedaleko bramy obozowej i tam się rozpłakałam. Kogo tu prosić o pomoc? Tutaj z nikim nie byłam tak blisko. Chciałam napisać do swoich przyjaciółek, ale one nie zainterweniowały by tutaj. Ja potrzebuję tu kogoś. Udam się do Wesa. Skierowałam się do jego domku, ale zauważyłam jak kieruję się gdzieś z Madison. Nie chciałam im zawracać głowy. Ja pieprzę! Tak trudno mi nawiązać normalną rozmowę. Czemu nie potrafię używać komunikacji...? Sięgnęłam po telefon i napisałam do Damiena.
Ja: Damien, masz czas spotkać się w tej chwili? Potrzebuję porozmawiać.
Damien: Co się dzieję? Już idę. Chodź koło stołówki.Nic mnie w tej chwili nie cieszyło jak rozmowa. Nawet jeśli to był Damien. Miał rację. Musiałam wymazać przeszłość i wrócić do teraźniejszości. Ale ta była zbyt straszna, jak i przeszłość.
Gdy dotarłam do stołówki, moje serce biło szybciej, a ręce drżały z niepokoju. Damien stał już przy wejściu, oparty o ścianę, z wyraźnym zmartwieniem na twarzy. Jego obecność sprawiła, że poczułam się nieco spokojniej, ale wciąż nie wiedziałam, jak zacząć.
- Cześć - powiedział, a jego głos był łagodny, jak zawsze. - Co się dzieje? Zacisnęłam usta, szukając odpowiednich słów. Nie chciałam mu przeszkadzać swoimi problemami, ale czułam, że potrzebuję tej rozmowy bardziej, niż czegokolwiek innego.
- Nie wiem... — zaczęłam, a głos mi się łamał. - Po prostu... czuję się obrzydliwie. Wszystko mnie przytłacza. Bliskość, emocje... Czym jest miłość, Damien?
Nagle poczułam łzy lecące wzdłuż mojego policzka.
- Miłość to skomplikowana rzecz. - Jego głos był pewny. - Nie zawsze musi być romantyczna. Możesz kochać przyjaciół, rodzinę, a nawet siebie. Ale czy kiedykolwiek spróbowałaś otworzyć się na to, co czujesz?
Spojrzałam na niego, czując, jak zaczynam się kruszyć. Wiem, że moi przyjaciele są dla mnie ważni, ale ta miłość romantyczna wydawała się tak obca, jakby należała do innego świata.
- Nie potrafię - wyznałam. - Każda bliskość mnie przeraża. Boję się, że to, co czuję, to tylko obrzydzenie. Damien zbliżył się i położył rękę na moim ramieniu. Jego dotyk był łagodny, a w jego oczach dostrzegłam zrozumienie.
- Ugh, nie rozumiesz! Od początku obozu dostawałam dziwne wiadomości i poszłam się spotkać z osobą, która je wysyłała! I kim się kurwa okazał ten człowiek? Haa, oczywiście, że to był Matt. Jakżeby nie inaczej, co? I czy to należało do próby gwałtu? Zmuszenie do bliskości, które wywołał było obrzydliwe! Całował mnie tak mocno. Czułam bliskość. Chciałam! Ale nie taką. I chyba nie z tą osobą. On ma jakąś chorą obsesję, Damien! Boję się kurwa spojrzeć sobie samej w oczy w lustrze. Czuję się obrzydliwie. Czym jest miłość romantyczna? Bo na pewno nie tym. Zmusił mnie do bliskości! Czułam się bezsilna. Zatrzymałam się, wciągając powietrze przez zaciśnięte usta, próbując opanować falę emocji, która wzbierała w moim wnętrzu. Damien stał naprzeciwko mnie, jego twarz odbijała zrozumienie i troskę.
- To okropne, co ci się przydarzyło - powiedział cicho. - Nie powinnaś czuć się winna ani niepewna w tej sytuacji. To Matt jest w błędzie, nie ty. Jego słowa brzmiały jak miły szum w moich uszach, ale nie mogłam ich w pełni przyjąć. Pragnęłam wykrzyczeć całą złość i frustrację, ale zamiast tego tylko stałam tam, czując, jak emocje przejmują kontrolę nad moim ciałem.
- Nie chcę, żeby to definiowało mnie, Damien. - Zaciągnęłam się, starając się powstrzymać łzy. - Ale nie wiem, jak to przezwyciężyć. Każda myśl o bliskości przypomina mi o tym, co się wydarzyło. Damien przesunął się bliżej, a ja czułam, jak drżą moje kolana. Wiedziałam, że chciał mnie wesprzeć, ale wciąż byłam zamknięta w swoim świecie lęków i wątpliwości.- Możesz to przezwyciężyć, krok po kroku. Nie musisz tego robić sama. Zgoda na pomoc to też forma siły. Rozmowa z kimś może pomóc ci spojrzeć na to z innej perspektywy. Może to będzie dla ciebie ważny krok, by otworzyć się na nowe doświadczenia. Jego słowa docierały do mnie jak letni deszcz, powoli łagodząc ból. Miał rację nie mogłam zamykać się w sobie na zawsze. Czułam, że powinnam skorzystać z tej chwili, by zacząć leczyć rany.
- Nie chcę bać się bliskości. - Głos mi zadrżał. - Ale czuję, że to, co przeżyłam, jest ciężarem, który nigdy się nie zdejmuje.
- Wiesz, co? - Damien zrobił krok w moją stronę, jego obecność była jak kotwica. — Bliskość to nie tylko fizyczność. To także zaufanie i szacunek. Miłość romantyczna nie musi być brutalna ani przerażająca. To może być coś pięknego, ale tylko wtedy, gdy jesteś gotowa. A teraz potrzebujesz czasu, by to przetrawić.
- Wiem, że nie lubisz bliskości ale czy mogę cię przytulić, Lily?
Patrzyłam na niego, a w mojej głowie kłębiły się myśli. Przez chwilę walczyłam z lękiem, który narastał w moim wnętrzu. To była niewielka prośba, a jednak wydawała się tak ogromna. Przypomniałam sobie, jak trudno mi było zaakceptować bliskość, jak trudno było otworzyć się na innych. Ale może to właśnie było to, czego potrzebowałam – dotyku, który nie byłby brutalny, a raczej łagodny, jak jego głos.
-Tak...- odpowiedziałam w końcu, czując, jak moje serce zaczyna bić szybciej.
Damien zbliżył się, a ja poczułam, jak moje mięśnie napinają się z niepokoju. Kiedy mnie objął, poczułam ciepło jego ciała, a jego ramiona były silne i pewne. Zamknęłam oczy, próbując skupić się na chwili, na tym, co mogło być dobrego w tej bliskości. W moim umyśle pojawiła się fala sprzecznych emocji – strach, ale też pragnienie zrozumienia. Jego dotyk był delikatny, ale czułam, jak z każdym oddechem moje serce zaczyna się uspokajać. To przytulenie nie było przymusem, nie było złem, a raczej było obietnicą wsparcia, zrozumienia i akceptacji.
- Czasami bliskość może być uzdrawiająca — powiedział, wciąż trzymając mnie w objęciach. — Nie musisz się bać. Jesteś bezpieczna. W tej chwili poczułam, że może rzeczywiście mogę otworzyć się na nowe doświadczenia. Może bliskość nie zawsze musi boleć. Może to, co przeżyłam, nie zdefiniuje mnie na zawsze.
- Dziękuję, Damien... - szepnęłam, czując, że w moim głosie jest już mniej paniki, a więcej nadziei. - Dziękuję za to, że jesteś.
Przytuliłam się do niego mocniej, a łzy, które wcześniej spływały po moich policzkach, teraz były pełne ulgi. W tej chwili nie byłam sama. Był przy mnie ktoś, kto naprawdę się o mnie troszczył, i może właśnie w tej bliskości znajdę drogę do uzdrowienia. Jednocześnie nie mogłam wierzyć w to, że znajdowałam się w ramionach wroga z dzieciństwa. W tej chwili nie liczyła się przeszłość.Piątek minął okropnie szybko, pełen ostatnich zajęć podsumowujących wycieczkę. Każdy był zajęty sprzątaniem swoich domków i pakowaniem rzeczy, ale mimo to atmosfera była pełna śmiechu i żartów. W towarzystwie przyjaciółek sprzątanie nie wydawało się już taką uciążliwością, a wręcz przeciwnie, nagle było czymś przyjemnym, jakbyśmy doprowadzając do porządku miejsce, w którym spędziłyśmy tyle emocjonujących dni, chciały zamknąć ten rozdział w jak najlepszy sposób. Zauważyłam, że czułam się spokojna. Choć jeszcze kilka dni temu sama myśl o powrocie do domu wydawała się przytłaczająca, teraz miałam wrażenie, że zostawiam za sobą kawałek tego, co mnie przytłaczało.
W sobotę rano wszyscy byli już zmęczeni, ale zadowoleni. Podczas pakowania do autobusów żartowaliśmy i dzieliliśmy się wspomnieniami z wycieczki. Gdy wsiadłam do autobusu, wciąż dzieląc siedzenie z Damienem, uśmiechnęłam się do niego nieco nieśmiało. Siedzieliśmy razem już podczas drogi na wycieczkę, a teraz wracaliśmy, jakby zamykając pewną pętlę.
Droga powrotna upływała nam zaskakująco przyjemnie. Damien, choć kiedyś wydawał się nieosiągalny i może nawet lekko irytujący, okazał się wrażliwy i troskliwy. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, trochę o obozie, trochę o szkole, a momentami zapadała między nami cisza — ale była to cisza pełna spokoju. W pewnym momencie oparłam głowę o szybę, wsłuchując się w szum silnika i cichy głos Damiena, który opowiadał jakąś historię z dzieciństwa. Czułam, że mogę być sobą.
Nie sądziłam, że ten wyjazd, który zaczęłam z taką niepewnością i obawą, zakończy się w tak pozytywny sposób. Czułam, że opuszczam ten obóz silniejsza, a może nawet trochę bardziej gotowa, by otworzyć się na innych. Damien... no cóż, wcale nie jest taki zły. Cieszyłam się niezmiernie kiedy wróciłam do domu, po drodze odbierając swojego psiaka z hotelu dla zwierząt. Nie mogłam porzucić go na samotność.
CZYTASZ
Przewodniczący
Novela JuvenilPo tym jak Lilyana Hawks ułożyła sobie życie po gorszym okresie w życiu i licznych zdarzeniach z przeszłości napotyka na swojej drodze ponownie jego. Przewodniczącego. Tego samego, przez którego wiele przeszła i zdążyła już go wyrzucić gdzieś w zapo...