9. Układ

42 15 15
                                    

– Wciąż nie odpowiedziałeś na moje pytanie! – upominał się Nighi.

Nagharai przewrócił oczami. Leżał na podłodze swojej celi i wpatrywał się w biały sufit, który stawał się odrobinę ciemniejszy przy każdym przygaśnięciu żarówki.

Tej pierdolonej, mrugającej żarówki.

Słyszał głos swojego brata raz bliżej, raz trochę dalej, jakby jego duch obchodził go dookoła. Najwyraźniej Nighiam też był już znudzony.

Wyłączyłem część funkcji życiowych. I tak dostaję na tyle mało jedzenia, że mój organizm wszystko przetwarza na energię i żadne resztki nie zostają – odpowiedział w końcu Nighiemu, na nurtujący go problem.

– Nerki też wyłączyłeś?

Poniekąd.

– Czyli w ogóle odkąd tu jesteśmy, ty nie sikałeś? – upewniał się Nighi.

Nie! Daj mi już z tym spokój.

– Okej, nie wiedziałem, że tak umiemy. – Nighi zaczął się zastanawiać, jak wiele czasu niepotrzebnie stracił w trakcie maratonów seriali, gdy robił przerwy na toaletę za swojego życia.

Nie byłem pewien, czy mi się uda, ale uznałem, że skoro w trakcie letargu generalnie funkcje życiowe się zatrzymują, to może uda mi się wywołać podobny stan w części mojego ciała. Trochę to przypomina tworzenie ostrzy z energii. Też robię coś nienaturalnego z samym sobą. Ale cieszę się, że mi się udało, bo inaczej musiałbym robić pod siebie.

– A to by było dość obrzydliwe.

Ogólnie ludzkie ciała są dość obrzydliwe – zauważył Nagharai.

– Ale ciekawsze do krojenia niż nasze prawdziwe formy. – Nighiam uśmiechnął się na myśl o torturach, jakie zadawał ludziom. Nawet jeśli już nigdy nie będzie mu dane nikogo zabić, to przynajmniej miał co wspominać. Dźwięk łamiących się kości, satysfakcjonująco schodząca skóra, czerwona krew i ta jasna, tryskająca z tętnic, i ta ciemna, wolno wypływająca z żył, poruszające się zabawnie wnętrzności oraz te urocze breje, jakie można zrobić z mózgów i oczu... Istna, piękna magia.

Ciebie od tej Ciemności to naprawdę pojebało.

– Wypraszam sobie! – obruszył się Nighi żartobliwie. – Tylko lekko skrzywiło!

Nagharai nieznacznie się uśmiechnął kącikiem ust.

Ciekawe, jak długo już tu jesteśmy? – zmienił temat.

– I jak długo tu jeszcze będziemy? W ogóle po co on ciebie tu trzyma? Nawet nie chce mu się tu osobiście przychodzić.

Akurat to mnie cieszy, że go nie widzę. Chociaż to znaczy, że pewnie jest z nią. – Kiedy Nagharai o tym pomyślał, coś ukłuło go w serce.

– No tak. Więc właściwie nic dziwnego, że tu nie przychodzi. Każdy o zdrowych zmysłach wolałby spędzać czas z Erim niż z tobą – stwierdził uszczypliwie Nighi.

Sugerujesz, że on ma zdrowe zmysły? – Mimo że pytanie pełne było prześmiewczej ironii, to znalazła się w nim też ogromna gorycz.

– Masz rację. On nie jest normalny – zgodził się Nighiam. – Ale na pewno myśli logicznie.

Tylko że my nie do końca rozumiemy, co chce osiągnąć. Przecież mógłby mnie zabić. Ale najwyraźniej do czegoś mnie jeszcze potrzebuje.

Barwy Cieni: III Czarny CieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz