Pierwsza powróciła myśl. Krótka i nieznacząca. Żadna konkretna, ot słaby przebłysk budzącej się świadomości. Była to myśl samotna w ciemnej nicości, która ogarniała do tej pory umysł Erim. Myśl, która przerwała niebyt w otchłani pustki. Potem pojawiła się kolejna i jeszcze następna. Wszystkie niewyraźne i rozproszone. Chaotyczne.
Wreszcie niczym denerwujący fałsz, dopadły ją pierwsze ciche dźwięki. Właściwie były to tylko szelesty pościeli, na której leżała. Jednak dla jej uszu, które usłyszały coś po raz pierwszy od dawna, wydawało się to okropnym hałasem. Niemal tak szybko jak słuch wróciła do niej umiejętność czucia, choć jeszcze nie była pewna, czy potrafi znów panować nad własnym ciałem. Nie była też pewna, czy wciąż potrafi używać wzroku. Tak długo trwała przecież pogrążona w niebycie. Nie wiedziała co prawda jak długo dokładnie, ale czując wycieńczenie własnego organizmu, domyślała się, że mogło być to dłużej niż kilka dni. Poza tym bała się momentu, gdy otworzy oczy. Jak głuche dudnienie docierały do niej ostatnie wspomnienia. Dlatego też przeczuwała, że po rzeczywistości, w której się obudziła, nie może spodziewać się niczego dobrego.
Delikatnie spróbowała poruszyć palcami, sprawdzając, czy odzyskała kontrolę choćby nad skrawkiem samej siebie. Chciała zrobić to niezauważalnie, żeby móc udawać, że jej świadomość wcale nie wróciła, że wciąż śpi.
Ale on spostrzegł nawet ten drobny ruch.
– Nareszcie wróciłaś do żywych – powiedział chłodno Afar.
Więc to naprawdę nie był tylko koszmar. Zacisnęła mocniej powieki.
– Erim, wstawaj. – Odgarnął potargane kosmyki z jej twarzy.
Domyślała się, że już jej nie zostawi w spokoju, a jeśli nie wstanie dobrowolnie, to zostanie siła wyciągnięta z łóżka.
Nerwowo przełknęła ślinę. Jej gardło było suche, jakby nie piła wody od tygodni, co wydawało się bardzo prawdopodobne. Poza tym nic więcej jej nie dolegało. A przynajmniej nic więcej niż wcześniej. Może jedynie to, że czuła się trochę głodna. Ludzkie ciało Apologety zatracone w letargu wyłączało większość zwykłych funkcji życiowych, chociaż i to było wycieńczające.
Otworzyła oczy. Nieco wbrew samej sobie, zrobiła to, choć nie mogła się pogodzić z tym, co spodziewała się ujrzeć i z tym, co miało ją spotkać. Pierwsze, co zauważyła, że chociaż już nie była skuta łańcuchami, to wciąż miała na sobie metalowe bransolety.
– Środki ostrożności, słońce – poinformował ją Afar, zauważając jej konsternację.
Z trudem usiadła na łóżku. Obawiała się spojrzeć na niego, ale i to w końcu zrobiła. On swojego wzroku z niej nie spuszczał nawet na sekundę. Stał naprzeciw niej oparty o ścianę i czekał, aż będzie mogła wstać. Odnosiła wrażenie, że czerpał satysfakcję, czując bijący od niej strach i dezorientację.
– Jak długo...? – wymamrotała słabym głosem.
– Ci-iii... – Podszedł do niej. – Nie marnuj energii na bezsensowne pytania. – Przesunął dłonią po jej szyi, barku, a potem wzdłuż ramienia. Jej ciało bezwiednie zadrżało pod wpływem jego dotyku.
Podniósł z podłogi butelkę z wodą i jej podał. Niepewnie spoglądała na szkło.
– Napij się. – Uniósł jej rękę tak, że szyjka butelki niemal dotknęła jej warg. – No już – pośpieszał ją. – Nie ociągaj się. Chcę, żebyś wybrała się ze mną na mały spacer.
Z zawahaniem upiła pierwszy łyk. Mimo swoich obaw co do czystości płynu, nie potrafiła powstrzymać się przed kolejnymi. Łapczywie przełykała wodę, jakby był to najlepszy napój na świecie. I w tamtej chwili rzeczywiście tym dla niej się stał.
CZYTASZ
Barwy Cieni: III Czarny Cień
FantasíaWkrótce po podziale świata bohaterowie znajdują się w zupełnie nowej rzeczywistości. Wydaje się, że Potwory wygrały. Król i Królowa przepadli, a ludzie i Apologeci muszą sobie poradzić z konsekwencjami decyzji Najwyższego Dowódcy. Czy naprawdę wszys...