Rozdział 5

57 17 349
                                    

Właściwa droga i łatwa droga nigdy nie wiodą tą samą ścieżką.

Kami Garcia

ROZDZIAŁ 5

Toru zaniósł mnie do łóżka i położył się obok. Tak jak ostatnim razem głaskał mnie, dopóki nie zasnęłam. Na chwilę stał się moim Aniołem Stróżem, choć pewnie był nim od samego początku. Wcześniej pilnował mnie z ukrycia, dopiero niedawno postanowił być częścią całego zamieszania, trwać u mego boku.

Kaim wrócił późną nocą.

Obudził mnie dźwięk kroków, więc rozchyliłam powieki i zobaczyłam sylwetkę w drzwiach. Kamienna twarz nie zdradzała niczego. Posłał nam jedno, krótkie spojrzenie, po czym wycofał się i zniknął w korytarzu. Drugi raz nie przyszedł.

Rano, po otwarciu oczu, usłyszałam krzątaninę w kuchni.

Toru spał w pół siadzie, z jedną ręką robiącą mi za poduszkę. Jego twarz była spięta, powieki drgały, zapewne przez nieprzyjemny sen. Pogłaskałam go przez materiał koszulki, miałam nadzieję, że uda mi się jakoś przegonić jego koszmary, ale przebudził się, gdy tylko się poruszyłam. Otworzył gwałtownie oczy, odnalazł mnie spojrzeniem.

– Kate? – szepnął.

– Obudziłam się.

– Hmm – wymruczał i ziewnął. – Chyba muszę się zbierać, jeśli nie chcę oberwać. Za pierwszym razem zostałem tylko spiorunowany wzrokiem, teraz mogę tego nie przeżyć.

Parsknęłam.

– Obronię cię przed wściekłym dobermanem – zapewniłam, szczerząc zęby.

– Ty mój koniu na białym rycerzu.

Zaśmialiśmy się. Czułam przyjemną lekkość, patrząc na uśmiechniętego i zaspanego Toru. On tu był, znów i powiedział, że będzie mimo wszystko.

Odetchnęłam głęboko.

Może jednak mi się uda?

Ostatnio byłam jedną wielką sinusoidą. Raz czułam przypływ energii i motywacji do życia, a chwilę później to wszystko zanikało, jakby ktoś wyłączył we mnie światło. Zostawał tylko ból.

– Okej, trzeba wstać. Muszę porozmawiać z Kaimem. – Podniosłam się, a Toru zaraz za mną.

Odrzuciłam kołdrę, wstałam z łóżka i się przeciągnęłam.

– Chcesz mu powiedzieć to, co mnie? – spytał lekkim tonem, choć w jego głosie skrywało się napięcie.

– Nie – zaprzeczyłam błyskawicznie. – W życiu. Nie rozmawiam z nim prawie w ogóle, a już zupełnie nie na takie tematy.

– Więc stało się coś jeszcze?

Odwróciłam się do niego. Siedział na skraju łóżka, miodowe oczy wpatrywały się we mnie uważnie, jakby chciał prześwietlić każdą moją myśl.

– Nie. – Przełknęłam gulę w gardle.

Nie kłam.

– Znaczy tak. Znaczy... – Wsunęłam palce w swoje włosy i odgarnęłam je do tyłu. – Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć. Porozmawiam z Kaimem i dam ci znać, okej? To... skomplikowane.

– Kate – rzucił ostrzegawczo.

– Porozmawiamy o tym później, obiecuję.

Westchnął głęboko, przymknął powieki i odchylił głowę. Gdy na powrót otworzył oczy, jego spojrzenie złagodniało.

Pomóż mi przetrwaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz