- Hej, Gwenny – usłyszałam czyjś głos koło ucha i przekręciłam się na drugi bok. – Wstawaj, gwiazdko.
Mruknęłam cicho i naciągnęłam kołdrę na głowę. Ktoś zaśmiał się, a ja rozpoznałam w nim Luke'a. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zdjęłam kołdrę, uchylając powieki. Blondyn kucał przy łóżku z ogromnym uśmiechem, ukazując dołeczek w policzku. Jego włosy były w nieładzie, co oznaczało, że przyszedł tu od razu po obudzeniu się. Spojrzałam na drugie łóżko, gdzie nadal spał Michael.
- Nie mogę jeszcze chwilkę pospać? – wyszeptałam, trzepocząc rzęstami.
- Możesz – odpowiedział. – Tylko się posuń, to ja też się położę.
- Która godzina? – spytałam, przesuwając się bliżej ściany.
- Kilka minut po siódmej.
Jęknęłam. Jeszcze tydzień temu o tej porze spałam spokojnie w moim łóżku, otoczona tysiącem Przytulanek. A teraz co? Jestem obejmowana przez chłopaka, bo leżę na jego łóżku i ledwo się mieścimy. Luke pozwolił mi położyć głowę na jego klatce piersiowej, co sprawie, że słyszę bicie jego serca.
- Masz kaca?
- Tylko trochę.
- Ile masz lat?
- W lipcu skończę osiemnaście – odpowiedział powoli.
- I wyjdziesz stąd, prawda?
- Już w czerwcu.
Spojrzałam na niego do góry. Miał zamknięte powieki, ale jedno pytanie mnie po prostu dręczyło.
- Od kiedy tu jesteście? Wy wszyscy, Michael, Calum, Ashton i ty? Znaliście się wcześniej?
Mięśnie chłopaka napięły się, więc uznałam, że to nie był jeden z jego ulubionych tematów. Odczekał kilka długich sekund z odpowiedzią, a ja wpatrywałam się w niego, jak o obrazek.
- Ja, Mike i Cal znamy się od urodzenia. Nasze mamy przyjaźnią się i jesteśmy z jednej ulicy. Ashtona poznaliśmy dopiero, jak mieliśmy dziesięć i jedenaście lat. Pewnie Jude już ci powiedziała, dlaczego tu jest. Cóż, najpierw trafiła tu ona, a potem my. Czyli jesteśmy tu od trzech lat.
Pokiwałam głową. Nagle zrobiło mi się bardzo gorąco. Stwierdziłam, że powinnam już iść, bo potem może mnie ktoś zauważyć. Powiedziałam chłopakowi, że muszę lecieć, a on mocno mnie do siebie przytulił i pocałował w czoło. Musiał nieźle się schylić, bo sięgałam mu zaledwie do ramion. Trzymając bluzę i bluzkę w rękach, wesołym krokiem przeszłam przez dziedziniec i wróciłam do swojego pokoju. Charlotte siedziała na łóżku z herbatą w dłoniach.
- No wstawaj! – pociągnęłam Charlotte za rękę.
- Odwal się, głowa mnie boli.
- Trzeba było nie pić w piątek! – jęknęłam, siadając. – Trzeba iść na lekcje.
- Pójdę potem do pielęgniarki.
Westchnęłam cicho i poprawiłam materiał spodni. Lottie miała potwornego kaca od sobotniego ranka. Razem z Jude przynosiłyśmy jej jedzenie ze stołówki. Oraz miałam super pretekst, żeby nie gadać długo z Luke'iem, Michaelem czy kimkolwiek innym.
- Przynieść ci coś? Nie wiem co, ale może uda mi się to załatwić.
Blondynka sięgnęła do swojej szafki nocnej.
- Masz tu żetony do automatów.
- Dlaczego macie żetony do automatów? – spytałam, marszcząc brwi.

CZYTASZ
Madame Debreu's School // clifford(zawieszone)
FanfictionSzkoła Dobrego wychowania Madame Debreu. Nie brzmi groźnie, prawda? Cóż można robić w takiej szkole? Uczyć się, jak powinniśmy stać, siedzieć, mówić, chodzić? Też. Przede wszystkim to lżejsza wersja poprawczaka.