Cztery.

210 23 3
                                    

  a/n jeśli macie twittera to możecie napisać coś o ff z tagiem #mdspl

poza tym komentarze i gwiazdki miło widziane, misie :) nie obrażę się, jeśli komuś polecicie moje wypociny x



                Obudziło mnie głośnie stukanie do drzwi. Jestem niemal pewna, że mogło obudzić zmarłego. Zaspana wstałam i przeczesałam rozpuszczone włosy palcami. Uchyliłam drzwi, a do pokoju wpadła Lottie, Luke, Michael i dziewczyna, której nie znałam. Uniosłam brwi.

                - Gwenny! – blondynka przytuliła mnie mocno do siebie. – Lucy, poznaj Gwen. Gwen, to Lucy.

                Uśmiechnęłam się do dziewczyny, ale ona usiadła od razu na podłodze. Wróciłam do swojego łóżka i usiadłam, opierając się plecami o ścianę.

                -  Nie będziemy ci przeszkadzać w śnie – zapewniła, patrząc na mnie do góry. – Chłopaki nas odprowadzali, ale na korytarzu jest dyżur.

                Wzruszyłam ramionami. Spojrzałam na Luke'a, który stał w rogu pokoju i gadał z Michaelem. Złapał moje spojrzenie i posłał mi szeroki uśmiech, który odwzajemniłam. Luke był słodki i uroczy. I miał perfekcyjny nosek. Zapatrzyłam się na niego przez chwilę, a potem potrząsnęłam głową. Przypomniały mi się słowa Jude na jego temat. Może i był perfekcyjny z wyglądu, ale co z tego, jeśli miał beznadziejny charakter? Nawet jeśli na razie nic na to nie wskazywało. Moim zdaniem to Michael jest tym złym. Lub Calum... on wcale się nie odzywa. Na lekcjach siedzi i albo rysuje po zeszytach, albo patrzy przez okno. Chodzi ubrany cały czas na czarno i spogląda na wszystkich tym chłodnym spojrzeniem. Od tygodnia, jak tu jestem, nie widziałam, żeby uśmiechnął się chociaż raz. Może to dlatego, że nie patrzę na niego zbyt często? A może on jest po prostu zamknięty w sobie i nie ufa ludziom?

                - Gwenny... - Charlotte usiadła obok mnie. – Zaraz będę wymiotować...

                Otworzyłam szeroko oczy i rozejrzałam się za jakąś reklamówką. Lottie trzymała dłoń przy ustach, a ja jedyne co zrobiłam to sięgnęłam po miskę z jej praniem, wysypując je na podłogę. Podłożyłam ją dziewczynie pod twarz i zakryłam oczy. Wolałam tego nie widzieć. Odwróciłam się do niej plecami, a po chwili usłyszałam jej śmiech.

                - Idę do łazienki – powiedziałam i wstałam.

                Zerknęłam na Lucy, która spała z głową na łóżku. Wyminęłam wszystkich i uchyliłam drzwi. Na korytarzu nie było nikogo. O czym oni mówili? O jakimś patrolu? Wywróciłam oczami i poszłam do najbliższej łazienki. Stanęłam przed lustrem i po prostu patrzyłam na swoje odbicie. Nie chciałam tam z nimi być. Patrząc na siebie, doszłam do wniosku, że powinnam jeść więcej witamin, bo przybladłam. Może powinnam też spędzać więcej czasu na dworze? Ugh, chyba zacznę chodzić na boisko. Oczywiście, nie będę grać, ale patrzeć.

                Po pewnym czasie wreszcie wyszłam z łazienki. Na palcach wróciłam do pokoju, ale kiedy zobaczyłam, jak oni śpią, miałam ochotę wyjść. Lottie i Lucy spały koło siebie, Luke na moim łóżku, a Michael siedział na krześle przy biurku Charlotte i bawił się długopisem. Zauważyłam, że nie było w pokoju tej miski. Chłopak spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem. Uśmiechnął się leniwie.

                - Fajna piżama.

                Przygryzłam wargę, uświadamiając sobie, że nadal w niej jestem. Musiałam wyglądać co najmniej idiotycznie, jednak nie chciałam dać tego po sobie poznać.

Madame Debreu's School // clifford(zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz