Tak jakoś wyszło, że tej nocy obudziłam się w wysokim apartamentowcu. Tak jakoś. Pode mną było wiele pięter, olbrzymie okna stanowiły większość ścian. Łóżko, na którym leżałam było niezwykle wygodne. Sufit jako jedyny w całym ogromnym pomieszczeniu nie był czarny. Smugi światła z salonu osiadały na szybach i parkiecie. Jak tam było pięknie. Czasem żałuję, że nie skończyłam architektury. Naprawdę było tam tak idealnie czy po prostu byłam za bardzo zmęczona i bezsilna i wydawało mi się, że było tam aż tak dobrze? Teraz już nie wiem. Pamiętam jedynie ciepło jakie we mnie uderzało. Ból głowy i nóg. Odbijające się od szkła światło zaczynało mnie oślepiać. Świadomość zaczęła do mnie powoli wracać. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Gdzie ja w sumie tak dokładnie byłam?
Ach, tak.
Już pamiętam.
Krystian mnie tu przywiózł. Ale dlaczego? Rozpaczliwie szukałam w głowie odpowiedzi. Układałam sobie w umyśle powoli cały obraz dzisiejszego wieczoru. Głośna muzyka, tłumy ludzi, koncert, klub, te patusy, drinki.. i nagle HUK. Błyskawicznie zwinęłam się do siadu.
Otworzyłam szeroko oczy. Z kuchni wyszedł Krystian. Co prawda znamy się już chwilę ale dalej nie umiem pojąć tego jaki ten człowiek jest piękny. Teraz oprócz szeroko otwartych oczu miałam też szeroko otwarte usta. Stał w wręcz idealnym świetle. Bez koszulki, w samych szortach. Na klatce piersiowej widniał tatuaż "Chivas". Nosił okulary. Miał rozczochrane włosy, takie delikatne jak zawsze. Szczerze, serce zabiło mi odrobinkę szybciej. Dalej nie wiedziałam co dokładnie tu robię. To jego mieszkanie? Mój nagły natłok myśli przerwał jego ochrypnięty głos.
- O hejka już wstałaś? Myślałem, że będziesz spać do rana. - uśmiechnął się bardzo uprzejmie.
- A, um no wiesz, - zaczęłam się zacinać - trudno mi to wytłumaczyć, uhhh, co ja tu robię? W SENSIE co się stało wczoraj? mam dziurę w pamięci. Jeju sorki. Nie chce żeby było niezręcznie jakoś. - starałam się tłumaczyć.
- Nic się nie stało spokojnie. - zaśmiał się. - Ale serio niczego nie pamiętasz? Kurde to chyba będę musiał streścić. - Podszedł do łóżka i usiadł obok mnie, tuż na krańcu materaca. - Wczoraj był koncert w kato, to chyba pamiętasz jeszcze, co nie? No raczej, że pamiętasz, nieładnie by było pić lub brać w pracy. No to potem chcieliśmy sobie króciutko uczcić z teamem koniec trasy i poszliśmy do tego klubu co ostatnio byłem z Kurczakiem.
- CO? DO KLUBU KIEDY? - przerwałam mu nagle. Poczułam ścisk w gardle. Piekło jak diabli. Teraz trochę uwierzyłam, że jednak było pite.
- No tak koło 22. - Popatrzał na zegarek. 3 w nocy. - No dobra, a teraz historia się rozkręca. Było tam kilku gości co nie? Jeden taki łysy. Ogólnie to po prostu siedzieliśmy sobie przez może max pół godziny i gadaliśmy przy stole. Każdy sobie coś tam wypił. Kurwa jak tak teraz myślę to faktycznie trochę wypiłaś. - zrobił chwilę pauzy, popatrzał mi w oczy i zaczął mówić dalej. - Kacper powiedział, że będzie się zbierać bo na rano ma robotę więc zaproponowałem, że go mogę chociaż tam do wyjścia odprowadzić i se zakurzyć jeszcze.
W tym momencie zaczęło mi się odrobinę przejaśniać. Zerknęłam na dłonie Krystiana. W mojej głowie automatycznie pojawił się dalszy ciąg historii. Wspomnienia leciały jak film, klatka po klatce. Wszystkie urywki tych wspomnień składały się w całość.
- BOŻE PAMIĘTAM TO. - gwałtownie, ale jednak delikatnie chwyciłam za jego palce.
Krystian wyszedł z Kacprem na dwór, za nimi poszło 5 typów. Zaniepokoiło mnie to więc poszłam za nimi. Gdy tylko uchyliłam drzwi wyjściowe i uderzył mnie smród spalin z drogi obok, zobaczyłam jak Kacper dostaje cios w brzuch. Zawiał zimy jesienny wiatr. Kolejny zamach przyjął Krystian. Brunet od razu zwinął ręce w pięści i pchnął ręką w twarz oprawcy. Pomimo, iż wspomnienia w końcu jak kolwiek połączyły się, nadal były zamglone. Przypominałam sobie jak szybko wszystko się stało. Jak bardzo spanikowałam i pobiegłam do środka po moich 2 kolegów. No i właśnie tu moja pamięć się kończyła. Była bójka. To już ustalone, ale.. dlaczego jestem tutaj?
CZYTASZ
Czy jej kupić gaz?
RomantiekZ Krystianem znam się stosunkowo krótko. Odkąd zaczęłam pracę jako organizator eventów znacznie się zbliżyliśmy. A pomyśleć że jeszcze rok temu byłam zwykłą fanką... Teraz, pomimo iż życie jest ciekawsze i mam się gdzie podziać, coraz ciężej mi się...