Minho przyszedł do biura punkt 17:30. Nie za wcześnie, nie za późno. Starał się wyglądać schludnie i profesjonalnie. I nie dać po sobie poznać jak bardzo zdesperowany jest.
- proszę... - Seo spodziewał się swojego niezdarnego pracownika. Wypowiedzenie, napisane na prędce położył na skraju swojego ukochanego biurka.
- Panie Seo... - zaczął niepewnie, od zawsze szef wzbudzał w nim strach.
- Minho... tak szczerze... powinieś wylecieć stąd już 15 butelek temu. - zimny pot spłynął chłopakowi po kręgosłupie... czyli nic z tego...
- ja wiem... szefie... obiecuję, że postaram się bardziej... naprawdę...
- ciągle obiecujesz a na końcu wychodzi jak zawsze... nie mówię, że jesteś najgorszym klenerem na świecie ale... zdecydowanie masz braki. Gdybyś przykładał się do pracy tak bardzo jak do jebania z Hyunjinem to myślę, że nasza współpraca przebiegałaby dużo lepiej. - Seo wiedział w jakie punkty uderzyć. Wprawdzie obiecał Hwangowi swoje ale rano obudził się z myślą, że może fajnie byłoby ugrać coś dla siebie. W końcu Minho był śliczny. Skoro nawet podobał się jego pieszczochowi... od samego początku wiedział, że pieprzą się po pracy. Takie rzeczy po prostu się widzi...
Lee stał i patrzył tymi wielkimi oczami, w których ponownie zebrała się rozpacz. Kurwa... naprawdę był piękny gdy się mazał...- ja.. przepraszam szefie... rozumiem, że mam zabrać swoje rzeczy i wyjść? - głos już lekko mu się łamał.
- możesz... lub masz dokładnie 85minut by mnie przekonać do zmiany zdania. - Changbin zerknął na zegarek, odsunął swój fotel od biurka i rozłożył uda na boki. Tej aluzji nie można było nie zrozumieć.
Minho nie był głupi... był dosyć naiwny, wierzył w zasady i dobrych ludzi... jak każdy młody człowiek na progu swojej dorosłości. Szczerze mówiąc aluzja szefa trochę go obrażała... a może tylko zawstydzała? Poczuł się nagle jak te wielkie kawały mięsa, które wiszą w chłodni. Każdy odkrawa ile potrzebuje.
Z drugiej strony, bez mięsa knajpa by nie istniała. Więc w jakiejś dziwnej antymatatyczno-logicznej analizie Minho stwierdził, że może warto ulec i zawalczyć o własną pozycję w tej restauracji. Otarł mokre rzęsy i z bojowym wyrazem twarzy zapytał szefa.- a co mam robić szefie? - nadal miał złamany głos ale słowa wypowiadał już o wiele pewniej. Chciał tu zostać. Chciał mieć przyzwoitą kasę i możliwość spotykania Hyunjina co wieczór. Lubił te ich małe starcia w korytarzu, gdy starszy wykorzystywał sytuacje. Minho zawsze odnosił talerze w dwóch rękach stając się całkowicie bezbronną ofiarą. Hwang za każdym razem musiał go obmacać, drażniąc młodego aż do końca zmiany by potem zarżnąć go na „do widzenia". Ta praca miała zdecydowanie sporo plusów.
Seo zapomniał, że ten słodki gówniarz to nie stary wyjadacz tylko miękka pipka, która dopiero uczy się jak walczyć o swoje..
- Minho... jako, że nie jestem fanem rozciągania a na 100 procent jestem pewien, że nie masz w dupie analnego korka zostaje nam tylko stary dobry lodzik... popracujesz ustami za każdą rozjebaną butelkę i zobaczymy co da się z tym zrobić...
Oh.. Minho nie miał wprawy w „lodziku". Hyunjin nigdy tego od niego nie wymagał, oni tylko się ruchali i całowali. Ale nigdy nic „ten tego" nie było wkładane do ust. Zawahał się...- nie mów, że tego też nie umiesz... - Seo wzniósł oczy do nieba... kurwa co za porażka... - klękaj chłopcze... - nacisnął mu lekko na barki i sprowadził do parteru. Jego głowa wylądowała idealnie naprzeciwko kutasa. Chociaż tyle... szef uwolnił szybko chuja ze spodni zsuwając je ledwo do kolan. Kutas nie był jeszcze w pełnym wzwodzie ale nie wisiał też smutno i nie wzbudzał litości. Changbin odsunął napletek a drugą ręką złapał brązowe włosy tuż przy cebulkach. Minho syknął i odchylił głowę do tyłu
CZYTASZ
5 Stars II Hyunho Minbin Changjin
FanfictionMinho student, który nagle dostaje pracę w dość ekskluzywnej restauracji Czy zasłużył?